W dniu, kiedy RMS “Titanic” zatonął, przewoził milionera Johna Jacoba Astora IV. Ten merykański przedsiębiorca, członek prominentnej rodziny Astorów, był prawnuk Johna Jacoba Astora, pierwszego milionera w Stanach Zjednoczonych. W 1904 roku założył hotel St. Regis w Nowym Jorku, najnowocześniejszy w tamtych czasach, współwłaściciel hotelu Waldorf-Astoria w Nowym Jorku. To on był najbogatszym pasażerem, który zginął na pokładzie transatlantyku. Pieniądze, które posidał John na swoim koncie bankowym wystarczyłyby na zbudowanie kolejnych 30 Titaniców. Jednak w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa wybrał to, co uważał za moralnie słuszne i zrezygnował z miejsca w łodzi ratunkowej, aby uratować dwójkę przestraszonych dzieci.
Milioner Isidor Straus, współwłaściciel największej amerykańskiej sieci domów towarowych „Macy’s”, który również był na Titanicu, powiedział: „Nigdy nie wejdę do łodzi ratunkowej wcześniej niż inni ludzie”. Jego żona, Ida Straus, również odmówiła wejścia na pokład łodzi ratunkowej, ustępując miejsca swojej nowo mianowanej pokojówce, Ellen Bird. Ida postanowiła spędzić ostatnie chwile swojego życia z mężem.
Ci bogaci ludzie woleli rozstać się ze swoim majątkiem, a nawet życiem, niż pójść na kompromis ze swoimi zasadami moralnymi. Ich wybór na rzecz wartości moralnych wydobył świetność ludzkiej cywilizacji i ludzkiej natury[1].
Dziś czytamu w Ewangelii św. Mateusza (28, 16-20) takie słowa: “Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem”. Co mamy zatem robić, aby wykonać polecenie Jezusa?
- Idźcie i nauczajcie
Jak mamy dziś nauczać, kiedy lekcje życia wielka część z nas bierze z Internetu. To jemu oddajemy nasz czas i drogocenne życie. To tam często szukamy porad, jak mamy się wyleczyć z naszych chorób i dolegliwości. Nie ufamy już lekarzom, ale samozwańczym “znachorom”, którzy dokładnie mowią co i jak mamy robić. Lekarzu ulecz wpierw samego siebie, chciałby się powiedzieć. Jak uleczyć coś lub kogoś, jeśli nie chcemy słuchać specjalistów, którzy znają się na swojej pracy?
Rozpoczął treningi judo pod okiem doświadczonego Sensei. Szło mu bardzo dobrze. Nie mógł jednak zrozumieć dlaczego przez całe 3 miesiące Sensei uczył go tylko jednego chwytu. – “Sensei” – powiedział chłopak. “Czy nie powinienem się uczyć innych chwytów?” – “To jedyny chwyt jaki znasz i jedyny jaki kiedykolwiek będzie ci potrzebny” – odparł Sensei. Janek nie mógł pogodzić się z odpowiedzią. Ale ufał swojemu nauczycielowi, więc uparcie pracował dalej. Kilka miesięcy później Sensei zaproponował chłopcu udział w pierwszym turnieju. Janek nie posiadał się z radości. O dziwo, pierwszą walkę wygrał bardzo łatwo. Trzeci bój okazał się już bardzo trudny. Jednakże po pewnym czasie przeciwnik Janka zaczął się niecierpliwić, że nie może wygrać z jednorękim chłopcem, stracił czujność i Janek perfekcyjnie wykonał swój jedyny chwyt wygrywając walkę przed czasem.
Nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje, Janek doszedł do finału. Tym razem jednak przeciwnik był dużo silniejszy fizycznie i bardziej doświadczony. Janek przegrywał. Często lądował na macie. Sędzia obawiając się, że Janek może odnieść poważną kontuzję zarządził przerwę w walce i podszedł do Sensei. – “Przerwijmy to” – powiedział sędzia. “Chłopak nie ma szans”. – “Nie” – odparł Sensei. “Pozwól mu walczyć”. Równocześnie szepnął coś Jankowi do ucha. Walka powoli dobiegała końca i wydawało się, że nic się już nie zmieni. W którymś jednak momencie przeciwnik stracił koncentrację, Janek błyskawicznie wykonał swój jedyny chwyt i wygrał walkę przez ippon. Wygrał cały turniej! Został mistrzem!
W drodze do domu Sensei analizował z Jankiem każdą walkę i każdy ruch. Janek jednak nie mógł wytrzymać i zdobył się na odwagę, żeby zadać pytanie, które nurtowało go przez cały czas. – “Sensei, jak to możliwe, że wygrałem turniej znając tylko jeden chwyt?!”. – “Z dwóch powodów” – odparł Sensei. “- Po pierwsze, doprowadziłeś niemalże do perfekcji jeden z najtrudniejszych chwytów w całym judo”. “- Po drugie, jedyną skuteczną obroną przed tym chwytem jest kontra na lewą rękę”.
Jakie inne wnioski można wyciągnąć z tej historii? Albert Einstein, wśród wielu mądrych sentencji, wypowiedział taką złotą myśl: Wszyscy jesteśmy geniuszami. Ale jeśli oceniasz rybę po jej zdolności wspinania się na drzewa, to całe życie będzie myślała, że jest głupia.
A znany tenisista, Artur Ashe, podsumował to takim cytatem: Zacznij tam, gdzie jesteś. Użyj tego, co masz. Zrób to, co możesz. Wykorzystaj w pełni swój potencjał w zgodzie z sobą. Bo każdy ma ogromny potencjał – nawet chłopak bez ręki. Jeżeli wykorzystasz w pełni to, czym dysponujesz – będziesz zmierzać do swojej doskonałości, a to umożliwi Ci osiąganie celów ponadprzeciętnych. A jeśli będziesz to robić w zgodzie ze swoją prawdą, nie oglądając się na innych, nie kopiując innych – stworzysz coś absolutnie niepowtarzalnego.[2]
2. Udzielajcie chrztu, w imię Ojca i Syna, i Ducha św.
Mimo iż Henri Matisse był blisko dwadzieścia osiem lat młodszy od Auguste Renoir, obaj wielcy artyści byli serdecznymi przyjaciółmi i często spędzali razem czas. Kiedy Renoir w ostatnich latach swego życia prawie nie opuszczał domu, Matisse odwiedzał go codziennie. Niemal sparaliżowany artretyzmem Renoir, mimo swej choroby, nie przestawał malować. Pewnego razu Matisse obserwował, jak starszy kolega maluje w swojej pracowni, zmagając się ze straszliwym bólem utrudniającym każde pociągnięcie pędzla. W końcu nie wytrzymał i poruszony wykrzyknął: – Auguste, dlaczego nadal malujesz, gdy dręczy cię tak okropny ból? Renoir odrzekł z prostotą: Ból przemija, a piękno pozostaje.
I tak, prawie do dnia swojej śmierci Renoir nakładał farbę na płótno. Jeden ze swoich najsłynniejszych obrazów “Kąpiące się” zaczął malować na dwa lata przed śmiercią, czternaście lat po tym, jak zaatakowała go bolesna choroba. Do czego jeszcze może nas zainspirować historia o chorobie Renoir’a? Jeśli robisz coś, co kochasz, jeśli robisz to z prawdziwą pasją – nie ma siły, która mogłaby Cię zatrzymać. Wartościową sztuką jest też zdolność zauważania piękna w otaczającym nas świecie i bycie za to wdzięcznym.
A jak pięknie powiedzial Denzel Washington: Dlaczego zamykamy oczy gdy się modlimy, płaczemy, całujemy, śnimy? Bo najpiękniejsze rzeczy w życiu nie mogą być widziane oczami, a sercem[3]. Chrzest jest początkiem naszej wspólnej drogi jako wspólnota Kościoła. To chrzest zanurza nas i jednoczy w jedności z Jezusem, abyś naśladując Go mogli dzielić się wiarą, nadzieją i miłością z drugim człowiekiem. Wpierw jednak musiy być obmyci z grzechu pierwowordnego, aby rozpoczać od nowo i na nowo się narodzić.
3. Uczcie zachowywać wszystko, co wam przykazałem
Wielość słów, które dosięgają naszych uszu, mam takie wrażenie, że nas przerasta. Wielu dziś mówców, a mało tych, którzy dają dobry przykład. Tymczasem, gdy tylko przyjdzie jakaś mała przeszkoda, to słowa znikają, a pomocne jest jedynie działanie.
Dawno temu pewien król postawił duży kamień na drodze. Następnie obserwował, czy ktoś przesunie przeszkodę. Jedni z najbogatszych kupców i obywateli przejeżdżali tą drogą, klnąc i złorzecząc na przeszkodę, ale żaden z nich nigdy nie pomyślał, żeby odsunąć ten kamień. Wiele osób narzekało na króla, który nie dba o porządek w królestwie i nie interesuje się tym, co jest ważne dla zwykłego ludu, czyli przejezdnymi drogami.
Któregoś dnia zwykły chłop, wiozący warzywa na swoim skromnym wozie zaprzęgniętym w starego muła, zatrzymał się i po godzinie przesuwania i pchania kamienia zupełnie go usunął z drogi, tak że głaz już nikomu nie przeszkadzał. Kiedy zrzucał kamień w pobliski rów, zauważył, że do jego dolnej części jest przyczepiona sakiewka, a w niej pełno złotych monet dla osoby, która przesunęła kamień. Chłop nauczył się czegoś, czego inni nigdy nie zrozumieją. Każda przeszkoda jest szansą na poprawienie czyjegoś położenia[4].
Każde doświadczenie, nawet to złe przybliża nas do krzyża Jezusa, ale daje także ogromną szansą, abyśmy swoim praktycznym postepowaniem pomagali innym ludziom we wzroście ich wiary, nadziei i miłości. Przeszkoda może być czymś, co wyzwala w nas energię czynu. Słowa wtedy jedynie mogą pomóc w opisie sytuacji, której podołaliśmy i nadaliśmy kierunek naszym postępowaniem. Tylko w ten sposób stajemy się nauczycielami i pomagamy innym ludziom w ich człowieczeństwie, aby zdążali do Domu Ojca, bo dana Mu jest wszelka władza w niebie i na ziemi.
Zatem: “Idźcie i nauczajcie; Udzielajcie chrztu, w imię Ojca i Syna, i Ducha św.; Uczcie zachowywać wszystko, co wam przykazałem”. Amen.
Mt 28, 16-20
Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi
Jedenastu uczniów udało się do Galilei, na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami:«Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».
[1] Znalezione na FB. Autor tekstu jest nieznany. Będę wdziećzny autorowi, jeśli się ze mną skontaktuje, aby uzupełnić dane we wpisie.
[2] Ryszard Skarbek, Jak nasza ułomność może stać się naszą mocną stroną?, https://www.empowerment-coaching.com/post/jak-nasza-ułomnosc-moze-stac-sie-nasza-mocna-strona
[3] Ryszard Skarbek, Auguste Renoir – życie z pasją, https://www.empowerment-coaching.com/post/coachingowe-historie-bol-przemija-a-piekno-pozostaje
[4] Jędrzej Skarbek, Każda przeszkoda jest szansą, https://www.empowerment-coaching.com/post/kazda-przeszkoda-jest-szansa