17 N. zwykła, Modlitwa serca, Łk 11, 1-13

Total
0
Shares

W dzisiejszej Ewangelii Jezus uczy swoich uczniów modlitwy. Nie tylko słowami, ale i postawą. Uczniowie widzą, że On się modli na osobności, w ciszy, w relacji. I proszą: „Panie, naucz nas modlić się”. A On odpowiada słowami najprostszymi, a jednocześnie najbardziej głębokimi – „Ojcze nasz”. To nie jest tylko zbiór zdań do recytacji. To zaproszenie do życia w obecności Ojca. W relacji. Do rozmowy z Kimś, kto nas kocha.

Jezus opowiada potem przypowieść: o człowieku, który w nocy idzie do sąsiada i natarczywie prosi o chleb. I słyszymy kluczowe słowa: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone”. Ale czy rzeczywiście? Przecież czasem modlimy się długo, a odpowiedzi nie widać. Czy Bóg naprawdę słucha?

Był sobie chłopiec o imieniu Kuba. Miał 9 lat i kochał swojego tatę. Ale tata często pracował. Długo. Późno wracał, był zmęczony. Kuba często siadał wieczorem pod drzwiami gabinetu i mówił: „Tato, możemy porozmawiać?”. Czasem słyszał odpowiedź: „Później, synku, jestem zajęty”. Ale Kuba nie przestawał. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Czasem zostawiał karteczkę z sercem albo pytaniem. Aż w końcu… któregoś dnia tata otworzył drzwi. Spojrzał na syna, przytulił go i powiedział: „Przepraszam. Słyszałem cię codziennie. Ale dopiero teraz zrozumiałem, że nie ma nic ważniejszego”[1]. Od tamtej pory codziennie siadali razem – choćby na pięć minut. Bo miłość potrzebuje systematyczności i czasu.

Podobnie jest z Bogiem. On nas zawsze słyszy, nawet jeśli nie od razu odpowiada. On wie, czego nam potrzeba – ale chce z nami relacji, nie tylko listy życzeń. Dlatego uczy nas modlitwy, która nie polega na wielu słowach, ale na trwaniu w obecności Ojca. „Jeśli wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre rzeczy swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.” To jest obietnica – i fundament naszej modlitwy. Dlatego: nie rezygnuj z modlitwy, gdy jest trudno; modlitwa nie musi być idealna – ma być prawdziwa; trwaj, systematycznie, jak dziecko przy drzwiach, a Ojciec otworzy. Bo modlitwa to relacja, nie procedura.

Pewien młody człowiek przyszedł do mądrego mnicha. – Ojcze, chcę się nauczyć modlitwy, ale mam wrażenie, że nic nie czuję. Mnich postawił przed nim filiżankę i zaczął nalewać herbatę. Nalewał… i nalewał… aż herbata zaczęła się wylewać. – Ojcze, przestań! Filiżanka jest pełna! A mnich spokojnie powiedział: – Właśnie. Tak samo jest z twoim sercem. Jest pełne zmartwień, hałasu, ambicji. Modlitwa to opróżnianie filiżanki. Dopiero wtedy Bóg może napełnić ją swoim pokojem[2].

Każdy z nas ma w sobie pragnienie modlitwy. Ale wielu z nas nie wie, jak zacząć. Wstydzimy się, że „nie potrafimy się modlić”, że „nie umiemy mówić pięknie jak inni”. Ale modlitwa to nie sztuka słów — to spotkanie z Bogiem, który nas kocha. Nawet uczniowie Jezusa, którzy widzieli Go w działaniu, nie bali się zapytać: „Panie, naucz nas modlić się”. A On nie dał im wykładu. Dał im modlitwę prostą, pokorną i głęboką – Ojcze nasz.

W pewnym więzieniu w Ameryce kapelan odwiedzał skazanych. Jednym z nich był młody mężczyzna o imieniu Ray, skazany za ciężkie przestępstwo. Miał w oczach gniew, nienawiść do świata, do rodziny, do samego siebie. Pewnego dnia kapelan zapytał go: – Czy znasz modlitwę Ojcze nasz? Ray uśmiechnął się z pogardą. – Kiedyś ją klepałem. W dzieciństwie. Nic mi nie dała. – A gdybyś spróbował jeszcze raz – ale powoli, słowo po słowie, myśląc, że mówisz to naprawdę do Ojca? – zaproponował kapelan.

Ray nie był przekonany, ale coś w tym pytaniu go zatrzymało. W nocy, leżąc w celi, zaczął cicho mówić: “Ojcze nasz, któryś jest w niebie…”. Zatrzymał się. „Ojcze”. To słowo poruszyło w nim wspomnienia – ojca, którego nie znał, którego brakowało. I pytanie: „A jeśli Bóg naprawdę jest Ojcem, którego szukałem całe życie?” Zaczął codziennie wieczorem odmawiać tę modlitwę. I zmieniał się. Po kilku miesiącach sam poprosił o spowiedź. Potem – o możliwość rozmowy z matką. W końcu – o krzyżyk, który trzymał przy łóżku jak skarb. Po latach powiedział kapelanowi: – Ta modlitwa uratowała mi życie. Przypomniała mi, że jestem synem. Że nie jestem sam[3].

Nie jesteśmy sami. Jest nasz Ojciec, który jest w niebie. Czasem ogarnia nas samotność. Czujemy się opuszczeni przez ludzi, zagubieni w świecie, którego nie rozumiemy. Ale właśnie wtedy warto sobie przypomnieć: Nie jesteśmy sami. Nie dlatego, że ktoś nas pocieszy SMS-em. Nie dlatego, że „może jutro będzie lepiej”. Lecz dlatego, że jest nasz Ojciec, który jest w niebie. On nas zna po imieniu. On nas nigdy nie opuszcza. On prowadzi nas nawet przez ciemność. I dlatego nawet w samotności możemy być bezpieczni. Mamy zaufać Bogu jak dziecko!

Mała dziewczynka imieniem Zosia codziennie wieczorem stawała przy łóżku i mówiła: – Boże… eee… dziękuję, przepraszam… i żeby mama była zdrowa. Amen. Pewnego dnia mama zapytała ją: – Zosiu, co ty właściwie mówisz w tej modlitwie? Dziewczynka zawstydziła się i spuściła głowę. – Nie wiem dokładnie, ale tak czuję w sercu. I myślę, że Bóg to rozumie. Tego samego wieczoru mama, która wcześniej od lat nie modliła się z przekonaniem, uklękła razem z córką i powiedziała pierwszy raz szczerze: – Boże… dziękuję, przepraszam i proszę… pomóż mi kochać tak, jak Zosia. Bo modlitwy uczymy się nie tylko ustami, ale sercem — prostotą, dziecięcym zaufaniem, obecnością[4], ale też i pewnego rodzaju natręctwem. Natrętna modlitwa nie jest brakiem wiary – to wyraz zaufania.

Czekanie nie zawsze oznacza, że Bóg nie słyszy. Czasem po prostu On przygotowuje nasze serce na odpowiedź, która przyjdzie w odpowiednim momencie. Prośba to nie tylko żądanie – to otwieranie się na Jego wolę. A skutek? Nie zawsze taki, jaki chcemy, ale zawsze taki, jaki nam najbardziej potrzebny. Bóg wie, czego nam potrzeba, nawet wtedy, kiedy wiemy, czego sami chcemy. Plan Boga okazuje się być zupełnie inny od tego naszego. Dopiero zczasem rozumiemy, że Jego plan był i jest lepszy od naszego.  

Znany aktor Keanu Reeves powiedział: “Dorastałem bez ojca. Mama pracowała na kilku etatach, żebym miał co jeść i gdzie spać. Nie było luksusów. Było przetrwanie. Pamiętam, jak kiedyś powiedziałem jej, że chcę być aktorem. Uśmiechnęła się i odpowiedziała: 'To będzie trudne. Ale ty jesteś uparty. Dasz radę. Przeszedłem przez śmierć najlepszego przyjaciela, straciłem córkę, później kobietę, którą kochałem. Ale nigdy nie straciłem wiary, że życie to coś więcej niż ból. Jeśli masz kogoś, kto wierzy w ciebie, nawet gdy ty w siebie nie wierzysz – masz szystko”.

Bóg w nas zawsze wierzy, nawet wtedy, gdy my już nie wierzymy w siebie. Jest naszym Ojcem! Dlatego trzeba Mu zaufać, a zwłaszcza wtedy, gdy wszystko wydaje się być nie po naszej myśli, kiedy zdaje nam się, że wszystko spada nam na głowę i nikt już nie jest w stanie nam pomóc. Wtedy, gdy tracimy grunt pod nogami nie pownniśmy patrzeć pod nogi, ale tam w górę w niebo, gdzie Bóg przygotowuje nam coś innego, niż nawet sobie zamarzyliśmy. On wie, co dla nas najlepsze. Wystarczy Mu powiedzieć: Ojcze nasz… Mamy być jak dziecko, które w ramionach Ojca czuje się bezpieczne i pełne ufności, miłości i pokoju. Niech dobry Bóg da nam szczęście i radość, abyśmy którego dnia w Jego domu mogli czuć się jak Jego dzieci.  

Łk 11, 1-13

Chrystus uczy modlitwy

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».

A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».

Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje.

I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».

Błogosławieństwo

Niech Bóg będzie
zawsze przed Tobą,
aby Ci pokazać właściwa drogę. 

Niechaj Bóg będzie zawsze 
obok ciebie, aby cię trzymać 
w swoich ramionach 
i cię ochraniać. 

Niechaj Bóg będzie 
zawsze za tobą,
aby cię zachować 
od ciosów złych ludzi.

Niechaj Bóg będzie 
zawsze pod tobą,
aby cię pochwycić, 
gdy upadniesz i 
wyciągnąć cię z matni.

Niechaj Bóg będzie 
zawsze w tobie, 
aby cię pocieszyć, 
gdy ogarnie cię smutek. 

Niechaj Bóg będzie 
zawsze dookoła ciebie,
aby cię obronić,
gdy inni atakują. 

Niechaj Bóg będzie 
zawsze ponad tobą,
aby ci błogosławić.

Tak niech ci 
błogosławi dobry Bóg

Autor nieznany[5]


[1] Opowiadanie: „Mały głos w wielkiej ciszy”

[2] Opowiadanie: „Pusta filiżanka”

[3] Ojcze nasz w więzieniu

[4] Modlitwa dziecka

[5] https://adonai.pl/perelki/duchowe/?id=64#google_vignette

Total
0
Shares
(fot. Adriano BIDOLI / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

17 N. zwykła, Módlcie się: „Ojcze nasz…”, Łk 11, 1-13

Reinhold Schneider powiedział kiedyś: „Modlitwa jest bez wątpienia jedną z najpotężniejszych sił historii”. Albert Schweitzer o modlitwie powiedział…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...