Jakiś czas temu, wśród pielgrzymów przybywających na audiencję papieską znalazła się grupa francuskich spadochroniarzy. Wtedy przemówił do nich Jan XXIII: – Wy jesteście mistrzami w spadaniu z nieba na ziemię. Ja chciałbym zachęcić was do poznania o wiele trudniejszej sztuki: jak wznieść się z ziemi do nieba. Papież chyba chciał przekazać taką myśl: „Każda prawda i każda sytuacja życiowa, której byliśmy autorami, albo uczestnikami (świadkami) powinna przybliżyć nas do Pana Boga. Do prawdy o Panu Bogu…
Piłatowe pytanie, zadane kiedyś Chrystusowi: „Cóż to jest prawda?” staje ciągle przed nami i żąda odpowiedzi. Chrystus nie odpowiedział Piłatowi wprost. Jednak namiestnik rzymski miał szansę znaleźć ją, gdyby dokładniej zapoznał się z nauką Jezusa. Chrystus powiedział o sobie: „Jam jest drogą, prawdą i życiem”. Chrystus jest prawdą. A zatem prawda jawi się w naszym życiu jako wymóg moralny i znaczy wierność Chrystusowi, który jest prawdą, oraz nakłada obowiązek wytrwałego szukania prawdy i świadczenia o niej swoim życiem.
Każdy z nas jest zobowiązany odkrywać prawdę o Panu Bogu, ale także prawdę o sobie samym. To wymaga stanięcia wobec siebie z autentyczną szczerością, ponieważ: „To, przed czym uciekasz i za czym tęsknisz, jest w Tobie”. Te słowa wypowiedział duszpasterz z Indii, Anthony de Mello. I rzeczywiście tak jest: ludzie uciekają przed sobą, przed swoim strachem lub poczuciem winy. Uciekają przed niebezpiecznymi sytuacjami i konfliktami z innymi ludźmi. Jednak wszystko, przed czym uciekają, jest w nich. Dlatego nie są w stanie uciec przed sobą, gdyż w owej ucieczce zabierają ze sobą strach /Anslem Grun/.
Przypomina to trochę historię pewnego mężczyzny, który próbował uciec przed własnym cieniem. Przyspieszał, aby się go pozbyć, jednak ilekroć się obejrzał za siebie, znów go widział za sobą. Nie mógł go z siebie zrzucić. Pędził dalej, aż w końcu przewrócił się z wyczerpania i zmarł…
Nie jesteśmy w stanie pozbyć się tego, przed czym uciekamy. Niesiemy to ze sobą. To tkwi w nas. Ucieczka i zmęczenie się tym nic nie dają. Pozostaje nam więc jedna droga: stanąć w miejscu i pogodzić się z tym, co w sobie mamy. Pogodzić się z teraźniejszością, pogodzić się i ukochać to co mam tu …. i teraz.
O ile dobrze jest przeanalizować nieraz swoją przeszłość, żeby zrozumieć, że jest ona korzeniami teraźniejszości, o tyle nie ma większego sensu ciągłe patrzenie w przeszłość i tęsknota za tym, co minęło. To często objawia się tym słynnym stwierdzeniem: „Kiedyś to było dobrze…”, albo „Za naszych czasów…” Dla przeora Ewargiusza największym niebezpieczeństwem jest ucieczka przed teraźniejszością w przeszłość, która ostatecznie minęła i nigdy już nie stanie się rzeczywistością. Z przeszłości – moi drodzy – możemy czerpać naukę na przyszłość. Ale kiedy ona staje się ucieczką przed teraźniejszością, wtedy nam przeszkadza podjąć aktualne zadania i przez nie dojrzewać.
To, co minęło, należy już do przeszłości, dlatego nie powinniśmy ciągle zastanawiać się nad naszą przeszłością. Dotyczy to także naszych błędów i grzechów. Również nad nimi nie powinniśmy się rozwodzić. One minęły. Powinniśmy mniej patrzeć na siebie i nasze słabości, a więcej na Boga: „Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko” /1 J 3,20/
Ciągle powinniśmy odkrywać na nowo działanie Boga w naszym codziennym życiu i odkrywać Jego wolę względem nas. Z tą Wolą Bożą jest tak:
Biskup pewnej diecezji rozmawiał z księdzem:
– Przenoszę księdza do parafii… – tu padła nazwa.
– To niemożliwe, księże biskupie – odpowiedział ksiądz.
– Wszystko jest możliwe, proszę księdza. To jest wola Boża.
– Ale… – oponował dalej ksiądz.
– Tu nie ma ale, to jest wola Boża.
– Ale ja z tej parafii pochodzę!
– A… to zmienimy wolę Bożą – zawyrokował ksiądz biskup.
Jak widzimy to szukanie, czy odnajdywanie woli Bożej zawsze idzie w parze we współpracy z drugim człowiekiem: kolegą przyjacielem, współmałżonkiem, przełożonym. Ta wzajemna relacja odrywania tego co jest Boga, a co człowieka ciągle musi iść w parze z dialogiem, który jest nieunikniony w szukaniu tego co my nazywamy: „Działaniem, czy Odkrywaniem Boga w naszym codziennym życiu”.
Wszystko co robimy w naszym życiu powinno być świadomym odkrywaniem działania Pana Boga w naszym życiu. Z tą świadomością jest różnie, tak jak to kiedyś Proboszcz spotyka wiejskiego pijaka:
– Cieszę się, synu, że byłeś wczoraj na nabożeństwie wieczornym.
– Tak? – mruczy chłop. – To tam też byłem?
Wszystko co robimy w naszym życiu, nawet błędy, pomyłki, grzechy, maja przybliżać do Boga Miłosiernego, który jest drogą, prawdą i życiem.
Żyć tu i teraz, po prostu DZISIAJ. Jak żyć dzisiaj? Pomocą niech będzie dla nas Dekalog Papieża Jana XXIII, nazywanego papieżem uśmiechu. Angelo Giuseppe Roncalli był papieżem w latach 1958-1963. Bardzo ciekawa sylwetka. To on min. po śmierci Piusa XII, na konklawe kiedy został papieżem przyjął imię Jan XXIII, podczas koronacji nie pozwolił kardynałom całować swoich kolan i stóp, a tylko pierścień. Co już wtedy było znakiem pewnych przemian, które później dokonały się w Kościele. To obserwujemy po Soborze Watykańskim II, którego inicjatorem był ten właśnie papież. Jan XXIII pisze i podaje wskazówki:
TYLKO DZISIAJ postaram się wyłącznie żyć dniem dzisiejszym nie chcąc rozwiązywać za jednym zamachem wszystkich problemów mego życia. TYLKO DZISIAJ maksymalnie zatroszczę się o moją postawę być uprzejmym, nikogo nie krytykować ani tego nie pragnąć, nie uczyć karności nikogo poza samym sobą.
TYLKO DZISIAJ będę szczęśliwy w przekonaniu, że zostałem stworzony, aby być szczęśliwym, i to nie tylko w przyszłym świecie, ale również teraz.
TYLKO DZISIAJ przystosuję się do okoliczności, i nie będę domagał się, by to one przystosowały się do moich planów.
TYLKO DZISIAJ przeznaczę przynajmniej 10 minut na dobrą lekturę, pamiętając, że jak pokarm jest potrzebny dla życia ciała, tak dobra lektura potrzebna jest do życia duszy.
TYLKO DZISIAJ uczynię przynajmniej coś dobrego i nikomu o tym nie powiem.
TYLKO DZISIAJ uczynię przynajmniej jedna z tych rzeczy, których czynić nie lubię, a jeżeli moje zmysły czułyby się pokrzywdzone, postaram się, by nikt o tym się nie dowiedział.
TYLKO DZISIAJ sporządzę szczegółowy plan dnia. Może nawet nie wypełnię go dokładnie, ale go zredaguję. Będę się strzegł dwóch nieszczęść: pośpiechu i niezdecydowania.
TYLKO DZISIAJ będę wierzył niestrudzenie, nawet gdyby okoliczności mówiły co innego, że dobra Opatrzność Boża opiekuje się mną tak, jakby nikogo innego na świecie nie było.
TYLKO DZISIAJ nie będę się lękał. Szczególnie zaś nie ulęknę się radować pięknem i wierzyć w dobroć.
Uśmiech jest połową pocałunku… Podziękuj Bogu za te setki buziaków codziennie otrzymywanych!!! My również módlmy się każdego dnia dziękując Bogu za dar życia.
J 1, 29-34
Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi.
Jan dał takie świadectwo: Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym.