„Ludzie zapomną, co mówiłeś. Ludzie zapomną, co zrobiłeś. Ale ludzie nigdy nie zapomną, jak się przy tobie czuli” – Maya Angelou.
Młoda kobieta wracała do domu z pracy samochodem. Jechała bardzo ostrożnie, gdyż auto było nowiutkie, wczoraj odebrane i opłacone z oszczędności męża, który z wielu rzeczy zrezygnował, by móc kupić właśnie ten model. Na bardzo zatłoczonym skrzyżowaniu kobieta zawahała się przez moment i to wystarczyło, by uderzyła błotnikiem w tył innego samochodu. Wybuchła płaczem. Jak będzie mogła wytłumaczyć tę szkodę mężowi? Kierowca drugiego auta był wyrozumiały, ale wytłumaczył jej, że muszą wymienić sobie numery prawa jazdy i inne dane. Kobieta szukała dokumentów w plastikowej torbie. Wypadł z niej kawałek papieru. Zdecydowanym charakterem pisma napisane były te słowa: «Gdy zdarzy się wypadek… pamiętaj skarbie, że ja kocham ciebie, a nie auto!».
Powinniśmy o tym zawsze pamiętać. To ludzie są najważniejsi, a nie przedmioty! Ileż to czynimy dla przedmiotów, aut, domów, organizacji, materialnej wydajności! Gdybyśmy poświęcali taki sam czas i taką samą uwagę osobom, świat byłby inny. Powinniśmy znaleźć czas na słuchanie, na patrzenie sobie w oczy, na wspólny płacz, na dodawanie sobie otuchy, na śmiech, spacer… Tylko to zabierzemy przed oblicze Boga. Nas i naszą umiejętność kochania. Nie rzeczy, nie ubrania, ani nie to ciało…
Pewien tatuś i jego synek szli podcieniami miejskiej ulicy, przy której znajdowały się sklepy i wielkie magazyny. Tatuś niósł torbę, pełną paczek i sapał ze złości mówiąc do dziecka: «Kupiłem ci czerwony kombinezon, kupiłem ci robota, kupiłem ci zestaw piłkarzy… Co jeszcze mam ci kupić?». «Weź mnie za rękę» – odpowiedziało dziecko[1].
Każdy z nas próbuje znaleźć “skarb” na tej ziemi. Dla jednego jest to dobra praca, dla drugiego piękny dom, jeszcze inny powie, że tylko dobre znajomości z innymi, a najlepiej dobrze ustawionymi ludźmi, może właściwie poukładać własne życie. Dla innych ludzi nie jest to istotne, ale okazuje się, że potrafią „zakręcić” się na punkcie własnego domu rodzinnego. Tymczasem Roos Vangheluwe powiedziała: „Moja babcia kiedyś powiedziała: – Nie pozwól, aby Twoje patelnie świeciły jaśniej niż Ty. Nie traktuj sprzątania domu tak poważnie. Życie jest za krótkie, więc baw się! Sprzątaj kiedy trzeba, ale także znajdź czas na namalowanie obrazu lub napisanie wiersza, idź na spacer lub odwiedź przyjaciela. Gotuj co chcesz, podlewaj rośliny…zrób sobie wolne, idź na plażę, popływaj w basenie. Wspinaj się po górach, baw się z psem, słuchaj muzyki, czytaj książki. Spędzaj czas z bliskimi i ciesz się życiem. Odkurz w domu, jeśli musisz, ale życie toczy się na zewnątrz. Wiesz, że żaden dzień już nigdy nie wróci.
Więc odkurzaj, jeśli tego potrzebujesz, ale pamiętaj, że się starzejesz i wiele rzeczy, które możesz teraz zrobić, nie są tak łatwe do zrobienia na starość. A kiedy odejdziesz, ponieważ wszyscy pewnego dnia odejdziemy, to i Ty staniesz się prochem…i nikt nie będzie już pamiętał ile rachunków zapłaciłaś, czy jak czysty był Twój dom. Ale zapamiętają Twoją przyjaźń, to jaka byłaś i czego ich nauczyłaś”.
Są dwie miłości: jedna doczesna, ludzka, druga wieczna i Boska. Obie są piękne i niezwykle cenne. Ta ludzka miłość ma wiele form: miłość macierzyńska, ojcowska, dziecka do rodziców, miłość narzeczeńska i miłość przyjaźni. Wszystkie te miłości stanowią najwyższy skarb, najcenniejszy, jaki można znaleźć na ziemi. Miłość Boga, wieczna, do której jest zdolne ludzkie serce, często buduje na tej miłości naturalnej. Istnieje jednak wielka różnica między miłością doczesną a tą Bożą, która jest początkiem nieba. Ujawnia się ona, gdy miłość zostaje poddana próbie. Dopiero bolesne doświadczenie ujawnia, z jaką miłością mamy do czynienia. Serce musi być zranione. I w zależności od tego, jak wtedy się zachowuje, rozpoznajemy, czy w nim była tylko czysto doczesna miłość, czy też miłość Boga. Jeśli zostanie zraniona miłość doczesna, to serce się zamyka. Jeśli zostanie zraniona kilkakrotnie, serce potrafi się zaryglować do końca swoich dni. Taki jest odruch serca.
Jeśli natomiast serce wypełnia miłość Boża, po zranieniu otwiera się na tego, kto rani. Pocałunek Judasza najgłębiej zranił Jezusa: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”. Jego Serce krwawi, kiedy gwoździe sięgają rąk i nóg, a usta wołają: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią”. To Serce zranione włócznią otwiera się dla wszystkich ludzi. To jest ta zasadnicza różnica, miłość doczesna cierpi i ma pretensje do tego, kto zranił. Miłość Boga nie dlatego cierpi, że została zraniona, ale dlatego, że obok jest nieszczęśliwy, który cierpi, bo pragnie, aby ten człowiek odkrył swe złe postępowanie i już nie ranił[2].
Pan Bóg pragnie, abyśmy zapomnieli co to język zła, nienawiści, agresji. Pragnie zaś, abyśmy posługiwali się językiem życzliwości, starali się dla siebie być wciąż co raz lepsi. Musimy zatem wtedy wystrzegać się niezdrowej pobożności (pamiętamy faryzeuszy, na zewnątrz rozmodleni, uduchowieni, wiele słów, w środku zaś – w sercu jad), wystrzegajmy się zbytniej ciekawości, nowinkarstwa, zdobywaniu informacji aby kogoś zniszczyć, lecz raczej pielęgnujmy w sobie życzliwość, której na co dzień może brak. Tylko wtedy, w takich warunkach możliwa jest wiara, nadzieja i miłość, które zmieniają na lepsze oblicze naszej ziemi.
Kiedy piraci stanęli na brzegu wyspy jednocześnie i wręcz natychmiast poczuli to samo. Nie mieli jednej, czytelnej, wyraźnej mapy, z której mogliby odczytać gdzie zakopane są skarby. Wiedzieli jednak, że właśnie tu – na tej wyspie ukryte są największe bogactwa tego świata. Każdy z nich oddałby wszystko za maźnięty niedbale czarnym tuszem znak X odsłaniający chociaż część wyspy, w której mają szukać. Piraci przekopali cały ląd – lasy, plaże, szukali nawet pod wodą tak głęboko jak człowiek mógłby sięgnąć. Każdy z nich miał inny plan, każdy z nich myślał, że wie gdzie skryte jest złoto. Po wielu latach męki, wyczerpujących poszukiwań, poświęceń i prób przescignięcia siebie nawzajem piraci padli wycieńczeni i pomarli. Trafili tam, gdzie miał być przyobiecany skarb – do ziemi, nie wiedząc, że ominęli wiele miejsc, w których były ukryte wielkie bogactwa. Skarb był skryty tam, gdzie żaden z piratów nie próbował szukać – był głęboko w nich samych[3].
Miarą tego świata jest miłość, a największym skarbem człowieka jest życie. Trzeba przez nie przejść tak, by nie zranić drugiego człowieka, bo jutro możemy już nie mieć okazji powiedzieć „Przepraszam”.
Mt 13, 44-52
Przypowieści o skarbie, o perle i o sieci
Jezus opowiedział tłumom taką przypowieść:
«Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę.
Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją».
«Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Zrozumieliście to wszystko?» Odpowiedzieli Mu: «Tak».
A On rzekł do nich: «Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare».
Wersja krótsza
Ewangelia (Mt 13, 44-46)
Jezus opowiedział tłumom taką przypowieść:
«Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę.
Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją».
[1] Wypadek, Bruno Ferrero
[2] Otwarte serce
[3] https://www.opowi.pl/wyspa-skarbow-a53735/