1. Rekolekcje Adwentowe 2019, Świeca, której na imię POKÓJ

Total
0
Shares

Nowy okres liturgiczny, Adwent rozpoczyna nowy „Rok kościelny”, czyli tzw. „Rok A”. Zmieniamy przy tej okazji rytm i układ czytań, gdzie w większości niedziel usłyszymy Ewangelię św. Matusza, która podana nam do refleksji pozwoli zastanowić się nad własnym życiem. Adwent jest takim szczególnym czasem, gdyż oczekujemy w nim na przyjście Pana. Oczekujemy na Jego narodzenie, bo Adwent poprzedza Boże Narodzenie. Dlatego też rozpoczynamy nasze rekolekcje Adwentowe, których tematem będzie…? Nie odpowiem bezpośrednio na to pytanie, ale poprzez pewne opowiadanie, które stało się dla mnie inspiracją, kiedy przygotowywałem te rekolekcje. Dziękuję od razu za zaproszenie mnie do tej wspólnoty, abym mógł je wygłosić. Autor jest nieznany, ale tytuł brzmi: „Cztery świece”.

Cztery świece spokojnie płonęły. Było tak cicho, że słychać było jak ze sobą rozmawiały. Pierwsza powiedziała: – Ja jestem POKÓJ. Niestety, ludzie nie potrafią mnie chronić. Myślę, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgasnąć. I płomień tej świecy zgasł.

Druga: Ja jestem WIARA. Niestety nie jestem nikomu potrzebna. Ludzie nie chcą o mnie wiedzieć, nie ma sensu, żebym dalej płonęła. Ledwie to powiedziała, lekki powiew wiatru zgasił ją.

Trzecia: Ja jestem MIŁOŚĆ. Nie mam już siły płonąć. Ludziom nie zależy na mnie i nie chcą mnie rozumieć. Nienawidzą najbardziej tych, których kochają – swoich bliskich. I nie czekając długo i ta świeca zgasła.

Nagle do pokoju weszło dziecko i zobaczyło trzy zgasłe świece. Przestraszone zawołało: Co robicie? Musicie płonąć! Boję się ciemności! I zapłakało.

Wzruszona czwarta świeca powiedziała: Nie bój się! Dopóki ja płonę zawsze możemy zapalić tamte świece. Ja jestem NADZIEJA.

Z błyszczącymi i pełnymi łez oczyma, dziecko wzięło świecę i zapaliło pozostałe świece.

Niech nigdy w naszych sercach nie gaśnie Nadzieja i każdy z nas jak to dziecko, niech będzie narzędziem, gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość.

Po co zatem te kolejne rekoLEKCJE ADWENTowe?

Wpierw oczywiście znów opowiadanie… Stary rabin leży obłożnie chory. Obok siedzą uczniowie i szeptem rozmawiają. Temat rozmowy: bezprzykładne cnoty mistrza. Do uszu chorego dochodziły strzępy pochwał: – Od czasu Salomona nie było mądrzejszego…” “- A jego wiara? Silna i żywa jak naszego ojca Abrahama…” – “Jego cierpliwość na miarę cierpliwości Hioba…” “- Jego nadzieja? Tylko Mojżesz mu dorównuje…” Rabbi – mimo tych pochwał – był jednak jakoś nie w humorze. Gdy wyszli uczniowie, żona zapytała czy słyszał ten chór uwielbienia? “- W rzeczy samej” – odparł rabbi. “- To, dlaczego jesteś taki markotny?” – chciała wiedzieć troskliwa małżonka. “- Moja skromność!” – użalał się staruszek – “nikt nie wspomniał o niej”.

Rekolekcje te są po to, aby uświadomić sobie skromnie, stając w prawdzie – ale nie jak ten pan z opowiadania, bo chodzi o prawdziwą skromność!!! – tak, dla samego siebie przed Panem Bogiem!!! Czasem, gdzie mogę siebie przed Nim zapytać, gdzie jestem w swoim życiu… i to nie tylko w tym religijnym, ale tym w ogóle. Te rekoLEKCJE ADWENTowe są w dużej mierze wzięte z życia, z naszej codzienności i tzw. „szarego dnia”. Mamy uświadomić sobie kim dziś jesteśmy i czy w tym wszystkim doświadczamy szczęścia, a jeśli nie, to dlaczego? Wtedy dopiero możliwa jest przemiana, gdy „ponazywamy rzeczy po imieniu”. Nie chodzi o wywyższanie się jacy to jesteśmy dobrzy, ani też zdołowanie się jacy to jesteśmy źli, ale przede wszystkim stanięcie twarzą w twarz z Bogiem i powiedzenie mu o naszych wadach, grzech, słabościach i niedomaganiach. Ale także jest to czas, aby ucieszyć się tym, co minęło i jest za nami, co było i co jest, ale także z nadzieją podjeść do tego, co jest naszym planem na przyszłość i co przed nami. Każdy z nas potrzebuje uzdrowienia poprzez powiedzenie Jezusowi, gdzie jest mi smutno, a gdzie jestem szczęśliwy. Życie to jest taka fala: góra-dół, góra-dół… Co chciałbym poprawić, ale także co jest dla mnie źródłem radości? Co chciałbym zmienić, bo jest źródłem mojego smutku i niezadowolenia z siebie samego.

Tak więc tematem naszych rekolekcji będą właśnie: pokój, wiara, miłość i nadzieja. Cztery filary, świece dzięki którym nasze życie jest w światłości i nie ograniają go mroczne dni ciemności. Świece, które pokazują, jak mamy żyć, aby osiągnąć zbawienie i co zrobić, aby być szczęśliwym tutaj na ziemi. To właśnie nim poświęcimy – tym filarom życia, nasze dni rekolekcji przygotowujących nas do Narodzenia Pana Jezusa.

Dzień pierwszy Rekolekcji Adwentowych 2019 – Świeca, której na imię POKÓJ

Dziś, na początku tych rekolekcji w drugą niedzielę Adwentu roku A staje przed nami sylwetka, postać Jana Chrzciciela. Słyszymy dziś o Janie z początku rozdziału trzeciego Ewangelii św. Mateusza (3, 1-12). Sam Jezus powiedział o Janie: „Zaprawdę powiadam wam: między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela”. Ta wielkość wynika przede wszystkim z misji powierzonej mu przez Pana Boga oraz gorliwości i mocy z jaką wypełniał powierzone mu zadanie.

Sam Jan o Jezusie przychodzącym nad Jordan, aby przyjąć z jego rąk chrzest mówi: „Oto Baranek Boży, który głodzi grzechy świat. To jest ten, o którym powiedziałem” Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”. Jan po wskazaniu na Jezusa jako Mesjasza schodzi, jak gdyby w Jego cień. Umniejsza się, by Jezus mógł wzrastać. Zapewne z tą prawdą związany jest dzień uroczystości narodzenia Jana Chrzciciela obchodzony 24 czerwca. W tych dniach następuje przełom nocy i dnia. Dzień staje się krótszy. Jan, jak gdyby schodzi w cień, aby ustąpić miejsca Jezusowi – prawdziwej światłości.

Dziś Jan wzywa każdego z nas do prostowania dróg swojego życia, do nawrócenia… Wystarczy czasami trochę krytycyzmu względem samego siebie, aby zobaczyć, gdzie i co trzeba zmienić w swoim życiu. Często jest i tak, że zmiana przychodzi niespodziewanie… Jest taka prawdziwa historia… W jednym z domów żyły ze sobą trzy pokolenia. Przedstawicielem najstarszego była babcia – 77 lat, najmłodsze reprezentowały dwie wnuczki, jedna 18 lat, druga 20. Z reguły ksiądz, który tam do nich przychodził, aby dać komunię świętą, zastawał bałagan w domu. Żadne argumenty babci ani rodziców dziewczynek, nie pomagały w tym, aby przekonać je, aby zadbać o porządek. I pewnego razu, ten ksiądz, tak jak zresztą co tydzień przyniósł komunię i… zaniemówił. Zastał zdumiewający ład i porządek. Zapytał: na kogo czekają? Wtedy tato odpowiedział: „Najmłodsza córka się zakochała i odkąd przychodzi jej chłopak, systematycznie robi porządki. Dla niego stać ją na wysiłek, rezygnuje nawet ze swojego długiego snu!

Ta dziewczyna, młoda kobieta przemieniła świat bałaganu, brudu, nieładu, w miły, uporządkowany piękny dom, ale jednocześnie wpierw uporządkowała swój własny świat: uczuć, woli, rozumu, pragnień. Tajemnica nawrócenia polega na tym, że: najczęściej człowiek żyje w bałaganie, jeśli nie żyje dla kogoś. Ten bałagan to nie tylko brud podłogi pokoju czy kuchni, śmieci na biurku, czy szafa, z której wypadają ciuchy, ale przede wszystkim nieład i brud własnego serca. To właśnie nieuporządkowane myśli, postanowienia, zbędne obietnice, przysięgi, żale, obgadywania, zazdrości i grzech numer jeden: pycha, bo porządek wprowadzany przez swój własny egoizm ostatecznie jest wielką klęską człowieka. Wielu ludzi chce się nawrócić, dostrzega swój mały świat, w którym jest im niewygodnie, chcą zarazem przemiany, polepszenia sytuacji, upiększenia, ale… nie mają dla kogo to uczynić. Brakuje im odniesienia, stąd też brak im motywacji i siły, aby cokolwiek zmienić w dotychczasowym życiu.

Istotnym elementem nawrócenia jest odkrycie prawdy, że moje życie ma sens jedynie wówczas, gdy na kogoś czekam, gdy dla kogoś żyję, gdy jestem komuś potrzebny. Chodzi o znalezienie kogoś dla kogo mogę pracować, tworzyć, trudzić się i cierpieć, czyli spalać się jak ta świeca. W ten sposób nawrócili się apostołowie.

Nawrócenie jest procesem, który kształtuje nas przez całe życie. Potrzebny jest ktoś, kto będzie stale przy mnie czuwał i którego będę mógł zapytać: gdzie byłem, gdzie jestem i jakie mam zamiary. Potrzebujemy często wskazówek i znaków…

Jan ukazany jest jako ten, który jest takim znakiem, bo przygotowuje drogę przyjścia Pana. Początek jest bardzo dziwny. Jan bowiem mówi o pustyni, gdzie przecież jest jałowa ziemia, jest to miejsce odosobnienia, opuszczenia, pustki, nicości – miejsce bez życia. Dlatego też w dawnych wyobrażeniach pustynia była miejscem zamieszkałym przez domeny, siły ciemności, zła. Tymczasem Pan Bóg objawia się Izraelowi na pustyni, tam Go spotkali jako Boga żywego, który daje życie – z nicości.

Bruno Ferrero w opowiadaniu: „Skąd się wzięły pustynie” pisze: „Możecie wierzyć albo nie, ale w dawnych, ba w pradawnych czasach, ziemia była całkowicie zielona i świeża niczym liść, który dopiero co się rozwinął. Tysiące potoków płynęło pośród traw, a jabłonie, pomarańcze, wiśnie, cytryny i banany rosły na jednej gałęzi. Lew bawił się z jagnięciem, wszystkie narody, plemiona ludzi żyły w pokoju i nie znały chorób.

Na początku tych czasów Pan Bóg powiedział do ludzi: – Cały ten wspaniały ogród i wszystkie owoce należą do was. Uważajcie jednak, gdyż po każdym waszym złym uczynku ześlę na ziemię ziarnko piasku i pewnego dnia zielone drzewa oraz świeża woda mogą zniknąć i już nigdy nie powrócić.

Przez długi czas pamiętano o ostrzeżeniu Pana Boga i przestrzegano go. Pewnego dnia jednak dwaj Beduini pokłócili się o wielbłąda. Po każdym ich złym słowie, Pan Bóg zrzucał na ziemię ziarenko piasku, tak małe i lekkie, że nikt go nie zauważał.

Szybko jednak za słowami poszły czyny i wiele kolejnych ziarenek spadło na ziemię. Niewielka początkowo kupka piasku powoli rosła i rosła. Wówczas zaciekawieni ludzie zatrzymali się i przyglądali jej. – Co to jest, Panie Boże?

– To jest efekt waszej złości – odpowiedział Pan Bóg -Za każdym razem, kiedy postępujecie niesprawiedliwie, kiedy podnosicie rękę na brata, kiedy kłamiecie i oszukujecie, kolejne ziarenko dołącza do poprzednich. Kto wie, czy pewnego dnia piasek nie pokryje całej ziemi.

Jednakże ludzie zaczęli się śmiać: – Nawet gdybyśmy byli najbardziej przewrotni spośród przewrotnych, miliony milionów lat nie wystarczą, ażeby ten lekki pył zdołał wyrządzić nam szkodę. A poza tym, któż może się wystraszyć odrobiny piasku?

I tak dalej się okłamywali i walczyli ze sobą, naród z narodem, człowiek z człowiekiem, aż piasek całkiem zakrył zielone pastwiska i pola, zasypał koryta potoków i zmusił zwierzęta do długich wędrówek w poszukiwaniu pożywienia. Tak powstała pustynia. Od tamtego czasu ludzie wędrują pomiędzy wydmami, z namiotami i wielbłądami, myśląc o utraconej, zielonej ziemi. Czasami w środku pustyni w marzeniach widują to, czego już nie ma: błękitne jeziora i kwitnące drzewa. Ale są to złudzenia, które szybko znikają: ludzie nazywają je fatamorganą.

Tylko tam, gdzie ludzie przestrzegali prawa Bożego, do dziś są zielone palmy i czyste źródła, a piasek nie może ich pokonać, choć otacza je niczym morze wyspy. Podróżni nazywają je oazami i zatrzymują się, aby znaleźć odpoczynek oraz posilić się, pamiętając zawsze o słowach Pana Boga skierowanych do plemion:

– Nie zamieniajcie mojego zielonego świata w pustynię bez granic.

Myślicie, że dziś pustynie na ziemi się nie powiększają? Na szczęście są również oazy…

Bóg daje im obietnicę narodu wielkiego. Bóg też stwarza świat z niczego. Znak mocy Boga, wskazującego, że dla Boga nie ma nic niemożliwego. Na tej pustyni przebywał Jan Chrzciciel, tam poznawał Boga, tam przygotowywał drogi Jezusowi (prostował ścieżki dla Niego), wskazywał ludziom, że Chrystus jest oczekiwanym Mesjaszem. Pustynia jest miejscem odosobnienia, miejscem ciszy i spokoju, gdzie każdy z nas może zatrzymać się i zreflektować nad codziennością, czyli życiem, nad ziemią, gdzie przyszło nam żyć. Może dlatego „Ojcowie pustyni” tak chętnie się na nią udawali.

Jesteśmy w czasie Adwentu, szczególnego czasu oczekiwania na przyjście Pana. Jan Chrzciciel jest tym znakiem, drogowskazem na pustyni naszego serca, który wskazuje nam jak „prostować ścieżki, jak prostować drogę do Pana”, jak ułatwić sobie „jazdę na krętych drogach naszego codziennego życia”.
Jan Chrzciciel jest znakiem, znakiem, który mówi:

Uwaga, Stop – zatrzymaj się, nie biegnij na oślep, zastanów się co robisz i gdzie jesteś, w którym momencie swojego życia się znajdujesz?!?
Uwaga, Ogranicz prędkość – zwolnij, nie bierz tylu obowiązków na siebie, nie jesteś maszyną w której wymienia się tylko zepsute lub nie funkcjonujące części!!!
Uwaga, Zakaz wjazdu, niewłaściwa droga – może Twoje postępowanie nie jest właściwe, może nie należy nadal brnąć w miejsca, gdzie nie powinno Cię być?
Uwaga, Dzieci – czy poświęcasz wystarczającą ilość czasu swoim dzieciom?
Uwaga, Daj pierwszeństwo przejazdu – daj szansę drugiemu, aby mógł poczuć się kimś wyjątkowym!!!
Uwaga, Wyprzedzaj bezpiecznie – nie pchaj się łokciami na drodze kariery!!!
Uwaga, Skrzyżowanie dróg – zastanów się, w którą stronę chcesz nadal iść!!!
Uwaga, “Rest area” – Odpocznij!!!, bo godzien jest robotnik swojej zapłaty.

To tylko niektóre znaki drogowe, które często spotykamy na naszych drogach. Jadąc samochodem są te znaki takimi wskazaniami, do których każdy musi się dostosować, aby nie stać się „piratem drogowym”. Te same znaki, gdy przełożymy je na znaczenie codzienności życia, niech dają nam wskazówki jak „prostować ścieżki do Pana”.

Jan Chrzciciel jest znakiem, który informuje nas, że droga do Boga nie jest łatwa, nie jest uścielana płatkami róża, lecz raczej kolcami tych róż, ale za to horyzont i widok w czasie jazdy jest piękny, bo sam cel naszej podróży jest wspaniały. Dlatego warto podjąć trud jazdy naszego życia, wspomagany znakami drogowymi, czyli dla nas są to przykazania Boże (10 przykazań), bo one ukazują nam reguły dzięki którym, będziemy mogli szczęśliwie osiągnąć zamierzony cel, spotkania z Panem Bogiem. Od przestrzegania reguł, naszego postępowania, będzie zależało, czy dojedziemy na miejsce z mandatami (w formie różnych upomnień i weryfikacje przez życie), wypadkami (poobijanym sercem), zardzewiałą karoserią (zniszczonymi nerwami) i brudnymi szybami (brudnym sumieniem), czy też bezpiecznie, bez uszczerbku na zdrowiu dotrzemy do obranego celu. Od nas zależy, czy i w jaki sposób ten cel zostanie zdobyty.

Droga ewangeliczna ma swoje zakola i stromizny. Idziemy nią z innymi. Nie powiększajmy ciężaru ludziom naszej drogi, nie odmawiajmy swojej mądrości, jeśli zbłądzą ani pomocy, gdy będą upadać. Papież Jan XXIII mówił: „Trzeba się uczyć Boga i życia czytając Ewangelię, ale równocześnie trzeba się uczyć Boga i ludzi czytając znaki czasu” To zdanie wciąż jest aktualne. Trzeba je podejmować, trzeba się nawracać.

Właśnie Jan Chrzciciel jest tym, który wzywa do nawrócenia, także zastanowienia się nad swoim postępowaniem i jeśli jest źle, zaleca radykalną zmianę swojego postępowania – do zmiany drogi, która ma to do siebie, że zawsze daje możliwość odwrotu – zmiany obranego złego kierunku. Nasza droga to codzienność, to ten świat, który mamy zmieniać. Jaki jest ten świat? Można powiedzieć krótko za Czesławem Niemenem: „Dziwny…” I chyba taki jest….

Aż trudno uwierzyć, że 26 najbogatszych ludzi świata (multimiliarderów) posiada tyle majątku, co 3,8 miliarda osób z biedniejszej części populacji. Czyli te 26 osób posiada bogactwa prawie połowy całego świata.

Rocznie wydaje się 1 bilion 822 mld dolarów na zbrojenie, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca ziemi wynosi 239 dolarów amerykańskich, a przecież zaledwie ok. 20 mld dolarów zapewniłoby edukację wszystkim dzieciom na świecie. Dzienny koszt wyżywienia jednego człowieka w Afryce wynosi 1 dolar amerykański. 11 mln. ludzi na świecie co roku umiera z braku wyżywienia, co daje dziennie liczbę 30 tysięcy osób. Nie mówiąc o analfabetyzmie: na świecie w XXI wieku ludzi, którzy nie umieją pisać ani czytać jest 781 min. Dlaczego tak jest?

Jest takie anonimowe opowiadanie pt. „Mapa świata”: Pewien ojciec pilnował swoich dzieci i starał się je zabawiać, lecz mu się to nie udawało. Była deszczowa sobota i dzieci się nu­dziły. Zaczęły mu grać na nerwach swoją niecierpliwością i ciągłym paplaniem. Mężczyzna wpadł na pewien pomysł. Zdjął z półki czasopismo i zaczął je przerzucać, aż znalazł mapę świata wydrukowaną na jednej kartce. Wydarł tę kartkę z czasopisma i pociął na drobne kawałki. Potem je wymieszał i umieścił stosik na podłodze niczym kawałki układanki.

Następnie wyznaczył swoim synkom zadanie, aby na powrót ułożyli z tych kawałków mapę. Sądził, że to uciszy ich na dłuższy czas. Zostawił ich samych i wyszedł przyrządzić sobie kawę. Wyobraźcie sobie zatem jego zdumienie, gdy wrócił po pięciu minutach i zastał mapę dokładnie i starannie ułożoną.

“- Jak się wam udało ułożyć mapę tak szybko?” – zapytał zaskoczony ich zręcznością. “- To było względnie łatwe” – odparł młodszy z braci. “- Kazałeś nam ułożyć mapę świata. Kiedy zaczęliśmy oglądać kawałki, nie wie­dzieliśmy, od czego zacząć. Wydawało nam się, że nie damy rady tego zrobić. Lecz wtedy zobaczyliśmy, że z drugiej strony jest zdjęcie człowieka. Ułożyliśmy więc człowieka. A potem odwróciliśmy go i ukazał się świat”. “- Tak, tato” – odezwał się drugi z braci. “- To łatwe. Jeśli człowiek jest dobrze ułożony, świat też jest OK”.

Nie ma drogi do pokoju. To pokój jest drogą. Jezus dał wyraz wielkiej miłości do człowieka. Zaskakiwał wręcz swoją dobrocią i miłosierdziem. Wydawałoby się, że jego nauka bliska tak człowiekowi będzie szanowana i przestrzegana. Dziś można stanowczo powiedzieć, że na Dziesięciu przykazaniach Bożych i na przykazaniu: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego… mamy oprzeć swoje życie, ale jak jest to wiemy nie tylko z doniesień mediów, z TV, Internetu, ale także własnego podwórka., ale mimo to myślę, że warto sobie uświadomić, że jeżeli dzisiaj rano wstałeś z łóżka raczej zdrowy niż chory… Masz większe szczęście niż ponad milion ludzi, którzy nie przeżyją tego tygodnia. Wczoraj urodziło się około 350 tysięcy ludzi, a zmarło ok. 150 tysięcy. W tym roku zmarło ok. 55 mln ludzi.

Jeżeli nigdy nie doświadczyłeś niebezpieczeństw wojny, samotności więzienia, tortur ani głodu, jesteś w lepszym położeniu, niż 700 milionów ludzi na Świecie. Jeżeli możesz chodzić do kościoła bez strachu, nie obawiając się aresztowania, tortur lub śmierci, jesteś szczęśliwszy niż miliard ludzi na tym Świecie. Jeżeli masz dach nad głową ubranie na grzbiecie, jedzenie w lodówce i masz gdzie spać, jesteś bogatszy niż 75% ludzi. Około 27 tysięcy ludzi umiera dziennie z powodu głodu, a ok. 84o mln jest niedożywionych. 805 mln ludzi nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej. Jeżeli masz pieniądze w banku i trochę drobnych w portfelu, jesteś wśród 8% światowych bogaczy. Jeżeli Twoi rodzice żyją i ciągle są małżeństwem… jesteś wyjątkową rzadkością.

Jeżeli możesz przeczytać tą wiadomość, otrzymałeś podwójne błogosławieństwo: ktoś o Tobie myśli, a co więcej, jesteś szczęśliwszy niż ponad miliard!!! ludzi, którzy w ogóle nie umieją czytać, czyli ok. 1 na 7 osób na świecie. Oczywiście te statystyki w jakiś sposób przerażają. Nie naprawimy świata. Jedyne o co możemy zadbać to o nas samych i tych, którzy są blisko nas, aby im krzywda się nie działa. To jest dziś wyzwanie być blisko tych, których Bóg postawił na naszej drodze. Zwłaszcza dzisiaj, gdy wielu woli spędzać czas przed TV, Internetem, komórką, grami komputerowymi. Szybkość połączenia telefonu i Internetu miało nas wszystkich przybliżać, a jak jest, to wiemy z codziennego doświadczenia. Jesteśmy dziś jak nigdy dotąd pogubieni, jesteśmy w tym świecie pogubieni…

Pewien pan wywiózł kota, bo chciał się go pozbyć, na sąsiednią ulicę. Wraca do domu, a kot siedzi na kanapie. Wywozi go jeszcze raz, ale dalej, bo 10 km od miejsca zamieszkania i wraca do domu, a kot siedzi na kanapie. Zdenerwował się i wywiózł kota do sąsiedniego miasta i za jakiś czas dzwoni przez telefon do żony: „- Jest kot?” Ona odpowiada: „- Tak jest, siedzi na kanapie”. – To daj go do telefonu, bo się zgubiłem”.

Jan Chrzciciel wzywa nas dzisiaj do tego, abyśmy odnaleźli drogę do Boga: „Nawróćcie się… Przygotujcie drogę Panu. Prostujcie ścieżki dla Niego”. Nie dla siebie, ale dla Niego. Pozwólmy Bogu – Jezusowi pomóc dobie. Pozwólmy mu działać w nas. Nawrócić się do Boga to tyle samo, co zakochać się w Nim.

Jesteś małą lampeczką, światełkiem świecy, drżącą pośród niezmierzonego mroku.
Ale stanowisz część Bożego planu. I jesteś niezastąpiony. Ponieważ… nie ma innego planu.

Pracuj, jakbyś nie potrzebował pieniędzy. Kochaj, jakby nikt Cię nigdy nie zranił. Tańcz, jakby nikt nie patrzył. Śpiewaj, jakby nikt nie słuchał. Żyj, jakby to było niebo na Ziemi. Prostujcie drogi Pana, prostujcie ścieżki dla Niego…. na ziemi, na której teraz przychodzi do Ciebie sam Bóg.

Total
0
Shares
(fot. Cia de Foto / Foter.com / CC BY-NC-SA)

Na dobranoc i dzień dobry – Łk 1, 57-66

Miłosierdzie narodzenia… Narodzenie Jana Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni…