Zesłanie Ducha świętego, Język miłości, J 20, 19-23

Total
0
Shares

Pewien mężczyzna poszedł, jak co miesiąc, do fryzjera. Zaczęli rozmawiać o różnych sprawach. Ni z tego, ni z owego, wywiązała się rozmowa o Bogu. Fryzjer powiedział: – Wie pan, ja nie wierzę, że Bóg istnieje. – Dlaczego pan tak uważa? – zapytał klient. – Cóż, to bardzo proste. Wystarczy tylko wyjść na ulicę, żeby się przekonać, że Bóg nie istnieje. Gdyby Bóg istniał, myśli pan, że istniałoby tyle osób chorych? Istniałyby opuszczone dzieci? Gdyby istniał Bóg, nie byłoby bólu, nie byłoby cierpienia… Po prostu nie mogę sobie wyobrazić Boga, który na to wszystko pozwala.

Klient pomyślał chwilę, chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Nie chciał wywoływać niepotrzebnej dyskusji. Gdy fryzjer skończył, klient zapłacił i wyszedł. I w tym momencie zobaczył na ulicy człowieka z długą zaniedbaną brodą i włosami. Wyglądało na to, że już od dłuższego czasu jego włosy i broda nie widziały fryzjera. Był zaniedbany i brudny. Wtedy klient wrócił i powiedział: – Wie pan co? Fryzjerzy nie istnieją! – Bardzo śmieszne! Jak to nie istnieją? – zapytał fryzjer – Ja jestem jednym z nich! – Nie – odparł klient – Fryzjerzy nie istnieją, bo gdyby istnieli, nie byłoby ludzi z długimi włosami i brodą, jak ten człowiek na ulicy. – A nie, fryzjerzy istnieją, to tylko ludzie nie poszukują nas z własnej woli. – No właśnie – powiedział klient. – Dokładnie tak. Bóg istnieje, to tylko ludzie Go nie szukają i robią to z własnej woli, dlatego jest tyle cierpienia i bólu na świecie. Bóg nie obiecywał dni bez bólu, radości, bez cierpienia, słońca bez deszczu. Obiecał siły na każdy dzień, pociechę wśród łez i światło na drodze…[1]

Kościół to jedna z największych, a jednocześnie najdziwniejszych organizacji świata. Jest to społeczność w której zupełnie dobrze, bo w zgodzie, a także miłości może żyć i pracować tuż obok siebie, ramię w ramię, człowiek o heroicznej doskonałości i nałogowy grzesznik. Jest to społeczność uczonych, geniuszów, naukowców, ale i analfabetów; tych, którzy się dobrze, ale i źle mają; zdrowi i pełni sił, ale też i umierających, którym zostały dni, tygodnie czy miesiące życia. Jest to społeczność „dziwna”, bo pełna pozornych sprzeczności. Jest to społeczność: grzeszna i święta, do której przecież także i my należymy. 

Dzisiaj obchodzimy pamiątkę narodzin tego właśnie Kościoła. Pamiątkę momentu w którym rozpoczął publiczną działalność. Ten Kościół – dotychczas w podziemiu i ukryty – ukazał swe oblicze światu, który go nie znał. Ten Kościół otrzymał od samego Chrystusa określoną strukturę i stał się społecznością, która posiada określoną prawem organizację. Na początku swojej publicznej działalności, spośród tych, którzy za Chrystusem poszli, On wybrał Dwunastu i ustanowił ich apostołami. A potem skierował do Piotra ważne słowa: „Ty jesteś opoką i na tej opoce zbuduję mój Kościół” (Mt 16, 18). Dziś, kiedy patrzymy na dzieje Kościoła i na jego dzisiejszą działalność, trzeba mieć czasami w sobie wielką wiarę, aby uznać jego świętość. Trzeba jednak pamiętać, że ten Chrystusowy Kościół to przecież my. To my go przecież tworzymy i do niego przynależymy. 

Aby zrozumieć dzisiejsza Uroczystość Zesłania Ducha świętego, przypatrzmy się scenie, która wielu z nas jest bardzo dobrze znana. W Księdze Rodzaju mamy opis jak to ludzie chcieli wspiąć się na poziom Boga. Chcieli być tacy sami jak Bóg. Pycha pchała ich do tego, aby zbudować wieżę sięgającą nieba. Rozpoczęli pracę, ale jej nie skończyli, bo przestali siebie nawzajem rozumieć. Pycha nie pozwalała im budować wspólnie i razem. Stracili bowiem z sobą kontakt. Każdy chciał budować na swój sposób. Dlatego to wielkie ludzkie przedsięwzięcie z góry nie miało szans, nie mogło się udać i musiało upaść. Biblijna Wieża Babel to obraz zaślepienia człowieka, który ciągle marzy o swojej wielkości. Człowieka, który pokłada nadzieję i wiarę w samym w sobie, a nie w Bogu. 

Żył sobie kiedyś pewien naukowiec, który posiadał sztukę tworzenia kopii samego siebie w tak doskonały sposób, że nie niemożliwe było odróżnienie kopii od oryginału. Kiedyś dowiedział się, że poszukuje go Anioł Śmierci, a więc stworzył kilkanaście kopii samego siebie. Anioł był w kłopocie, bo nie wiedział, który z tych egzemplarzy przed nim stojący, jest poszukiwanym naukowcem zostawił je i powrócił do nieba. Będąc znawcą ludzkiej natury szybko wrócił na ziemię i rzekł: „Musi być pan geniuszem, by potrafić stworzyć tak perfekcyjne kopie samego siebie, lecz zauważyłem pewną niedoskonałość w pańskim dziele: taką małą wadę…”. Naukowiec zerwał się na równe nogi i wykrzyknął: „To niemożliwe, gdzie jest ta wada?!?”. „Tutaj” – wskazując palcem na naukowca, który swoją pychą w ten sposób zdradził, gdzie jest oryginał. Anioł Śmierci zabrał go spośród wszystkich kopii… 

Dziś często są pokładane złudne nadzieje w zarobkach, karierze, sukcesie, biznesie, w materii i własnym rozumie. Człowiek wciąż łudzi się, że ogranie wszystko swoją głową, co jest ważne, ale pod warunkiem, że tylko wtedy, gdy jest w tym wszystkim sam Pan Bóg. To On powiedział człowiekowi, aby uczynił sobie tę ziemię poddaną. Zstępujący na Apostołów w dniu Pięćdziesiątnicy Duch święty, udzielił im daru języków. To, co ludzie budujący Wieżę Babel utracili, czyli dar porozumienia, Apostołowie otrzymują od Ducha świętego: „I wszyscy zostali napełnieni Duchem świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im duch pozwalał mówić”. Mówią innymi językami, ale wszyscy się rozumieją. Dlaczego? Bo mówią językiem uniwersalnym – miłości! Język miłości jest jedynym językiem na świecie, który nie potrzebuje tłumaczenia, bo jest zrozumiały dla każdego człowieka, bez względu na jego status społeczny, wiek, płeć, zachowanie czy mowę.

I tak jest z Kościołem – wielojęzyczny obejmuje ludzi różnych krajów i języków. Mimo różnicy stanowi jedną wspólnotę, którą powinna charakteryzować jedność serc. Wspólnym językiem – taki esperanto Kościoła – jest język miłości. Często ten język ginie w naszej chrześcijańskiej codzienności. Jak pisze Phil Bosmans: „.. tak bardzo przyzwyczailiśmy się do snów. Lawina słów w prasie, radiu i telewizji. W książkach i czasopismach, na niezliczonych i nie kończących się zebraniach, dyskusjach czy kongresach. Słowa… słowa… słowa… Zanieczyściliśmy nie tylko powietrze, wodę i glebę, ale również słowo, ten najbliższy kontakt człowieka z człowiekiem. Nasza wewnętrzna pustka uczyniła bez wartości każde słowo. Kłamstwo, żądza posiadania i nienawiść osadziły się na słowach niczym pleśń. Zamęt, nieład i ciemność do tego stopnia zaciemniły słowo, że ludzie wzajemnie się nie rozumieją. Musimy znowu słowo dowartościować. Jest ono czymś fantastycznym i wielkim. Zostało nam dane, by ludzie mogli spotkać się i tworzyć wspólnotę. Zostało nam dane, by być wiarygodne. Lecz godne wiary jest ono dopiero wówczas w ustach człowieka, gdy do słowa dołącza się czyn. Słowo jest czymś więcej, niż tym, co mówisz, i tym co piszesz. Słowo jest tym, czym jesteś” – kończy Phil Bosmans.

Obyśmy byli słowem, które niesie wiarę, nadzieję i przede wszystkim miłość. Spotykamy codziennie przez przypadek tylu znanych nam i nieznanych ludzi. Przypadkowa znajomość czasami staje się miłością na całe życie. Prawdziwa miłość zawsze milczy: wyrazem prawdy są czyny, a nie słowa.        

J 20, 19-23

Weźmijcie Ducha Świętego

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».


[1] Autor nieznany, U fryzjera

Total
0
Shares
(fot. † David Gunter / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 2.0 Generic / CC BY-NC-SA 2.0)

Na dobranoc i dzień dobry – J 19, 25-27

Ostatnie słowo… Testament z krzyża Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa,…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...