Czytając dzisiejszy fragment Ewangelii św. Jana (10, 27-30) przed naszymi oczami pojawia się Dobry Pasterz, który dba o swoje owce. Ukazał się nam może świat bez złodziei i rozbójników. Wniosek z tego taki, że wśród nas będą tylko dobrze pasterze, którzy nas zawsze uratują. Kiedy jednak popatrzymy trochę wokół siebie, to okazuje się, że tak po prostu nie jest. Królestwo szatana nie przestało istnieć, trwa nadal. Chrystus otworzył bramę nieba, nie zamknął jednak bramy piekła. Zło rośnie w siłę przez ludzkie wybory i decyzje tu na ziemi…
Szatan wie, gdzie jest najsłabsze miejsce człowieka i zawsze w to miejsce z impetem uderza. Tym najsłabszym miejscem w człowieku jest jego pycha, która nie pozwala uznać, że jest się bezsilnym. Nie na tyle mocnym, żeby wszystkiemu podołać. Metody szatana wcale nie muszą być zbyt skomplikowane. Czasami wystarczy jedno zdanie, które doprowadza do dramatu. Zapewne pamiętamy zdanie z Księgi Rodzaju, gdzie Szatan daje pożywkę ludzkiej pysze: „Będziecie jak Bóg” – mówi – i ludzie przez pychę, przez zbytnie zaufanie sobie, a nie Bogu, w to kłamstwo uwierzyli. Wystarczyło jedno zdanie, żeby człowiek się tym zainteresował.
Metoda szatana jest prosta: nie zaprzeczać istnieniu Boga, bo w to nikt nie uwierzy. Lepiej dowartościować człowieka w swoim przekonaniu (egoizmie), zabierając mu jednocześnie ideały, pragnienia i marzenia. Podsuwając w zamian “świecidełka” takie jak władza, pieniądz czy wszelkie przyjemności. Trzeba zatem w człowieku zabić przede wszystkim pokorę i powiedzieć między wierszami, że „Tylko ty, a nikt więcej… Ty jesteś ten jedyny i wyjątkowy”.
„Pokora to rzadka cecha, a ja ją posiadam” – mawiał mój przyjaciel Olek, który tym stwierdzeniem, za każdym razem, odkrywał mechanizm i sposób działania pychy w człowieku. Wydaje im się, że są… nietykalni…
Jak się ma pokora do pychy?
Pokora to nie kompleks niższości; to nie przekreślanie siebie; to nie stawianie siebie na uboczu, gdzieś z dala. Pokora to umiejętność ciągłego odnoszenia zwycięstwa, nie przez zniszczenie drugiego człowieka: czy to fizyczne czy psychiczne, lecz poprzez jego pozyskanie. Pokora to umiejętność przekonania – choćby największego wroga, aby w końcu stanął po mojej stronie, walcząc o wielkiej wartości. Tam, gdzie ktoś jest zniszczony, „sukces” – jeśli możemy mówić o „sukcesie” – jest tylko połowiczny. Zniszczenie czy wyeliminowanie wroga, to tylko egoistyczne ocalenie siebie. Tam obecna jest przede wszystkim pycha. Przemiana wroga przyjaciele to ocalenie siebie i ocalenie wroga. Sukces jest wtedy pełny. Takie zwycięstwo potrafi odnieść tylko ludzka pokora. Pycha bowiem zamyka i koncentruje człowieka na samym sobie, ale omija drugiego człowieka.
Szatan potrafi dostosować się do człowieka. Potrafi być wytrwały i czekać w nieskończoność. Potrafi być wdzięczny i usłużny. Chce nawet pomóc. Wszystko jednak po to, aby uzyskać i dostać to, czego chce. Jest takie opowiadanie o „Czerwonej czapeczce”, które doskonale to obrazuje…
Żył sobie gorliwy proboszcz, który cały swój czas poświęcał parafii: pracował od świtu do nocy. I oto pewnego razu wróciwszy do domu, zastał przy stole diabła w czerwonej, dżokejskiej czapeczce. Zmęczony staruszek zapytał tylko krótko i niegościnnie: – “Czego?!” – “Właściwie to niczego, po prostu jestem. Ale nie obawiaj się. Posiedzę sobie, to wszystko”.
Ksiądz zdając sobie sprawę z natury diabelskiej, obiecał sobie, że rozprawi się z szatanem zaraz potem: gdy tylko zdejmie buty… gdy zaparzy herbatę… gdy odmówi brewiarz… gdy poczyta książkę… gdy się zdrzemnie… gdy nieco odpocznie… I tak spokojny, grzeczny diabeł uśpił czujność duszpasterza, który w końcu – jako praktyk – wykonkludował: – “Niech sobie siedzi, mnie on nie przeszkadza, tu go mam na oku i dopóki tu jest, nie może szkodzić innym”.
I tak pleban spędził pierwszą noc razem z diabłem. Dziwił się tylko potem rano, że mimo obecności diabła, spał jak zazwyczaj głęboko i bez złych snów. Kiedy opuszczał plebanię, aby udać się do swych codziennych obowiązków parafialnych, diabeł odprowadził go do drzwi spojrzeniem. Tym samym spojrzeniem przywitał go na wieczór. Był jak wierny, dobrze wychowany pies, a nie kosztował nic. Ksiądz przypomniał sobie wczorajsze postanowienie przepędzenia nieproszonego gościa, ale znowu wzięły górę praktyczne argumenty: On mi nic nie robi, ja mu nic nie robię; u mnie jest nieszkodliwy, a jak spróbuje coś robić, to mam egzorcyzmy. Ale diabeł nie próbował nic robić. I ksiądz nie pytał o nic. Po prostu nie odzywali się do siebie. Ksiądz wracał zmęczony i szedł spać, a diabeł czuwał. I tak się między nimi jakoś ułożyło…
Spokój zakłócił biskup, który przybył na wizytację. Kościół znalazł w doskonałym stanie, duszpasterstwo wzorowe. Na koniec chciał jeszcze zobaczyć plebanię. Proboszcz przeraził się, ale odmówić nie mógł. Przekonany, że teraz wybuchnie skandal i kompromitacja na całego, otworzył drzwi do swego mieszkania. A tu – ku zaskoczeniu duchownego – pokój pusty, diabeł zniknął.
Biskup rozejrzał się i już miał pochwalić skromne mieszkanie, gdy dostrzegł czerwoną czapeczkę, którą diabeł zostawił na stole. Z niemym zapytaniem przeniósł wzrok na proboszcza; bo wydało mu się to dziwne, aby taka dostojna osoba używała takiego nakrycia głowy. – “To… to mój siostrzeniec… odwiedza mnie czasami” – skłamał proboszcz. Biskup pokiwał głową ze zrozumieniem i wyraził zadowolenie z ogólnego stanu parafii.
Kiedy ksiądz został sam w mieszkaniu, diabeł wyszedł z szafy, w której się ukrył. Zbliżył się do proboszcza i z ohydnym uśmiechem triumfu, wykrzywiając paszczę, zawołał radośnie: – “Wujku!”
Jeśli jest taka potrzeba, to szatan potrafi udawać, że posiada pokorę. Wszystko jednak po to, aby osiągnąć swój upragniony cel, czyli wciągnięcie człowieka w grzech. To jednak szatanowi nie pozwala, czy nawet wręcz uniemożliwia mu zdobycie mądrości, bo mądrości ze swej natury jest pokorna. Zatwardziałość w czynieniu zła jest silniejsza w szatanie, niż zobaczenie choćby namiastki dobra w człowieku. Szatan chce i „musi” czynić zło, bo inaczej jego misja na ziemi dobiegłaby końca.
Konsekwencją tego wszystkiego jest fakt, że szatan nie jest w stanie kochać innych. Wszystko zatem co robi jest przesiąknięte egoizmem do samego siebie. Ten właśnie egoizmu udziela się człowiekowi. A świat jest piękny; tak piękny, że może „zawrócić” człowiekowi w głowie.
Dobry Pasterz mówi, że świat jest pełen oszustów i rozbójników, którzy dla własnej korzyści będą ciągle podsuwać człowiekowi nadzieję „złudnej i oszukańczej radości”. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby „owce miały życie i miały je w obfitości” (…) Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich”. To zawsze od nas zależy, którą drogę wybierzemy i za kim pójdziemy…
——————–
J 10, 27-30
Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.