Święto rocznicy poświęcenia Bazyliki Laterańskiej, Remont serca, J 2, 13–22

Total
0
Shares

Dziś obchodzimy Rocznicę Poświęcenia Bazyliki Laterańskiej – matki i głowy wszystkich kościołów świata. Nie dlatego, że jest najpiękniejsza architektonicznie, ale dlatego, że jest znakiem jedności Kościoła, miejscem, z którego bije duchowy puls chrześcijaństwa. To święto nie dotyczy jednak tylko murów, ale nas – żywych kamieni Kościoła.

W Ewangelii Jezus wchodzi do świątyni i widzi, że zamieniono ją w targowisko. Wywraca stoły, wypędza handlarzy i woła: „Nie róbcie z domu Ojca mego targowiska!” Z jednej strony – mocna scena. Z drugiej – bardzo symboliczna. Bo Jezus mówi nie tylko o budynku, ale o świątyni swego ciała – o sobie, i o każdym z nas.

Budowa świątyni zajmuje lata, czasem całe pokolenia. Ale zniszczyć można w kilka chwil. Tak samo jest z naszą wiarą, rodziną, wspólnotą parafialną, Kościołem. Zbudować relację – to trud, modlitwa, cierpliwość. Zniszczyć – wystarczy jedno słowo, jedno zaniedbanie, trochę obojętności. „Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie” – mówi Jezus. A nas pochłania czasem gorliwość o tysiąc innych rzeczy: karierę, pieniądze, wygodę, pozycje, dowartościowanie się… Tymczasnem Jezus przypomina, że świątynia to serce człowieka, w którym Bóg chce mieszkać.

Opowiada się, że pewien wędrowiec spotkał na placu budowy trzech kamieniarzy. Zapytał pierwszego: – Co robisz? – Tnę kamień. Zapytał drugiego: – A ty? – Zarabiam na chleb. Podszedł do trzeciego, który z zapałem i uśmiechem pracował, i pyta: – A ty co robisz? A on odpowiedział: – Buduję katedrę dla Boga. Wszyscy trzej robili to samo, ale tylko jeden widział sens i cel. Taki powinien być nasz duch gorliwości – nie tylko „robić coś dla Kościoła”, ale wiedzieć, że buduję świątynię Boga w sobie i w innych.

Gorliwość, o której mówi Jezus, nie jest złością czy przemocą. To wewnętrzny ogień, który nie pozwala być obojętnym, gdy widzimy, że ktoś oddala się od Boga. To pragnienie, by świat znów pachniał Ewangelią. To chęć troski o wspólnotę – o czystość serca, o obecność Boga w naszych rodzinach, w parafii, w relacjach. Gorliwość to nie hałas – to płomień, który grzeje, nie parzy. To miłość, która prowadzi, nie osądza.

W pewnym mieście po pożarze spłonął kościół. Parafianie byli zdruzgotani. Ale już następnego dnia, na pogorzelisku, ludzie zaczęli przynosić łopaty, deski, kwiaty. Ktoś powiedział: „Kościół się spalił, ale Kościół żyje – w nas.” Po roku zbudowali nową świątynię – piękniejszą niż dawniej. A proboszcz napisał na jej frontonie: „Zbudować trudno, zburzyć łatwo. Ale miłość przetrwa ogień.”

Dziś Jezus wchodzi do naszej świątyni – do serca każdego z nas – i pyta: Czy to miejsce jest domem Ojca, czy już tylko targowiskiem moich spraw, żalów, interesów? Prośmy więc, by Jego gorliwość nas oczyszczała, byśmy nie bali się pozwolić Mu „przewrócić stoły” tego, co nieświęte. Bo wtedy odbuduje w nas świątynię, której nikt nie zniszczy – świątynię miłości, wiary i jedności. Kościół nie jest tylko z kamienia, ale z serc, które płoną gorliwością o Boga. Kiedy mówimy „Kościół”, często myślimy o budynku – o murach, dzwonnicy, ołtarzu, ławkach. Ale Jezus pokazuje nam, że prawdziwy Kościół zaczyna się w sercu człowieka. Bo z kamienia można zbudować mury, ale z serc można zbudować wspólnotę.

Bazylika Laterańska, którą dziś wspominamy, jest wspaniałym zabytkiem – ale nie byłaby nic warta, gdyby nie ludzie, którzy tam się modlą, spowiadają, kochają Boga i drugiego człowieka. Bo Kościół żyje, gdy serca wierzących płoną. Nie wtedy, gdy mury są czyste, ale gdy ludzie są czyści przed Bogiem. Nie wtedy, gdy są piękne ołtarze, ale gdy przy tych ołtarzach rodzi się wiara. Kościół zbudowany z żywych kamieni. Św. Piotr napisał: „Wy również, niby żywe kamienie, budujcie się w duchową świątynię.” (1 P 2,5) Każdy z nas jest takim kamieniem. Nie ma Kościoła bez ciebie, bez twojej wiary, modlitwy, obecności. Nie wystarczy, że świątynia stoi – trzeba, by w niej było życie: Eucharystia, modlitwa, wspólnota, służba.

Gorliwość o dom Boga – czyli o Kościół serc „Gorliwość o dom Twój pożera Mnie” – to słowa, które zapaliły serce Jezusa. To nie była gorliwość o mury, ale o obecność Boga w sercach ludzi, którzy do tej świątyni przychodzili. Jezus pragnie, byśmy mieli w sobie taką samą gorliwość – byśmy troszczyli się o Kościół, który jest wokół nas: gdy ktoś słabnie w wierze – podtrzymać; gdy ktoś się gubi – pomóc znaleźć drogę; gdy ktoś cierpi – być obok.

Bo Kościół nie jest miejscem dla idealnych ludzi, ale szpitalem dla rannych, którzy szukają miłości Boga. Gorliwość, która buduje. Czasem ktoś mówi: „Kościół się sypie, ludzie odchodzą, wiara słabnie”. Ale Bóg odpowiada: „Nie narzekaj – buduj!” Nie burz – odbudowuj. Nie krytykuj – zapalaj. Bo Kościół nie odnowi się przez słowa, ale przez płonące serca. Gorliwość to nie agresja, to nie narzucanie – to ciepło wiary, które przyciąga. Jak świeca, która sama się spala, by dać światło innym. Jak serce, które kocha mimo ran.

Kiedyś pewien proboszcz zaprosił dzieci do kościoła, który właśnie był w remoncie. Wszędzie rusztowania, kurz, odgłos młotków. Zapytał: – Dzieci, wiecie, co się tutaj dzieje?
A jedno z nich odpowiedziało: – Prosże pana księdza, Bóg robi remont swojego domu! Tak jest w życiu każdego z nas. Bóg wciąż odnawia naszą świątynię serca: czasem musi coś zburzyć, coś oczyścić, coś zbudować od nowa. Ale robi to z miłości, byśmy stali się miejscem Jego obecności.

Kościół nie jest z kamienia. Kościół to twoje serce, które bije dla Boga.To dłonie, które pomagają. To usta, które przebaczają. To oczy, które widzą dobro. To gorliwość, która nie gaśnie, nawet gdy inni milkną. Jeśli w naszych sercach płonie miłość Boga – wtedy świątynia jest żywa. Wtedy każda Msza święta staje się spotkaniem z Bogiem żywym. A świat widząc to, zaczyna wierzyć, że Bóg naprawdę mieszka między ludźmi. „Kościół z kamienia może się zawalić, ale Kościół z serc, które płoną gorliwością o Boga, przetrwa wszystkie burze.”

Pewien człowiek, nazwijmy go Tomasz, przez lata chodził do kościoła, ale wszystko stało się dla niego rutyną. Modlitwa – z przyzwyczajenia. Niedzielna Msza – z obowiązku.
Spowiedź – od święta. Z zewnątrz wszystko wyglądało w porządku, ale w środku… było coraz więcej kurzu, pęknięć, starych gratów. Któregoś dnia, podczas rekolekcji, usłyszał słowa Ewangelii: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.” I wtedy coś w nim drgnęło. Wrócił do domu, usiadł w ciszy i powiedział: „Jezu, zrób remont w moim sercu. Wyrzuć to, co niepotrzebne, oczyść, napraw, przemaluj, postaw na nowo.”

Pierwszy dzień remontu. Bóg przyszedł jak dobry Mistrz. Nie z młotem, ale z cierpliwością. Zaczął od piwnicy – tam, gdzie Marek ukrywał stare żale, niewybaczone winy, gniew i lęk. Było trudno. Kurz wzbijał się w oczy, łzy mieszały się z pyłem. Ale Bóg nie przestawał pracować. Drugi dzień. Zabrał się za ściany – za słowa, które przez lata budowały dystans między nim a ludźmi. Za pęknięcia w relacjach, za zimne milczenie wobec bliskich. Bóg wziął pędzel miłosierdzia i powoli, cierpliwie, pomalował wszystko nowym kolorem – przebaczenia. Trzeci dzień. Nadszedł czas na ołtarz – miejsce, gdzie miał zamieszkać Bóg. W sercu Marka zrobiło się pusto, ale też jasno. Już nie było tam targowiska spraw, ambicji i żalów. Było miejsce na Eucharystię, na spotkanie, na miłość. Kiedy wszystko było gotowe, Marek poczuł w sobie ciszę. Nie pustkę – ciszę, w której można usłyszeć Boga. I wtedy zrozumiał, że jego serce – zwyczajne, zmęczone, połatane – stało się prawdziwą świątynią. Od tej pory codziennie rano modlił się jednym zdaniem: „Jezu, jeśli trzeba – rób dalej remont. Bylebyś mieszkał we mnie na stałe.”

Każdy z nas potrzebuje duchowego remontu. Nie po to, by nas zawstydzić, ale by Bóg mógł znów zamieszkać w środku. Bo świątynia serca nie musi być doskonała – musi być otwarta[1].

„Jezu, zrób remont w moim sercu,
usuń kurz obojętności,
wstaw nowe okna wiary,
pomaluj ściany nadzieją,
i zamieszkaj w nim na zawsze.”

J 2, 13-22

Jezus mówił o świątyni swego ciała

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus przybył do Jerozolimy. W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!» Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: «Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie».

W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo».

Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»

On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.


[1] Opowiadanie pt. “Remont serca”

Total
0
Shares
(fot. Kent Landerholm / flickr.com / CC BY-NC 2.0)

Wszystkich wiernych zmarłych, Miejsce nadziei, Łk 23, 44-46.50.52-53; 24, 1-6a

W małym, cichym kościele stała zapalona świeca. Płomień drżał lekko, jakby oddychał.Obok niej siedział starszy kapłan i patrzył…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...