Sakrament chrztu ma wielkie znaczenie. To obmycie rozpoczyna i gwarantuje rozwój nowego życia. Chodzi o wspaniałe, szczęśliwe życie doczesne, w którym człowiek ochrzczony może się cieszyć wartościami, jakich świat nie posiada: wiarą, zaufaniem, miłością Boga i ludzi oraz życiem wiecznym. Nowe środowisko, do którego przez chrzest człowiek wchodzi, jest domem Ojca Niebieskiego, a prawem życia w tym domu jest szczęście wieczne.
Warto dostrzec mądrość zawartą w tym zwykłym geście obmycia wodą naszej głowy w chwili chrztu. Warto zastanowić się czy po latach znów nie jesteśmy brudni, bo sami dobrowolnie wróciliśmy do skażonego grzechem środowiska, którym jest świat. Potrzebna jest nam wciąż refleksja nad naszym życiem. Inaczej ujmując : wciąż każdemu z nas potrzebna jest przemiana, lub raczej to co Anthony de Mello nazwał: Przebudzenie, przebudzenie do rzeczywistości. Pisz on: „Czasami śpimy i marzymy, kołysząc się w rytm własnych snów, lecz wzbraniamy się przed przebudzeniem. Tymczasem tylko człowiek, który czuwa – obserwuje się: swoje zachowania, przyzwyczajenia, schematy działania i myślenia – ten człowiek dopiero, może kształtować swój dzień, swoje życie, codzienność”.
Chodzi o zmianę tego, co Stephen R. Covey, w swojej bardzo dobrej książce (ponad 10 milionów sprzedanych egzemplarzy) pt. „7 nawyków skutecznego działania”, nazwał zmianą (przesunięciem) naszych paradygmatów. Termin ten wprowadził Thomas Kuhn w książce: „Struktura rewolucji naukowych”, która w świecie nauki odbiła się szerokim echem. To właśnie on pokazał, że niemal każde znaczące osiągnięcie na polu nauki musi najpierw przełamywać tradycyjny, stary sposób myślenia, przestarzałe paradygmaty, inaczej: założenia, które człowiek przyjął jako pewnego rodzaju pewniki poprzez właśnie przyzwyczajenia, nawyki, brak krytycyzmu względem siebie, szablonowość, czy po prostu zwykłe lenistwo – braku chęci pójścia dalej.
I tak np. dla Ptolemeusza, wielkiego egipskiego astronoma, Ziemia bała centrum wszechświata. Wszystko zaczęto interpretować jednak inaczej, kiedy Kopernik przez umiejscowienie w centrum Słońca zmienił paradygmat, spotykając się z wielkimi sprzeciwami i prześladowaniem.
Newtonowski model fizyki – precyzyjnie funkcjonujący paradygmat – do dziś jest podstawą inżynierii. Czegoś mu jednak brakowało. Świat nauki zrewolucjonizowały Einsteinowskie paradygmaty względności, daleko bardziej wychodzące w przyszłość i znacznie więcej wyjaśniające.
Nim sformułowano teorię bakterii, wiele kobiet w połogu i noworodków umierało z nikomu nieznanych przyczyn. W działaniach zbrojnych więcej mężczyzn ginęło na skutek drobnych zranień i chorób niż od ciężkich urazów odniesionych na froncie. Dopiero rozwiniecie tej teorii – całkowicie nowego paradygmatu – dało pełniejsze zrozumienie zachodzących procesów, umożliwiając szybki i znaczący rozwój medycyny.
Stany Zjednoczone są również owocem zmiany paradygmatu. Tradycyjnym modelem rządzenia państwem była przez wieki monarchia, władza królewska pochodząca od Boga. Stworzono jednak inny paradygmat – wybrany przez ludzi i ludziom służący rząd. I tak narodziła się demokracja konstytucyjna, która uwolniła olbrzymią ludzką energię i inwencję.
Pan Jezus kiedy przeszedł na świat również zmienił dotychczasowy paradygmat myśli człowieka i jego marzeń przyjścia króla wieków, który zasiądzie na tronie Dawida i będzie rządził aż do końca wieków. Okazało się, że ludzie byli przekonani, ze tylko mieczem będzie można zdobyć władzę. Jezus mówi: nie! Raczej miłością i pokorą, przez uniżenie siebie, aż do granic ludzkiej możliwości. Miecz zamieniony zostaje na miłość względem drugiego człowieka
W naszym codziennym życiu my również powinniśmy dzień po dniu poznawać Boga w swoim życiu. Zmieniać swoje paradygmaty patrzenia na Boga i drugiego człowieka. Proszę abyście mnie dobrze zrozumieli, nie chce prowokować do zmiany prawd i przykazań, które daje nam Bóg. Chce bardziej sprowokować do próby wczytania się, odkrywania tego co nam Bóg dzisiaj mówi nowego. Wychodzić poza swoje założenia, które często są drogą do donikąd. Można spędzić godziny, dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata, pracując nad zmianą swojego życia na lepsze i nic z tego nie będzie wychodzić, nie będzie nadchodziło zjawisko Przebudzenia, zmiany, która zachodzi wtedy, kiedy potrafimy ujrzeć nasze życie z pewnej perspektywy, dystansu, obiektywnej prawdy. Inaczej: wczuć się i próbować zrozumieć motywacje swojego działania, ale także usłyszenia tego czego chce drugi człowiek. To o czym mówię bardzo dobrze zobrazował, czy może opisał Frank Koch, w piśmie Proceeding (magazyn morski): Dwa okręty treningowe przebywały od kilku dni w ciężkich warunkach atmosferycznych na manewrach. Byłem w dowództwie okrętu i gdy noc zapadła, stałem na mostku. Widoczność była słaba z powodu zalegającej miejscami mgły, więc i kapitan został na mostku, by mieć lepsze oko na wszystko, co się dzieje.
Wkrótce po zapadnięciu zmroku obserwator ze skrzydła mostku zameldował:
– Światło z lewej burty dziobowej.
– Stałe, czy rufowe? – zawołał kapitan.
– Stałe, kapitanie – odpowiedział obserwator, co znaczyło, że jesteśmy na kursie grożącym niebezpiecznym zderzeniem.
Wtedy kapitan zawołał do sygnalisty:
– Nadawaj: „Jesteście na kursie kolizyjnym, radzę zmienić kurs o 20 stopni”.
– Radzimy wam raczej zmienić kurs o 20 stopni – odpowiedziano nam.
– Jestem kapitanem, zmień kurs o 20 stopni – kazał wysłać kapitan.
– Jestem marynarzem drugiej klasy – przyszła odpowiedź. – Zmień lepiej kurs o 20 stopni.
Wściekły już kapitan zawołał z furią:
– Wysyłaj: „ Jestem okrętem wojennym. Zmień kurs o 20 stopni”.
Sygnał świetlny otrzymany w odpowiedzi mówił:
– Jestem latarnią morską.
Zmieniliśmy kurs….
W naszej ocenie łatwo nam krytykować czyjeś postępowanie, zachowanie, zwłaszcza jeśli dotyka to nas osobiście. Niestety wpatrując się tylko w to co my potrzebujemy, zapominamy wtedy o innych. Egoizm bierze górę i zaczyna koncentrować nas na bólu, który często potrafi zniszczyć nie jedną relację, przyjaźń, miłość.
Zasady jakimi dla nas są Przykazania (10 zdań tablicy Mojżesza), są jak latarnie morskie. Są prawami naturalnymi, których nie da się złamać. Jak to zauważył Cecil B. DeMille w odniesieniu do praw zawartych w jego monumentalnym filmie Dziesięcioro przykazań: ”Nie możemy złamać prawa. Możemy tylko złamać siebie przeciwko prawu”. Każdy z nas, jeśli chce poczynić względnie małe zmiany w swoim życiu, wystarczy, gdy skupi się na postawie i zachowaniu. Gdy jednak zależy mu na zmianie jakościowo znaczącej, musi popracować na swoimi podstawowymi paradygmatami (motywacjami zachowania).
Mówiąc słowami Thoreau: „Za każdy tysiąc wyciętych liści zła wystarczy jedno uderzenie w korzeń”. Jakościowy wzrost w naszym życiu może nastąpić tylko wtedy, gdy zaniechamy obcinania liści postaw i zachowania, a zaczniemy pracować mad korzeniami – paradygmatami, z których wyrastają nasze postawy i zachowania. Chrzest jest takim momentem w życiu każdego chrześcijanina, gdzie rozpoczyna się proces nieustannego poszukiwania przyczyn naszych motywacji postępowania. Poszukując i wczytując się w Boga, przyglądając się sobie samemu, konfrontując swoje zachowanie z przykazaniami, możemy dowiedzieć się na jakim poziomie wzrostu naszego ducha jesteśmy. Oby to przyglądanie się motywowało nas do jeszcze większej pracy nad swoim wnętrzem (duchem) i zmianą jakościową naszego postępowania, a tym samym całego życia. Chrzest jest „tylko i aż” tego początkiem.