Św. Jan Ewangelista stwierdza, że, Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza (J 11, 5). Same siostry Łazarza też są tego świadome posyłając po Jezusa z wieścią: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. Również Jezus był tego w pełni świadom mówiąc do Apostołów: „Łazarz, przyjaciel nasz zasnął”. Zauważają to i Żydzi zebrani wokół grobu i kiedy Jezus zapłakał Żydzi rzekli: „Oto jak go miłował”!
Wielu z nas widzi Jezusa jako osobę, która poświęca się ludziom ubogim, ale za to bez przyjaciół, bez ludzi ulubionych i umiłowanych. Myślimy przeważnie, że Jezus ma czas jedynie na sprawy ważne, bez tracenia czasu na zwyczajne bycie z przyjaciółmi. Ale ta dzisiejsza scena, przekazana nam przez ewangelistę św. Jana (11, 1-45) uzmysławia nam coś zupełnie przeciwnego. Jezus okazuje się być przyjacielem czułym, znającym i miłującym pewne osoby dogłębnie smakującym przebywanie z nimi i czuje się przy tym kochanym przez nie.
Jezus nie byłby w pełni człowiekiem, gdyby nie uszanował czegoś tak ważnego w relacjach międzyludzkich jak przyjaźń. Naród żydowski uznawał przyjaźń za jeden z największych darów Boga. Pismo święte pełne jest wychwalania przyjaźni. Biblijnego Mędrzec Sarah pisze: Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty, ani równej wagi za wielką jego wartość (Syr 6, 15); Kochaj przyjaciela i bądź mu wierny, a jeślibyś zdradził tajemnice jego, nie usiłuj nawet biec za nim! (Syr 27, 17).
https://www.youtube.com/watch?v=Joj514gUHSU
Na wiadomość o śmierci Przyjaciela Jezus udaje się do Betanii, która była dla Niego oazą przyjaźni. Św. Jan pisze o głębokiej przyjaźni i miłości Jezusa do Łazarza. Jezus daje się opanować przez ludzką boleść i nie wstydzi się tego. Nie wstydzi się także łez, które pojawiają się w związku ze śmiercią przyjaciela: Łazarza. W Betanii, już przy grobie Łazarza, Jezus odsłania swoje człowieczeństwo. Ryzykuje swoje życie, aby dać świadectwo wierności, przyjaźni i miłości wobec drugiego człowieka.
Przyjaźń Jezusa prowokuje nas dziś do refleksji na temat naszych ludzkich przyjaźni. Pierwsi Jezuici nazywali siebie: „Przyjaciółmi w Panu”. Myślę, że to określenie oddaje istotę przyjaźni. Nasze przyjaźnie powinny być przyjaźniami w Panu. W ten sposób unikniemy niebezpieczeństwa partykularyzmu i wyłączności. Unikniemy również manipulacji innymi i zniewolenia. O. Howard Gray (jezuita) pisze, że „przyjaźń jest procesem, a nie (gotowym) produktem, wymaga czasu i trudu, wymaga wolności, dokonuje się we właściwym jej ludzkim tempie”. Aby zaistniała potrzebna jest praca zarówno z jednej jak i z drugiej strony, potrzebny jest też czas, który staje się pewnego rodzaju sprawdzianem lojalności, wierności. Otwartości, wczuwania się w to czego potrzebuje drugi.
Jest takie opowiadania, które oddaje istotę przyjaźni: Dwaj przyjaciele wspólnie gospodarowali. Jeden z nich, żonaty, miał dużą rodzinę. Drugi był kawalerem. Zawsze dzielili się równo plonami swojej pracy i zyskami. Pewnego dnia nieżonaty przyjaciel pomyślał: „To nie w porządku, że dzielimy się równo plonami i zyskami. Przecież ja jestem sam i mam niewielkie potrzeby”. Więc co noc wyjmował worek zboża z własnej skrzyni i zakradał się do stodoły swojego przyjaciela, żeby go tam podrzucić. Tymczasem żonaty przyjaciel powiedział sobie: „To nie w porządku, że dzielimy się równo plonami i zyskami.
W końcu jestem żonaty, mam żonę, która się o mnie troszczy i dzieci, które się mną zajmą w przyszłości. A mój przyjaciel nie ma nikogo, kto zadba o jego przyszłość”. Więc co noc on również brał worek swojego ziarna i ukradkiem podrzucał przyjacielowi. Obaj przez lata głowili się, dlaczego ich ziarna nigdy nie ubywa. Wreszcie którejś nocy wpadli na siebie w ciemności. Wtedy pojęli, co się dzieje. Zdjęli worki z pleców i uściskali się…i ich przyjaźń była świadectwem dla wielu innych osób, jak funkcjonować w świecie, gdzie przyjaźń kojarzy się często tylko ze sferą „wspólnego biznesu”, czy też: interesu, zysku, manipulacji i zniewolenia…
Każdy z nas szuka prawdziwego przyjaciela (przyjaciół). Podświadomie jakby wołamy: Przyjaciel potrzebny „od zaraz”. Podświadomie szukamy w drugim człowieku tego, czego nie powinno zabraknąć prawdziwemu przyjacielowi. A co jest podstawą przyjaźni? Na czym powinna opierać się i czego potrzeba, aby się rozwijała? Czego szukamy w przyjaźni, w przyjacielu? Przede wszystkim:
Szczerości – bo lubię wiedzieć kiedy robię coś nie tak
Lojalności – żeby zawsze był „ktoś” po mojej stronie
Odwagi – żeby mógł mnie bronić przed złośliwościami innych
Poczucia humoru – żeby to co wymaga obrócenia w żart, w ten żart obrócił
Mądrości – żeby umiał mi doradzić w każdej sytuacji
Czułości – żeby umiał mnie przytulić kiedy będzie mi źle
Zaufania do mnie – żeby wiedział że nigdy go ni zawiodę
Spontaniczności – żeby zgadzał się na moje „głupie pomysły”
Empatii – żeby umiał się cieszyć moim szczęściem
Przyjaciel, to ktoś więcej niż kumpel, który w odpowiedniej chwili poklepie mnie po ramieniu. Przyjaciel nie jest po to by mówić mi przyjemne słowa, by mnie chwalić. To raczej ktoś, kto rzeczywiście potrafi powiedzieć mi prawdę, bez względu na to, jaka by ona nie była. Ktoś kto wytknie mi błędy i pomoże mi się z nimi uporać. Ktoś, kto autentycznie jest przy mnie! Wielu mówi, że prawdziwej przyjaźni nie ma, że to mogą być tylko marzenia. Ale przecież nieprawdziwa przyjaźń nie jest już wcale przyjaźnią…
Aelerd von Rieval napisał kiedyś, że „przyjaźń pozwala jaśniej promieniować szczęściu, dzielić cierpienie i lżej je znosić. W każdym działaniu i dążeniu, tak w pewności, jak i zwątpieniu, w każdym wydarzeniu i w każdej sytuacji, w życiu prywatnym i publicznym, we wszystkich kłopotach – przyjaźń jest dobrodziejstwem, przyjaciel pomocnikiem, a jego miłość błogosławieństwem… Bogaci odczuwają przyjaźń jako zaszczyt, wygnańcy jako ojczyznę, biedni jako dobrą zapłatę, chorzy jako lekarstwo, umierający jako życie, zdrowi jako podarunek, słabi jako siłę, silni jako laur i nagrodę”.
Simone Weil powiedziała: „Nic tak nie prowadzi do Boga, jak przyjaźń przyjaciół Boga”. Chrystus dziś dał świadectwo, czym jest przyjaźń między ludźmi. Pielęgnujmy tę cechę, gdyż to ona ukazuje nam nasze prawdziwe człowieczeństwo.
J 11, 1-45
Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry, Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat, Łazarz, chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: «Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz». Jezus, usłyszawszy to, rzekł: «Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą».
A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza.
Gdy posłyszał o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie przebywał. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: «Chodźmy znów do Judei».
Rzekli do Niego uczniowie: «Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?»
Jezus im odpowiedział: «Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeśli ktoś chodzi za dnia, nie potyka się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła».
To powiedział, a następnie rzekł do nich: «Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę go obudzić».
Uczniowie rzekli do Niego: «Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje». Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie.
Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego».
A Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć».
Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już od czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów. I wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po utracie brata.
Kiedy więc Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta więc rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga».
Rzekł do niej Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie».
Marta Mu odrzekła: «Wiem, że powstanie z martwych w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym».
Powiedział do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?»
Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, że Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat».
Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała ukradkiem swoją siostrę, mówiąc: «Nauczyciel tu jest i woła cię». Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać.
A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł».
Gdy więc Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzie go położyliście?»
Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!» Jezus zapłakał. Żydzi więc mówili: «Oto jak go miłował!» Niektórzy zaś z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?»
A Jezus, ponownie okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień.
Jezus powiedział: «Usuńcie kamień!»
Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: «Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie».
Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?»
Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, że Mnie wysłuchałeś. Ja wiedziałem, że Mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie tłum to powiedziałem, aby uwierzyli, że Ty Mnie posłałeś». To powiedziawszy, zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce przewiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić».
Wielu zatem spośród Żydów przybyłych do Marii, ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.