26 N. zwykła, Zazdrość – woda na młyn, Mk 9, 38-48

Total
0
Shares

Dla wielu z nas, słowa, które kieruje Jezus do swoich uczniów mogą być przerażające, a przynajmniej wzbudzające w nas pewien niepokój. Ewangelista św. Marek, w 9 rozdziale swojej Ewangelii (9, 38-43. 45. 47-48), relacjonuje nam te słowa, gdzie bardzo mocno zaakcentowany i widoczny jest ten Jego radykalizm, który mówi: “Jeśli zatem twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; (…) I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; (…). Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je.”

Przez ten wielki kontrast słów, Chrystus chce nam powiedzieć, że są rzeczy, sytuacje, zdarzenia, które przybliżają nas do Boga, ale są też i rzeczy, sytuacje, zdarzenia, które nas od Niego oddalają. Chrystus chce nam powiedzieć, że mamy cieszyć się każda minutą, godziną, dniem tego życia, wykorzystując te wszystkie dary, jakimi jest słuch, oko, ręka, i inne, a które otrzymaliśmy od Boga po to, aby Go poznawać w każdej rzeczy, wydarzeniu, czy napotkanym człowieku. Mamy wykorzystywać ten dar Boga w każdym momencie naszego życia. I “jeśli” jest taka rzecz, która oddala nas od Boga, to wtedy warto podjąć radykalne środki, aby pozbyć się tej rzeczy, żeby cały świat nie zatrzymywał się tylko na niej.

Jezusowi nie chodzi tylko o rzeczy materialne, ale również dotyka sfery ducha człowieka, jego pragnień, marzeń, oczekiwań, nadziei, ale również wszystkich ludzkich namiętności. Faktycznie bowiem, teoretycznie można być wolnym w sferze rzeczy materialnych, które słusznie zauważa założyciel jezuitów, św. Ignacy Loyola, są na tej ziemi po to, aby służyły człowiekowi w osiągnięciu celu jakim jest niebo, ale niestety w sferze ducha może być ukryta pustka, która zakryta jest często pod płaszczykiem: pychy, próżności, nienawiści, zawiści, fałszu, ale także i zazdrości.

Jest takie powiedzenie indiańskie, że “w każdym z nas walczą dwa wilki. Jeden jest zły, to gniew, zazdrość, chciwość, pretensja, kłamstwo, pogarda i ego. Drugi jest dobry, to radość, pokój, miłość, nadzieja, uprzejmość, pokora, empatia i prawda. Który wilk wygra? Ten, którego karmisz”.

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy, że Jezus – można tak powiedzieć w przenośni – piętnuje tego pierwszego wilka, czyli to uczucie zazdrości, któremu poddali się Jego uczniowie. Oni bowiem, jako apostołowie, czuli się wybrani i powołani w sposób szczególny, by głosić Jego naukę, wyrzucać złe duchy z ludzi. Tymczasem ktoś zaczął im “odbierać pracę”. Poczuli zagrożenie z zewnątrz, czuli wewnętrznie, że ktoś zaczął im odbierać profity przynależności i wyłączności do Pana i tego, co już posiadają. Ich ambicja została wyraźnie urażona.

Historia się powtarza. Zdarzają sie wypadki, ze wielkich dzieł dokonują prości ludzie, podczas gdy wielcy fachowcy pozostają z boku, nie mogąc stłumić w sobie uczucia zazdrości. Tak był z Domem Ulgi w Cierpieniu, wzniesionym w San Giovanni Rotondo z inicjatywy Ojca Pio. Dom jest uważany za jeden z cudów świata. Zewnętrzny obserwator jest przekonany, że jest to dzieło wielu architektów i inżynierów. Tymczasem do tych zadań Ojciec Pio wybrał niewykwalifikowanego robotnika, a przy tym człowieka z okropnym charakterem. Był nim Angiolino Lupi, wywodził się z biednej rodziny, wykształcenie skończył na piątej klasie szkoły podstawowej. Nigdy nie wyuczył się konkretnego fachu. Gdy posłyszał o możliwości jakiejś pracy, zgłaszał się podając się za fachowca w danej dziedzinie. Był obieżyświatem: pracował jako fotograf zmarłych, jako stolarz, malarz, tokarz, scenograf, itp.

Zanim Ojciec Pio przystąpił do budowy Domu Ulgi w Cierpieniu, wpierw zapoznał się z nadesłanymi projektami. Spośród wielu wybrał jeden, podpisany przez inżyniera Candeloro z Pescary. Gdy wezwano autora projektu, okazało się, że jest nim Angiolino Lupi.

Kapucyni w San Giovani Rotondo byli oburzeni, widzieli w tym oszustwo i autora projektu chcieli podać do sadu. Pewien inżynier z Foggii faktycznie zaskarżył go do sądu o nielegalne wykonywanie zawodu. Ale Ojciec Pio postawił na swoim, projekt Lupi’ego uznał za najlepszy i on został głównym kierownikiem budowy olbrzymiego – jak na tamte czasy – obiektu, jakim jest Dom Ulgi w Cierpieniu, uchodzący za jeden z najnowocześniejszych szpitali w Europie. – Wykształconym architektom i inżynierom pozostało tylko zazdrościć Lupi’emu tak wielkiego osiągnięcia.

Zazdrość ma to do siebie, że nie jest w stanie ucieszyć się sukcesem drugiego człowieka. Zamyka bowiem, czy też koncentruje się tylko na bólu, który ta zazdrość tworzy. Skupia uwagę nad tym, czego człowiek nie ma, a nie potrafi ucieszyć się tym, co człowiek już posiada, co już otrzymał jako dar, czy to od Boga, czy też człowieka, od kogokolwiek. Jest w nim ciągłe niezadowolenie. W opowiadaniu “O kanapkach z serem” bardzo ładnie to wszystko widać.

W pewnej fabryce, w czasie przerwy obiadowej, jakiś strapiony robotnik otwiera swój prowiant i mruczy z niezadowolenia :- Ach – znowu te kanapki z serem! Taka sytuacja powtarzała się przez cały tydzień. W końcu sąsiad nie wytrzymał i zareagował na te narzekania: – Jeżeli tak nie cierpisz kanapek z serem, to dlaczego nie powiesz swej żonie, aby ci przygotowała inne?- Ponieważ nie jestem żonaty i sam sobie te kanapki przygotowuję – padła opryskliwa odpowiedź.

To jest tak, jak z tą przysłowiowa szklanką wody: pesymista widzi tylko pół szklanki wody, a optymista pół szklanki. Między tym: tylko i czasami jest przestrzeń wieczności. Niby ta sama woda, ta sama szklanka, tylko podejście człowieka inne i to ono właśnie zmienia istotę podejścia do codziennego życia.

Jest takie opowiadanie, które takie podejście obrazuje: “Żył sobie kiedyś kamieniarz, który był wiecznie niezadowolony, wciąż narzekał na swój los i marzył o jakimś lepszym jutrze. Gdy tak pewnego dnia marzył sobie głośno, aby żyć jak ci bogaci, co wylegują się całymi dniami, wówczas zjawił się przy nim anioł i powiedział: “Stanie się, jak chcesz”. I było, jak chciał. A więc bogactwa, wygody, bezczynność. Niedługo jednak cieszyło go takie życie. Kiedy zobaczył króla, zatęsknił za “posadą” monarchy. I znów pomógł anioł w realizacji życzenia. Ale i status władcy nie cieszył go długo. Bo oto nastąpiły dni upalne. Słońce grzało niemiłosiernie. Popękała ziemia, wyschły rzeki, zwiędły trawy, z drzew opadły liście. Wobec potęgi słońca bezsilny był nawet król. Zachciało mu się więc być słońcem. Anioł zjawił się natychmiast i spełnił zachcianki kamieniarza. I został słońcem. Był panem nieba i ziemi. Wydawało się, że wreszcie będzie się cieszył z otrzymanego losu. Niestety, gdy między ziemią a nim stanęła mała chmurka, wróciło znów dawne niezadowolenie. Więc zapragnął być chmurą, bo chmura silniejsza od słońca. Anioł zadziałał, został więc chmurą. Cieszył się, bo rządził słońcem, rzekami i polami na całej ziemi. Tylko skały nie poddawały się: opierały się największym burzom i nawałnicom. Były nieporuszone. No i cóż? Kamieniarz śle wtedy prośby w niebiosa, aby zostać skałą. I został skałą. Był silniejszy od słońca i chmur. Ale pewnego dnia przyszedł człowiek z kilofem i młotem. Wziął się do pracy i ze skały posypały się odłamki. Potężna skała była bezsilna wobec człowieka. I znów zapragnął być człowiekiem, kamieniarzem. I przy pomocy anioła został nim. Wrócił tam, skąd wyszedł”.

Ten, kto potrafi ucieszyć się małą rzeczą na tym świecie, będzie potrafił ucieszyć się też tym, co spotka go wielkiego w przyszłości. Na tym polega świadome przeżywanie, czy też ucieszenie się tym, co Bóg mi dał. A przecież każdemu z nas dał wiele: życie, rodzinę, koleżanki/kolegów czy przyjaciół, dom, dzieci, rodziców, pracę, podróże, zachód słońca, deszcz, góry, lasy, trawę, itd. Mógłbym dziś tu wymienić tysiące takich elementów życia, które są w około nas. Można by wymieniać w nieskończoność…

Bo tak naprawdę to nie powinno nas smucić to, że ktoś inny posiada więcej, ale raczej ucieszyć się tym, co już mamy, co już osiągnęliśmy. Porównywanie się z innymi wyzwala właśnie w nas zazdrość, która prowadzi do współzawodnictwa, nienawiści, a potem śmierci nie tylko duchowej, ale i fizycznej. Porównywanie się z innymi nie ma najmniejszego sensu, bowiem nie zmieniamy rzeczywistości, ale zmieniamy nasze podejście do niej. Z ludzi szczęśliwych, robimy się tymi, którzy są o ponurym obliczu. Nasze relacje z ludźmi i światem ulegają radykalnej zmianie na gorsze. Tymczasem w jedności i współpracy siła.

Jest takie opowiadania, które zobrazuje to, co chce powiedzieć, a zatytułowane jest: O kole młyńskim: “Gdzieś daleko, daleko nad leniwą rzeką stał sobie stary młyn. Od wieków źródłem jego życia było koło napędzane przez wodę. Kiedyś mełło się tutaj zboże na mąkę. Potem młyn otrzymał nową funkcję: wytwarzał prąd elektryczny; służył w ten sposób znów całej wiosce, zaopatrując ją w niezbędną energię.

Pewnej nocy stało się coś z kołem młyńskim. Poszczególne jego części (szprychy, łopatki, piasta, obręcz) wszczęły bunt i kłótnię. Każdej coś nie pasowało, każda chciała się usamodzielnić i iść własną drogą. Głosów nawołujących do rozsądku prawie że nie było. Niezadowolenie zaczęło nabierać coraz groźniejszych rozmiarów; również rzeka wzburzyła swe wody. Koło młyńskie rozleciało się z łoskotem i każda część poszła swoją drogą. Wszystko byłoby dobrze, tylko tyle, że w młynie zrobiło się cicho a w wiosce ciemno!”

Kiedyś, ktoś dobrze to ujął, że optymiści żyją dłużej i jest w tym wiele prawdy, bo nie zatrzymują się oni na nieistotnych sprawach. Motorem ich działania jest otwartość i współpraca, które prowadza do celu.

Dlatego warto dziś, na początku tego nowego tygodnia, zatrzymać się na cechą, która nie była obca apostołom. Cechą, która nazywa się zazdrość. Są niestety ludzie, którzy i pięknego pogrzebu potrafią komuś zazdrościć. W tych czasach wielu ludzi nie docenia tego, co mają, co posiadają. Ciągle jest im mało i chcą coraz więcej. Nie zatrzymują sie, mimo, że wiedzą, że trumna ma dwa na jeden metr. Mówią, że nie mają szczęścia, lokując go w rzeczach materialnych, czy niezdrowych relacjach. A do życia trzeba po prostu się tylko uśmiechnąć, a wtedy ono uśmiechnie się do nas. A jeśli my wciąż jesteśmy smutni, to i ono takie jest. Odwzajemnia bowiem to, co od nas otrzymuje. Dlatego warto docenić to, co się ma i każdy dzień. Jutro może go już nie dostanę. Jak pisze Edyta Malczewska w swojej książce Skaleczone dusze: “Oczy zazdrości kłamliwe są. Wstydu nie mają – zaślepiają”.

Zatem, prośmy dla nas o dobre, szczere i autentyczne oczy, aby widziały to, co inni widzieć nie chcą i abyśmy własnym przykładem pociągali innych do Boga.

Zakończę opowiadaniem pt. O zwierzętach i ludziach: “Pan Bóg stworzywszy świat, wezwał całą faunę na audiencję. Każde zwierzątko przyjął osobiście i wypytywał o życzenia. Od ręki też spełniał to, o co zwierzęta prosiły. Ludzie dowiedziawszy się o tym precedensie, oburzyli się na Stwórcę, no bo jak można było nie pytać o zdanie człowieka?

Więc zaraz na drugi dzień zjawiła się u Boga delegacja, która zakomunikowała Mu bez ogródek, że rodzaj ludzki również jest niezadowolony z porządku tego świata. Tak też być powinno – odparł Wszechmocny – gdyż waszą ojczyzną nie jest ziemia, lecz niebo. Powiadają, że od tego momentu zwierzęta mają oczy wbite w ziemię, a człowiek chodzi wyprostowany i patrzy w górę, w niebo”.

Niektórzy ludzie przez całe życie czekają na swój statek nie rozumiejąc, że znajdują się na lotnisku. Patrzmy zatem w niebo, a zazdrość niech pozostanie tu na ziemi…

Mk 9, 38-43. 45. 47-48

Unikać okazji do grzechu

Apostoł Jan rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami».

Lecz Jezus odrzekł: «Przestańcie zabraniać mu, bo nikt, kto uczyni cud w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami.

Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.

A kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze.

Jeśli zatem twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie ginie i ogień nie gaśnie».

Total
0
Shares
(fot. U.S. Embassy New Delhi / flick.com / CC BY-ND 2.0)

27 N. zwykła, Co Bóg złączył, Mk 10, 2-16

Bardzo spodobała mi się takie opowiadanie ks. Mariana Bendyka, który w swojej książce “Żyć ewangelią”, pisze tak: “Znany…

Może spodoba Ci się też...