14. N. Zwykła, Pokój mój wam daję, Łk 10,1-12.17-20

Total
0
Shares

W Irlandii Północnej dochodzi często do krwawych konfliktów między katolikami a protestantami. Pewnego poranka w Boże Narodzenie kapłan katolicki odwiedził po przeciwnej stronie ulicy protestanckiego pastora. Chciał złożyć mu świąteczne życzenia. Pastor ucieszył się z tej pokojowej misji, i w niedługim czasie złożył mu rewizytę. Jednak niektórzy ze starszych parafian byli z tego niezadowoleni i podjęli działania zmierzające do usunięcia swoich proboszczów z parafii. Chcieli ich usunąć tylko dlatego, że ci starali się wprowadzić w życie Chrystusowe wezwanie do pokoju.

W Biblii bardzo często pojawia się słowo „pokój”. W oparciu o naukę biblijną możemy wyróżnić cztery rodzaje pokoju: pokój z Bogiem, pokój z samym sobą, pokój między ludźmi (narodami), pokój Chrystusa. Pokój z Bogiem jest wynikiem harmonijnej zgodności naszego postępowania z wolą Bożą, On z kolei rodzi nasz wewnętrzny pokój, pokój z samym sobą, który jak balsam duszy niesie zadowolenie, radość, nadzieję, a rozlewając się na zewnątrz, owocuje pokojem z bliźnim, pokojem między narodami.

Nie zbuduje pokoju między ludźmi ten, kto nie żyje w pokoju z Bogiem i samym sobą. Życie jednak to nie stagnacja i trzeba wysiłku, aby osiągnąć upragniony cel. Nie można iść na łatwiznę w naszym codziennym życiu, bo to nie tylko nas rozleniwia, ale wprowadza bezradność i prowadzi do tragedii. Dziś wielu osobom wydaje się, że wszystko im się należy, że wszystko powinno być podane na tacy, jako coś oczywiste. Nie jest to dobre, bo często prowadzi do wyeliminowania się ze społeczeństwa pod każdym byłe błahym powodem. Życie to nieustanne zmaganie się z trudnościami, które pokonuje się nauka na popełnionych błędach, pracą, zaangażowaniem, inteligencją i mądrością, którą zdobywa się przez lata. Tego procesu nie da się przyspieszyć, bo może skończyć się tragedią.

Pewien uczeń znalazł raz kokon i przyniósł do pracowni biologicznej. Nauczyciel umieścił kokon w nieużywanym akwarium pod rozgrzaną lampą. Minął tydzień i w jego dolnej części zarysowała się szczelina. Uczniowie przyglądali się, gdy zaczął się lekko poruszać. Nagle w otworku pojawiły się delikatne czułki, potem głowa i cieniutkie nóżki. W czasie przerw zaglądano do pracowni biologicznej, by obserwować rozwój sytuacji. Do obiadu owadowi udało się uwol nić na wpół bezwładne skrzydełka, których ubarwienie wskazywało, że jest to paź królowej. Motyl kręcił się i wiercił, z trudem próbując wydostać się na zewnątrz, ale wyglądało na to, że utknął. Choć starał się ze wszystkich sił, zdawało się, iż nie uda mu się przecisnąć reszty ciała przez niewielki otwór.

Wreszcie jeden z uczniów postanowił mu pomóc. Wziął nożyczki, rozciął krepującą motyla warstwę kokonu i oczom wszystkich ukazało się coś na podobieństwo owada. Góran część wyglądała jak motyl z odpadającymi skrzydełkami, a dolna – świeżo wydobyta z kokonu – była duża i obrzmiała. Ten pół-motyl (czy też pół-gąsienica) nie mógł wzlecieć na takich skrzydłach. Pełzał jedynie po akwarium, ciągnąc po dnie sflaczałe skrzydełka i obrzmiały odwłok. Nie pożył długo.

Następnego dnia nauczyciel wyjaśnił, że wysiłki motyla, by wydostać się przez niewielką szparę, były niezbędne, żeby płyny z obrzmiałego odwłoka przedostały się do skrzydeł dając im moc latania. Bez tego zmagania skrzydła nie rozwinęły się dostatecznie i motyl nie mógł fruwać.

Z nami jest tak samo jak z tym motylem – nie można naruszać praw natury. Bez walki wiele rzeczy w życiu nigdy się należycie nie rozwinie[1].

Paradoksalnie, im więcej człowiek się „nawalczy” z przeciwnościami w swoim życiu, tym większy uzyska pokój wewnętrzny, gdyż potrafi obiektywnie spojrzeć na otaczające go kłopoty i rzeczywistość. Nie podchodzi do nich jedynie emocjonalnie, ale przede wszystkim swoim rozumem potrafi zracjonalizować swoją sytuację w danej chwili. Łatwiej wtedy podjąć konkretne decyzje. Chrystus jest pełnią pokoju i tą pełnią nas obdarza. Wiele razy mówi do swoich uczniów: „Pokój mój wam daję”. Tego pokoju jak nigdy wcześniej potrzeba nam na ziemi. On jest naszym doradcą w chwilach trudnych. Wprowadza pokój, który potrzebny nam jest po to, aby podjąć konkretną decyzję. To dlatego pytamy się: „A co Jezus by zrobił na moim miejscu? Co Jezu zrobiłbyś na moim miejscu w tak trudnej dla mnie sytuacji?”.

Helen Keller, amerykańska pisarka i pedagog, w wieku 19 miesięcy życia straciła wzrok, słuch i częściowo mowę. Mimo tych ograniczeń ukończyła wyższe studia, uzyskał doktorat i nauczyła się kilku języków. Pewnego razu po wykładach ktoś zadał jej pytanie: Gdyby zaistniała możliwość spełnienia jednego życzenia; co by pani wybrała? Możemy się domyślać, jakie może być życzenie człowieka pozbawionego wzroku i słuchu. Lecz w tym wypadku nasze domysły są chybione. Helen Keller odpowiedziała: „Wybrałabym życzenie pokoju dla świata”.

Gdy zabraknie pokoju między narodami, wtedy pożoga wojenna, krew i łzy, cierpienie i śmierć stają się panami świata. Gdy zabraknie pokoju w rodzinie, nie mamy chwili wytchnienia, złość i nienawiść wyzierają z każdego kąta lodowatego domu. Gdy zabraknie pokoju w na samych, wtedy nie zaznamy radości i zadowolenia z życia.

Stary podwórkowy kot przyglądał się, jak młody kociak goni w koło własny ogon. Podszedł do niego i spytał: – Co ty robisz? Kotek odpowiedział: – Właśnie ukończyłem Kocią Szkołę Filozofii. Podczas studiów dowiedziałem się dwóch ważnych rzeczy. Po pierwsze, że najważniejsze dla kota jest szczęście. Po drugie, że szczęście jest usytuowane w ogonie. Doszedłem więc do wniosku, że jeśli uda mi się schwytać własny ogon, będę miał wieczne szczęście.

Stary kot zamyślił się. – No cóż, jestem tylko zwykłym podwórkowym kotem. Nigdy nie miałem możliwości uczęszczać, tak jak ty, do renomowanej Kociej Szkoły Filozofii. Całe życie łażę tylko tu i tam po ulicach i podwórkach. Ale, o dziwo, nauczyłem się tego samego, co ty – że dla kota najważniejsze jest szczęście i że faktycznie umieszczone jest ono w ogonie. W odróżnieniu od ciebie jednak odkryłem, że jeśli zajmiesz się swoimi sprawami i będziesz robił to, co dla ciebie ważne, szczęście samo pójdzie za tobą[2].

Święty Augustyn powiedział: „Bądź cichy i miej rozsądek, gdyż robisz zamęt w swej duszy i gasisz światło w mieszkaniu serca. Wieczny Bóg chce promieniować na ciebie, nie rób zamętu z mgły duchowej, lecz zachowaj w sobie pokój”.

Kto chce zachować ciszę, musi się zatrzymać. Zamiast pędzić dalej, musi przerwać na chwilę swe czynności. Zatrzymanie się jest wg św. Augustyna warunkiem zrozumienia samego siebie, bliźniego i tajemnicy życia. Rozumienia ma coś wspólnego ze spoczynkiem. Gdy człowiek szybko biegnie, wtedy nic nie rozumie: ani słów ludzkich, ani serc tych, koło których przechodzi. Ten, kto bez przerwy gdzieś pędzi, wprowadza zamęt w swojej duszy, a jego serce zasmuca się. Zatrzymanie się i wyciszenie jest konieczne, aby rozjaśnił się mrok panujący w naszej duszy i podniosła się mgła, a wtedy jasno poznamy rzeczywistość. Dopiero kiedy nasze wnętrze zostanie rozjaśnione, znajdziemy spokój w sobie. Augustyn nie wzywa nas do tego, byśmy przekazywali spokój i byli spokojni na zewnątrz, lecz mówi” „Zachowaj spokój w sobie”. Spokój wewnętrzny jest warunkiem osiągnięcia spokoju zewnętrznego”.

Kiedyś pewne starsze małżeństwo miało pewien problem. Dzieci skracały sobie drogę przez ich trawnik, zostawiając na nim brzydką ścieżkę. Początkowo dzieci denerwowały naszą parę staruszków. Później ich zdenerwowanie zmieniło się w złość. Małżonkowie uświadomili sobie, że coś trzeba zrobić. Dotychczasowa sytuacja zatruwała im atmosferę, ich postawę wobec dzieci i niszczyła pokój ich duszy. Wreszcie znaleźli rozwiązanie. Nawieźli żwiru na udeptaną ścieżkę. Wzdłuż tej ścieżki posadzili kwiaty, a na skraju postawili ławkę. Po południu, kiedy kończyła się szkoła, para małżeńska siadał na ławce i pozdrawiała przechodzące dzieci.

Odpowiedź z ich strony była zdumiewająca. Zatrzymywały się i dziękowały parze małżeńskiej za ścieżkę. Pytały nawet o nazwy kwiatów, a czasem siadały i rozmawiały ze staruszkami. Krótko mówiąc, para małżeńska przemieniła niezbyt wesołą sytuację w bardzo szczęśliwą…

O pokój, spokój, równowagę w naszym codziennym życiu, módlmy się w czasie każdego dnia danego nam życia.

——————-

Łk 10, 1-12. 17-20

Pokój królestwa Bożego

Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich:

«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.

Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże».

«Lecz jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże. Powiadam wam: Sodomie lżej będzie w ów dzień niż temu miastu».

Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością, mówiąc: «Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają».

Wtedy rzekł do nich: «Widziałem Szatana, który spadł z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednakże nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie».

Wersja krótsza

Łk 10, 1-9

Jezus wyznaczył jeszcze innych siedemdziesięciu dwu uczniów i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich:

«Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie! Oto posyłam was jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie.

Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: Pokój temu domowi. Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co będą mieli: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże».

[1] Brian Cavanaugh TOR, Sto opowiadań z życia wziętych, Życie to walka, Autor nieznany, ss. 51-52.

[2] Brian Cavanaugh TOR, Sto opowiadań o mądrości, Szczęście pójdzie za tobą, Autor nieznany, s. 58.

Total
0
Shares
(fot. Pulpolux !!! / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial 2.0 Generic / CC BY-NC 2.0)

Na dobranoc i dzień dobry – Mt 9, 18-26

Dotknąć i uzdrowić… Córka Jaira i kobieta cierpiąca na krwotok Gdy Jezus mówił, pewien zwierzchnik synagogi przyszedł do…

Może spodoba Ci się też...