Sześć osób znalazło się przypadkowo w czasie lodowatej nocy na bezludnej wyspie. Każda trzymała kawał drewna w ręce. Nie było innego drzewa na wyspie zagubionej w mgłach Morza Północnego.Pośrodku powoli zamierał mały ogienek z powodu braku opału.
Zimno stawało się coraz bardziej dotkliwe. Pierwszą osobą była kobieta, ale błysk płomienia oświecił twarz imigranta o ciemnej skórze. Kobieta go zauważyła. Zacisnęła rękę wokół swego kawałka drewna. Dlaczego miałaby zużyć swoje drewno, by ogrzać jakiegoś próżniaka, który przyszedł kraść chleb i pracę?
Człowiek, który stał przy niej, zauważył kogoś, kto nie należał do jego partii. Nigdy, przenigdy nie zmarnuje swego pięknego kawałka drewna dla przeciwnika politycznego. Trzecia osoba była ubrana nędznie i otulała się brudną marynarką, ukrywając swój kawałek drewna. Jego sąsiad był z pewnością bogaty. Dlaczego miałby zużyć swoją gałąź dla leniwego bogacza?
Bogacz siedział myślą o swych dobrach, o dwóch domach, o 4 autach i o wysokim koncie w banku. Baterie jego telefonu komórkowego były wyczerpane, musiał zachować swój kawał drewna za wszelką cenę. Nie chciał zużyć go dla tych leniów i nieudaczników. Ciemne oblicze imigranta wykrzywiał grymas zemsty w słabym świetle ognia, prawie że wygasłego. Silnie zaciskał pięść wokół swego drewna. Wiedział dobrze, że wszyscy ci biali pogardzali nim. Nie wrzuci za nic swego drewna do tlących się gałęzi. Nadszedł moment zemsty.
Ostatnim członkiem tej smutnej grupki był człowiek skąpy i nieufny. Nie czynił nigdy niczego, co nie zapewniłoby mu korzyści. Dawać tylko temu, kto coś daje – było jego zasadą. Muszą mi drogo zapłacić za ten kawałek drewna, myślał.
Znaleziono ich wszystkich zamarzniętych, z kawałkami drewna w rękach, znieruchomiałych po śmierci.
Nie umarli z powodu zimna zewnętrznego, ale z powodu wewnętrznego lodu.
Może również w twojej rodzinie, w twojej wspólnocie, przed tobą tli się ogień, który zamiera? Z pewnością trzymasz kawałek drewna w ręce. Co z nim zrobisz?[1]
Co oznacza mieć w sobie ogień Boży? To nic innego, jak sens życia, który przeżywa się wraz z Bogiem Ojcem, Synem i Duchem świętym w radości i otwartości co przyniesie kolejny dzień. Patrząc jednak na tę nasza ziemską rzeczywisość, patrząc w niebo uświadamiamy sobie, że brakuje nam światła, które rozjaśnialoby nam drogi ludzkiego życia. Kiedyś Dalajlama, zapytany o to, co najbardziej zadziwia go w ludzkości, odpowiedział: “Człowiek. Ponieważ poświeca swoje zdrowie, by zarabiać pieniądze. Następnie poświęca pieniądze, aby odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłóścią, że nie cieszy się teraźniejszością; w rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości; żyje tak, jakby nigdy nie nie miał umrzeć, po czym umiera, tak naprawdę nie żyjąc”.
Pewien region nawiedziła wielka susza. Trawa bardzo szybko zżółkła, a potem całkowicie zwiędła. Mnóstwo krzewów i drzew zupełnie opadło z sił. Mimo tego strasznego nieszczęścia nie spadła z nieba ani jedna kropla deszczu, a o poranku nie wydobywała się z ziemi nawet ożywiająca ją rosa. Wiele małych i wielkich zwierząt umierało z pragnienia. Tylko te najsilniejsze zdobyły się na odwagę, aby uciec z pustyni, która uśmiercała wszystko po kolei. Z każdym dniem susza była coraz bardziej potworna.
Nawet stare, potężne drzewa, których korzenie wrastały głęboko w ziemię, potraciły liście. Wszystkie źródła i zdroje kompletnie wyschły. Rzeki i strumyki przestały płynąć.
Tylko jednemu kwiatkowi udało się przeżyć, a to dlatego, że rósł blisko malutkiego źródełka, z którego wypływało jeszcze kilka kropli wody. Ale i to źródełko, widząc naokoło to co się dzieje, było bardzo smutne: «Wszystko jest tak suche i spragnione, że będzie musiało niechybnie umrzeć. Jak mogę temu zapobiec? Jaki sens ma tych kilka kropli wody, które ze mnie wypływa?».
Blisko źródełka stało stare, wielkie drzewo. Usłyszało ten lament i zanim zupełnie oddało ducha, zdążyło jeszcze wyszeptać: «Nikt nie oczekuje od ciebie tego, abyś użyźniało całą pustynię. Twoim zadaniem jest trzymać przy życiu ten kwiatek. Tylko to i nic więcej».
Każdy z nas jest odpowiedzialny za jakiś kwiatek. Kiedy jednak zaczynamy uskarżać się na wszystko, zapominamy natychmiast o naszej powinności i popadamy jedynie w smutek.
Pewien profesor, kończąc kiedyś lekcję, zwrócił się do swoich studentów w następujący sposób, mówiąc: «Czy są jakieś pytania?». Jeden ze studentów zapytał go wtedy: «Tak, panie profesorze: proszę mi powiedzieć jaki jest sens życia?». Jego kolegów, którzy zmierzali już w kierunku drzwi, ogarnął śmiech. Jednak profesor przyglądał się uważnie studentowi, chcąc zrozumieć czy pytanie zostało zadane poważnie czy jedynie dla żartu. Kiedy doszedł do wniosku, że student zadał mu je na serio, powiedział: «Odpowiem panu». Potem wyjął z kieszeni swoich spodni portfel, wydobył z niego małe, okrągłe lusterko wielkości dużej monety i po chwili namysłu powiedział: «Kiedy wybuchła wojna, byłem jeszcze dzieckiem. Pewnego dnia znałazłem na ulicy roztrzaskane w drobiazg lusterko.
Wziąłem wtedy ze sobą największy jego kawałek. To właśnie ten drobiazg. Zacząłem się nim bawić i byłem pełen radości, że mogę odbijać jego światło we wszystkich ciemnych zakątkach, do których nigdy nie zaglądało słońce: w ciemnych głębokich dziurach, szczelinach i zakamarkach. Zachowałem sobie to małe lusterko. Kiedy stałem się już dorosłym człowiekiem, zdałem sobie sprawę, że lusterko to ma dla mnie jeszcze większe znaczenie niż poprzednio. Dzięki niemu zrozumiałem, że i moje życie może przekazywać światło.
Ja też jestem fragmentem lustra, którego nie znam w całości. Poprzez wszystko to, kim jestem i co czynię, mogę przekazywać światło – światło prawdy, zrozumienia, świadomości, dobra, czułości – światłość, która powinna docierać do ciemnych zakątków ludzkiego serca, by móc zmienić choćby jego odrobinę. Być może dostrzegą to również inni i oni także zechcą czynić podobnie. W tym właśnie zauważam sens życia»[2].
Duch święty jest takim ogniem i światłem, które daje natchnienie naszej egzystencji. Czymś, a raczej Kimś, kto otacza nas i daje siłę w podjęciu każdej misji, jaką mamy na ziemi. Daje nam dary: Mądrości, Rozumu, Rady, Męstwa, Umiejętności, Pobożności i Bojaźni Bożej. Dzięki nim wzrastamy w naszym człowieczeństwie.
Duch Święty jest tym, który porusza Kościół, jest tym, który działa w Kościele, w naszych sercach, jest tym, który czyni każdego chrześcijanina wyjątkową osobą, ale z tych różnych ludzi czyni jedność. Jest tym, który pobudza, by iść naprzód, otwiera drzwi na oścież i posyła, aby dawać świadectwo o Jezusie (papież Franciszek)[3].
Chrześcijanin prowadzony przez Ducha Świętego nie trudzi się, zostawiając dobra tego świata, aby biec za dobrami nieba. Umie dostrzec różnicę (św. Maria Vianey, proboszcz z Ars).
Ożywieni Duchem świętym idźmy na cały świat głosić Ewangelię wszelkiem stworzeniu nie tylko naszym słowem, ale przede wszystkim czynem. Jak? Po prostu: “Wzywaj więc Ducha Świętego. Tylko Go wołaj. On już w Tobie jest. Twoje wołanie tylko pozwoli mu w Tobie działać. Wtedy poczujesz przede wszystkim to, że masz w sobie życie. To Duch Święty jest wodą życia. Tylko Go wołaj. Masz tylko jedno życie – przeżyj go obficie”[4].
J 15, 26-27; 16, 12-15
Duch Prawdy doprowadzi was do całej prawdy
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku.
Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi».
[1] Bruno Ferrero, Ogień
[2] Bruno Ferrero, Wystarczająco, https://adonai.pl/opowiadania/zycie/?id=85#google_vignette
[3] https://misyjne.pl/przerwa-artykul/10-cytatow-o-duchu-swietym-ktore-warto-znac/
[4] http://tmoch.net/jupgrade/index.php/w-zasigu/kerygmat-wiadomo-dla-ciebie/280-5-masz-tylko-jedno-ycie-przeyj-go-obficie-dar-ducha-witego.html