Miłość jest źródłem i początkiem wszelkiego dobra, jest wypróbowaną obroną i drogą wiodąca do nieba. Kto nią postępuje nie może ani błądzić, ani się lękać. Miłość kieruje, chroni i prowadzi[1].
Pewien człowiek miał możliwość zwiedzenia nieba. Jego przewodnikiem był św. Piotr. Pod koniec wędrówki weszli do dużej sali wypełnionej paczkami. Były to paczki o bardzo różnej wielkości – od maleńkich jak pudełka zapałek, aż do ogromnych, jak kontenery. Aniołowie wynosili te paczki z sali. Wtedy człowiek zapytał św. Piotra: „Co oznaczają te paczki, które noszą aniołowie?”. „Są to wysłuchane modlitwy ludzi” – odpowiedział św. Piotr. „To dlaczego są to tylko małe paczki” – pytał dalej człowiek. „Dlatego, że o te wielkie ludzie nie proszą” – wyjaśnił św. Piotr.[2]
O co prosimy Boga w naszej modlitwie? Jak ta modlitwa wygląda? Czy jest ona odmawiana w ukryciu, czy tak, aby się innym pokazać, jaki to ja jestem pobożny? Czy porównuje się, tzn. współzawodniczę z innymi w mojej modlitwie? W pozytywny, czy negatywny sposób? Wzmacniam ich moją modlitwą, czy niszczę, bo wytykam same błędy i niedoskonałości?
Autentyczne spotkanie Jezusa z Ojcem jest powodowane indywidualnym spotkaniem, a nie tym wśród fleszu aparatów i kamer. Jezus modli się z daleka od innych, w ukryciu, bo nie na pokaz. Bardzo trafnie to wyjaśnił br. Michał pisząc tak:
„O jaki ukrycie może tu chodzić? Może to być, nie tylko działanie w ukryciu przed wzrokiem cielesnym, lecz przede wszystkim w ukryciu wiary, w jej ciemnościach; np. wtedy, gdy nie widzimy owoców naszej pracy dla Boga, a jedynie wierzymy, że to co robimy dla Niego, ma sens i wartość w Jego oczach. Właśnie wtedy nasze działanie ma o wiele większą wartość, gdy jesteśmy pozbawieni narody doczesnej i pociechy z niej płynącej. Bóg nie chce byśmy z pracy dla Niego czynili sobie bożka – gdyż koncentrujemy się wtedy na samej pracy, ale również na sobie i chęci zaistnienia. Kto kocha Boga czystą miłością nie pragnie otrzymać nagrody w tym życiu, lecz przez wiarę wpatruje się w nagrodę, którą otrzyma w życiu przyszłym. Nasze czyny są ważne, ale ważniejsza jest czysta intencja oraz miłość do Stwórcy, z której te czyny powinny wypływać”[3].
Każde spotkanie nie powinno zakładać jakiejkolwiek zapłaty czy rekompensaty, bo zaprzeczają one bezinteresowności spotkania. Wolność człowieka nie może być skrępowana czymkolwiek. Jeśli jednak jest, to człowiek jest już niewolnikiem. Jego umysł i ciało są związane i nie ma wtedy mowy o bezinteresowności, bo nie ma wolności. Wtedy modlitwa jest listą życzeń, która ma przekupić Boga! Tak chcemy się tylko trochę cwaniacko prześlizgnąć przez bramy nieba. Obrazuje to pewna opowieść, jak to „do bramy niebios puka franciszkanin. „- Poczekaj chwilę” – odpowiada św. Piotr – „muszę najpierw znaleźć godne miejsce dla księdza kardynała, który zjawił się tu przed chwilą”. Po paru minutach taką samą odpowiedź daje anioł zastępujący św. Piotra dominikaninowi, który siada razem z synem św. Franciszka na progu niebieskim. Wkrótce potem zjawia się jezuita i dowiedziawszy się o poszukiwaniu miejsca dla kardynała, woła: „- Niosę bagaż Jego Eminencji księdza kardynała! I wchodzi przez bramę, którą uchylił anioł, by zobaczyć, co się dzieje”.
Dlatego trzeba sobie o tym co roku przypominać i jeszcze bardziej uświadamiać. Dlaczego? W klasztorze stary, gorliwy w zachowywaniu reguły zakonnik idzie do przełożonego i mówi: „Nie rozumiem, po co ojciec umieścił na tablicy regulamin dnia. Młodzi zakonnicy i tak się zawsze spóźniają”. „Po to, mój drogi” – odpowiada przełożony – „by wiedzieli, że się spóźniają”. Zawsze jesteśmy spóźnieni, jeśli nie działamy dla dobra siebie i drugiego człowieka, ale pogrążamy się w smutku i beznadziei w codziennym życiu, które przypomina fale, która podnosi się i pada.
Pieter Bruegel na obrazie „Walka karnawału z postem” przedstawia starcie chudego zakonnika uzbrojonego w piotrowe wiosło z grubasem siedzącym na beczce, trzymającym rożen z prosiakiem. Z jednej strony ludzie poszczący, z drugiej bawiący się. Na twarzach jednych i drugich widać smutek i przygnębienie. Przez środek błazen prowadzi dwoje ludzi. Mimo jasnego dnia w jego ręku widzimy pochodnię…
„Dusza moja pragnie postu, ciało karnawału” – śpiewał Jacek Kaczmarski. Post, jałmużna, dobre uczynki, a nawet modlitwę traktujemy często jako rzeczy uciążliwe, podejmowane jedynie przy szczególnych okazjach czy akcjach. Z upodobaniem, czasem bez umiaru, oddajemy się przyjemnościom. Dają one natychmiastowe zadowolenie, które jednak szybko przemija pozostawiając niedosyt i pustkę.
Walka postu z karnawałem nie jest wojną samo wyrzeczenia, cierpiętnictwa, czyli cierpienia dla samego cierpienia, aby pokazać się innym i ascezy z beztroską, zabawą i używaniem życia. Według św. Ignacego Loyoli jest to walka między dwiema zasadami: zasadą szczęścia i zasadą przyjemności. Zasada przyjemności mówi: żyj tylko dla siebie, a zasada szczęścia: żyj dla innych. Przyjemność trwa krótko – jak taniec czy posiłek: szczęście – wiecznie, tak jak miłość[4].
Modlitwa, post i jałmużna mają nam wciąż przypominać o Wielkim Poście, który dziś rozpoczynamy, ale też trwaniu przy Chrystusie, który dziś wciąż jest krzyżowany. Najbardziej niezwykłe proroctwo kardynała Josepha Ratzingera. Jest rok 1969: „Wkrótce będziemy mieli księży zredukowanych do roli pracowników socjalnych, a przesłanie wiary zredukowane do wizji politycznej. Wszystko będzie wydawać się stracone, ale we właściwym czasie, dopiero w najbardziej dramatycznej fazie kryzysu, Kościół odrodzi się na nowo Będzie mniejszy, biedniejszy, niemal katakumbalny, ale i świętszy. Nie będzie to już Kościół tych, którzy chcą się podobać światu, ale Kościół wierzących w Boga i Jego Prawo Wieczne. Dziełem będzie przebudzenie małej, pozornie nieistotnej, ale niezłomnej resztki, przeszła proces oczyszczenia. Bo tak działa Bóg. Małe stadko przeciwstawia się złu”.
Każde ludzkie życie oscyluje między życiem i śmiercią, smutkiem i radością, zabawą i wstrzymaniem się od niej, ale też nienawiścią i miłością. Zwłaszcza tej drugiej tzn. miłości wciąż nam za mało na tym świecie. Dlatego zwłaszcza w tym roku zwróćmy uwagę, czy dzielimy się nią z drugim człowiekiem i jak możemy dawać jej więcej sobie i drugiemu człowiekowi.
Mt 6, 1-6. 16-18
Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.
Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę.
Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam, już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie».
[1] Stacja7.pl, Cytaty świętych. 10 prawd o miłości, 13 lutego 2015, https://stacja7.pl/swieci/cytaty-swietych-10-prawd-o-milosci/
[2] Małe modlitwy, Autor nieznany
[3] Br. Michał od Matki Pięknej Miłości, https://www.karmel.pl/niewiele-lecz-w-ukryciu/
[4] Ks. Eugeniusz Burzyk, [email protected]