Niegdyś na górze Moria mieszkało dwóch braci: młodszy miał żonę i dzieci, starszy był kawalerem. Bracia prowadzili wspólnie całą gospodarkę, więc żniwo dzielili na dwie równe części. Kiedy przyszła noc, bracia poszli spać, każdy do swoich snopków. Starszy nie mógł jednak zasnąć, mówił sobie w sercu: „Mój brat ma rodzinę, ja jestem sam, a mimo to wziąłem taką samą część. To nie jest sprawiedliwe!”. Więc wstał cichutko, wziął parę snopków i przerzucił je dyskretnie do stogu brata. Wówczas zasnął spokojnie. Tej samej nocy, tylko trochę później, obudził się młodszy brat. I ten pomyślał o swoim bracie, i powiedział w duchu: „Mój brat jest samotny, nie ma potomstwa. Kto zatroszczy się o niego na stare lata?”. Także i on wstał, wziął parę snopków i zaniósł cicho do stogu brata.
Kiedy nastał dzień, dziwili się obaj, że stogi są takie same jak wczoraj wieczorem. Żaden jednak nie pisnął ani słówkiem o nocnej wyprawie. Następnej nocy jeden chciał być sprytniejszy od drugiego. Spotkali się w połowie drogi, każdy ze snopkami na plecach. Z radości rzucili się sobie w ramiona. Cieszyli się, że chcą dobrze dla siebie, że tak dobrze jeden o drugim myśli. Bóg w niebie widział również tę scenę i rzekł: „Zaprawdę, święte jest to miejsce. Tutaj chcę zamieszkać!”[1].
W naszym codziennym życiu spotykamy się z sytuacjami, które dają nam wiele radości w spotkaniu z drugim człowiekiem, ale też niestety i takie, które odbierają nam radość życia. Ziarno nienawiści, złego słowa, a w tym obmowy zasiane bez naszej wiedzy, potrafi zniszczyć czyjeś życie. Jak wiele można zrobić krzywdy naszym językiem. Czasami jedną, sprawdzoną, czy niesprawdzoną opinią, można przykleić komuś łatkę, która ciągnie się za ta osobą przez lata, czasami aż do śmierci. Zasianie niepewności, strachu, bojaźni, podejrzliwości, czy też lęku w takim „Bogu ducha winnym” człowieku, to iście diabelskie dzieło destrukcji.
Mądrze to kiedyś ujął to Sokrates: „Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język, po to abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili”. I faktycznie: „Po to mamy dwoje uszu i jedne usta, abyśmy dwa razy tyle słuchali, co mówili” (Epiktet). Pan Bóg wie, co jest dla nas najlepsze. Kiedyś, gdy penitencji wyznawali, że mają brzydki zwyczaj powtarzania plotek, pewien spowiednik tłumaczył zawsze z przekąsem, że samo opowiadanie plotek nie byłoby takie złe, gdyby przy tym nie dokonywano ich poprawek, uzupełnień i ulepszeń[2]. Tymczasem Jezus zachęca nas dzisiaj, abyśmy dzielili się tym, co mamy najlepsze. Ziarno, które zasiewamy wcześniej, czy później okaże się, albo dorodnym i pięknym kwiatem, albo chwastem, który trzeba będzie wcześniej, czy później wyplewić z naszego życia i to dla naszego dobra.
Pewien rolnik, którego kukurydza zawsze dostawała pierwszą nagrodę na Targu Stanowym, miał zwyczaj dzielenia się swym najlepszym ziarnem z wszystkimi rolnikami w okolicy. Kiedy zapytano go dlaczego, powiedział: „ – To jest doprawdy w moim własnym interesie. Wiatr zdmuchuje pyłek i niesie go z pola na pole. Więc jeśli moi sąsiedzi uprawiają kukurydzę gorszej jakości, przekrzyżowanie obniża jakość mojej. Dlatego zależy mi, żeby siali tylko najlepszą z najlepszych”. Wszystko co dajesz innym, dajesz sobie samemu!!![3]. Pamiętajmy o tej prawdzie, zwłaszcza dzisiaj, w tych współczesnych czasach. Dlaczego?
To prawda, że „za 100 lat w 2123 roku wszyscy zostaniemy pochowani wraz z naszymi krewnymi i przyjaciółmi. Nieznajomi będą mieszkać w naszych domach, o których budowę tak ciężko walczyliśmy, i będą właścicielami wszystkiego, co mamy dzisiaj. Wszystkie nasze nieruchomości będą nieznane, jeszcze się nie narodzą… w tym samochód, na który wydałeś fortunę, prawdopodobnie będzie na złomowisku, myślę, że będzie w rękach nieznanego kolekcjonera. Nasi potomkowie raczej nie będą wiedzieć, kim byliśmy, ani nie będą o nas pamiętać. Ilu z nas zna ojca naszego dziadka? Po naszej śmierci zostaniemy zapamiętani na kilka lat, potem będziemy już tylko portretem w czyjejś bibliotece, a kilka lat później nasza historia, nasze zdjęcia, nasze czyny pójdą na śmietnik zapomnienia. Nawet wspomnieniami. Może gdybyśmy pewnego dnia przestali analizować te pytania, zrozumielibyśmy, jak ignoranckie i słabe było marzenie o zdobyciu wszystkiego… Gdybyśmy tylko mogli myśleć, na pewno nasze podejście, nasze myśli by się zmieniły, bylibyśmy innymi ludźmi…Zawsze mieć więcej i więcej, nie mając czasu na rzeczy, które są naprawdę wartościowe w tym życiu…. Zmieniłbym to wszystko, by żyć i cieszyć się tymi spacerami, których nigdy nie brałem… tymi nieoddanymi uściskami… tymi pocałunkami dla naszych dzieci i naszych miłości… tymi psikusami, których nigdy nie mieliśmy Nie miałem czasu. To z pewnością byłyby najlepsze chwile do zapamiętania. Zasadniczo wypełniłyby nasze życie radością…. I to właśnie marnujemy dzień po dniu chciwością, nietolerancją i ignorancją! Jest jeszcze czas dla nas! Pomyśl o tym!!![4]
Myśląc o tym wszystkim moglibyśmy sobie postawić pytanie: kto byłby dziś szczęśliwszy, czy ci którzy kiedyś słuchali słów Jezusa, czy my dziś, którzy te słowa odczytujemy z perspektywy 21-tu wieków? Nie wiemy tego dokładnie, ale są pewne prawdy życiowe, które się nie zmieniają i są ponadczasowe, a współczesny człowiek próbuje je zmieniać i dostosowywać dla własnej wygody. Czy wychodzi mu to na lepsze? Mam spore wątpliwości, ale mam nadzieję, że się mylę! Dlatego bardzo spodobała mi się i jest mi bliska pewna rozmowa babci z wnuczkiem o współczesnym świecie i realiach, które ta starsza pani obecnie przechodzi. Babcia powiedziała do swojego wnuka tak: „- Twój dziadek oświadczył mi się z kawałkiem cukierka. Nie mieliśmy nic, ukląkł i powiedział do mnie: Teraz nie mam nic, tylko cukierka, ale jeśli chcesz, możemy wszystko razem zbudować”. A ty?„Otworzyłam cukierka, podzieliłam go na dwie części i zjedliśmy. Od tego momentu dzieliliśmy się i dzieliliśmy wszystkim. Upadaliśmy, powstawaliśmy i budowaliśmy. Wszystko razem. Przeżywaliśmy trudne chwile, zmęczenie, ale zawsze byliśmy dla siebie. Do ostatniego”.
„- Inne czasy, Babciu” – powiedział wnuczek. „- Czas nie zmienia sposobu, w jaki kochasz – odpowiedziała babcia – zmieniło się to, że nie masz już pięknych przykładów do naśladowania. Teraz boją się wszystkiego. Nie biorą ślubu z obawy, że nie będą w stanie budować. Jak tylko się pokłócą, odchodzą, bo wtedy myślą, że znajdą lepszego. Zawsze szukają doskonałości, jakby ona istniała. Brakuje im postrzegania rzeczywistości. O szczęściu w małych rzeczach. Robią wielkie demo, pierścionki za tysiąc dolarów, przesadzone wideo z oświadczynami, a potem przegapiają ten moment. Ta intymna rzecz, którą trzymasz we dwoje, tylko we dwoje na całe życie. Tego im brakuje. Odwagi, by żyć i kochać za to, kim są, a nie za to, jak sobie to wyobrażają” – odpowiedziała babcia.
„Każda myśl jest jak ziarno. Jeśli sadzisz chwasty, nie myśl, że wyrosną fiołki” (Bill Meyer). To, jak mamy żyć zależy od ziarna, jakie „zasadzimy” w naszym sercu, umyśle, tam głęboko – w całym naszym jestestwie. Jeśli będzie ono prawidłowo rosło, bo damy mu szanse na rozrost, to wtedy możemy spodziewać się dobrych plonów we własnym wzroście, ale i także w relacjach z drugim człowiekiem. Nie jesteśmy na tym świecie sami. Żyjemy w zależności od innych i dla innych. Nie żyjemy dla siebie, ale z innymi.
Gdyby nuta powiedziała:
jedna nuta nie czyni muzyki
…nie byłoby symfonii
Gdyby słowo powiedziało:
jedno słowo nie tworzy stronicy
…nie byłoby książki
Gdyby cegła powiedziała:
jedna cegła nie tworzy muru
…nie byłoby domu
Gdyby kropla wody powiedziała:
jedna kropla nie może utworzyć rzeki
…nie byłoby oceanu
Gdyby ziarno zboża powiedziało:
jedno ziarno nie może obsiać pola
…nie byłoby żniwa
Gdyby człowiek powiedział:
jeden gest miłości nie
ocali ludzkości
…nie byłoby nigdy na ziemi
sprawiedliwości i pokoju,
godności i szczęścia.
Jak symfonia potrzebuje każdej nuty
Jak książka potrzebuje każdego słowa
Jak dom potrzebuje każdej cegły
Jak ocean potrzebuje każdej kropli wody
Jak żniwo potrzebuje każdego ziarna zboża
tak cała ludzkość potrzebuje Ciebie,
tam, gdzie jesteś jedyny
a więc niezastąpiony.
Mam zatem do Ciebie pytanie:
Dlaczego jeszcze się ociągasz?[5]
„Kto pokój na ziemi zaprowadzić pragnie, musi ten pokój najpierw w swoim sercu odnaleźć”[6]. Bez tego ziarno, które sadzimy pada na zły grunt, gdzie nigdzie nie wyrośnie. Tymczasem my mamy zadbać o to, aby to ziarno przyniosło plon: „jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny”. Każdego dnia będzie on inny, ale w całym balansie ważne, żeby bilans był dodatni. Kto ma uszy, niechaj słucha!
Mt 13, 1-23
Przypowieść o siewcy
Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:
«Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.
Kto ma uszy, niechaj słucha!»
Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: «Dlaczego mówisz do nich w przypowieściach?»
On im odpowiedział: «Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane, i w nadmiarze mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą nawet to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że patrząc, nie widzą, i słuchając, nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza:
„Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli, i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił”.
Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.
Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze.
Posiane na grunt skalisty oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia i jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje.
Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne.
Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny».
Wersja krótsza
Mt 13, 1-9
Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:
«Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny.
Kto ma uszy, niechaj słucha!»
[1] Kazimierz Wójtowicz CR, Ziarna przyjaźni,
[2] Kazimierz Wójtowicz CR, Glosarium, Alleluja, Kraków 2007, 831. O plotkach, s. 923.
[3] Bruno Ferrero, Dzielenie się najlepszym ziarnem,
[4] Autor nieznany (znalezione w sieci), Myślałeś o tym?
[5] Phil Bosmans, Cóż ja mogę…
[6] Phil Bosmans