16 N. zwykła, Serce Marii i ręce Marty, Łk 10, 38-42

Total
0
Shares

Proboszcz pyta wikarego: – Czemu dziś nie byłeś na porannej Mszy? Wikariusz: – Księże proboszczu, postanowiłem pójść śladem Pana Jezusa. – No i? – „A On odszedł na miejsce pustynne, aby odpocząć.” Więc poszedłem… do łóżka. 

Nawet Jezus potrzebował odpoczynku. A my często udajemy, że jesteśmy silniejsi. Ale serce, które nie odpoczywa w Bogu, z czasem przestaje słyszeć Jego głos. Nie chodzi o lenistwo – chodzi o równowagę. Bo odpoczynek nie jest luksusem. Jest duchową potrzebą[1].

Ewangelia ukazuje dziś dwie siostry: Martę i Marię. Jedna biega, krząta się, sprząta, gotuje – robi wszystko, by godnie przyjąć Jezusa. Druga… siada u Jego stóp i słucha. I Marta się złości. I mówi coś, co brzmi bardzo ludzko: „Panie, nic Cię to nie obchodzi, że siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu?” A Jezus? Odpowiada z łagodnością: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało – albo tylko jednego…”. To słowo jest bardzo aktualne dziś – w świecie pełnym niepokoju, pośpiechu, obowiązków, napięcia i strachu o jutro. Jezus nie potępia Marty – zauważa jej zmęczenie. Ale pokazuje, że jest coś ważniejszego: bycie z Nim. Zatrzymanie się. Serce. Relacja. Słuchanie.

W pewnym biurze pracowała kobieta – bardzo sumienna. Zawsze na czas, zawsze dokładna. Miała rodzinę, dzieci, dom. Ale każdego dnia, gdy wracała z pracy, była zmęczona. Nawet gdy była w domu, myślami była gdzie indziej: – Czy zrobiłam wszystko? – Czy mnie szanują? – Czy dzieci zdążą do szkoły? – Co będzie z przyszłością? Aż któregoś dnia, córka – mała, może 6-letnia – podeszła do niej i zapytała: – Mamo, ile zarabiasz na godzinę? – A po co ci to wiedzieć? – zdziwiła się. – Bo chciałabym kupić sobie z tobą jedną godzinę. – Co? – Bo chciałabym, żebyś usiadła i po prostu była ze mną. Bez telefonu. Bez komputera. Bez pośpiechu. To był moment, w którym wszystko się zatrzymało. Kobieta zrozumiała, że jej obecność była cenniejsza niż wszystkie działania. Że jej córka – tak jak Maria – po prostu chciała być blisko[2].

Być może znacie ludzi, którzy zawsze coś robią – pomagają w parafii, gotują, organizują. To wielki dar! Ale niekiedy zapominają… dla Kogo to wszystko robią. Można być zmęczonym dla Jezusa, ale nie można być tak zmęczonym, że zapomnimy o Nim samym. Czasem trzeba być Marią, by potem stać się lepszą Martą. Trzeba usiąść u stóp Jezusa, aby wiedzieć, jak żyć.

Nie musisz być najlepszy. Nie musisz wszystkiego ogarniać. Nie martw się o wszystko. Jezus mówi dziś do ciebie: „Marto, Marto… Mariuszu, Agnieszko, Tomaszu, Moniko, Krzysztofie, Renato… Troszczysz się o wiele. A potrzeba tylko jednego.” Zacznij dzień nie od listy zadań, ale od spojrzenia na Jezusa. Usiądź w ciszy. Posłuchaj Jego Słowa. On się zatroszczy. Dziś świat potrzebuje i Marty, i Marii – działania i słuchania. Ale zaczynajmy jak Maria: od serca. A wtedy wszystko inne – jak obiecał Jezus – będzie nam dodane.

Ewangelia o Marcie i Marii to nie opowieść o tym, że jedni mają siedzieć i się modlić, a inni tylko pracować. To głęboka lekcja o równowadze między słuchaniem a działaniem, między ciszą a aktywnością, między kontemplacją a codziennością. Dwie siostry – dwa serca. Marta działa – i robi to z miłością. Chce jak najlepiej przyjąć Jezusa. Maria słucha – i robi to z miłością. Chce jak najwięcej zaczerpnąć z Jego obecności. Nie chodzi o to, że jedno jest złe, a drugie dobre. Chodzi o kolejność. Najpierw słuchać – potem działać. Najpierw napełnić serce Słowem – potem wypełniać ręce służbą.

Wielu z nas biegnie przez życie. Budzimy się z listą rzeczy do zrobienia, kładziemy się spać zmęczeni, niedosłuchani, często… nieobecni. A Jezus mówi dziś do ciebie: „Zatrzymaj się. Usiądź. Posłuchaj Mnie.” Bo nie można działać sensownie, jeśli nie usłyszymy najpierw, co mówi Duch. Nie można kochać mądrze, jeśli najpierw nie pozwolimy się Bogu ukochać.

Młody mnich zapytał mistrza: – Ojcze, jak mam służyć ludziom, skoro mam tyle niepokoju w sercu? Mistrz uśmiechnął się i zaprowadził go nad źródło. Powiedział: – Zanurz kubek, nabierz wody i połóż na kamieniu. Po chwili rzekł: – Spójrz na powierzchnię. Co widzisz? – Nic. Woda się rusza, faluje. Mistrz odpowiedział: – Poczekaj. Po kilku minutach woda się uspokoiła. Mnich spojrzał i powiedział: – Teraz widzę swoje odbicie. Mistrz odrzekł: – Tak samo jest z twoim sercem. Jeśli jesteś w nieustannym ruchu, nie widzisz Boga ani siebie. Tylko w ciszy, w słuchaniu, widzisz prawdę[3].

Cisza rodzi mądre działanie. Nie chodzi o to, by rezygnować z obowiązków. Ale chodzi o to, by działanie rodziło się z modlitwy, by nasze ręce były przedłużeniem serca, które słucha Boga. Wtedy nawet najprostsze zadania stają się modlitwą. Wtedy Marta i Maria są w nas zjednoczone.Wtedy słuchanie i działanie nie walczą ze sobą – uzupełniają się.

Był kiedyś człowiek, który miał wszystko poukładane. Plan dnia, terminarz, budzik, przypomnienia w telefonie. Codziennie stawiał sobie cele, codziennie je realizował. Był skuteczny. Był odpowiedzialny. Był… zmęczony. Aż pewnego dnia, w biegu do pracy, potrącił przypadkiem staruszka. Zamiast przeprosić, mruknął coś i pobiegł dalej. Staruszek spojrzał za nim i powiedział cicho: – Biegnij, biegnij… tylko nie przegap życia. Bo ono się nie wydarza jutro. Ono jest dziś. To słowo utkwiło mu w sercu.

Wieczorem wrócił do domu. Usiadł. I… poczuł coś dziwnego. Ciszę. Pustkę. Brak. I wtedy zrozumiał, że od lat żył jak Marta – zabiegany, zapracowany – ale bez chwili, by usiąść jak Maria i po prostu być z Tym, który daje życie[4].

Zatrzymanie się to akt odwagi. Zatrzymać się – to nie strata czasu. To odwaga bycia człowiekiem. To pozwolenie sobie na oddech, na spojrzenie w oczy drugiemu, na usłyszenie Boga, który nie krzyczy, ale szepcze w ciszy. Phil Bosmans mówił: „Bóg nie przelatuje przez twoje życie jak pociąg ekspresowy. On siada obok – w ciszy.” Znasz to uczucie: mijasz dziesiątki ludzi. Wszyscy się spieszą. I nikt nikogo nie widzi. Ale czasem wystarczy się zatrzymać, powiedzieć: „Jak się masz?”, posłuchać kogoś w sklepie, na przystanku, w rodzinie. I nagle, jakbyś znalazł drogocenny skarb. Bo człowiek, którego się słucha – odzyskuje poczucie istnienia. Warto zobaczyć małe rzeczy w swoim życiu, kt®óe wpływają na jego całość. 

Po zamachach z 11 września, firma która miała swoje biura w World Trade Center zaprosiła swoich pracowników, którzy z jakiegoś powodu przeżyli atak, aby podzielili się swoimi doświadczeniami.Ludzie żyli z najprostszych powodów… to były drobne szczegóły, takie jak te: Dyrektor firmy się spóźnił, bo był to pierwszy dzień przedszkola jego dziecka; Kobieta spóźniła się, bo jej budzik nie zadzwonił na czas; Jeden pracownik się spóźnił, bo utknął na drodze, na której zdarzył się wypadek; Kolejny ocalały przegapił autobus; Ktoś pobrudził się jedzeniem i potrzebował czasu, żeby się przebrać; Jeden miał problem ze swoim samochodem, który nie odpalił; Kolejna wróciła, aby odebrać telefon; Kolejna urodziła dziecko!; Kolejny nie złapał taksówki. Ale historią, która zrobiła największe wrażenie, była historia mężczyzny, który założył nową parę butów tego ranka, a zanim dotarł do pracy, dostał pęcherza. Zatrzymał się w aptece po plaster i dlatego żyje dzisiaj. Teraz, kiedy utknę w korku, kiedy przegapię windę, kiedy wracam odebrać telefon i gdy wydarza się wiele innych rzeczy, które mnie doprowadzają do rozpaczy, myślę najpierw: „To jest dokładnie to miejsce, w którym powinienem być w tej właśnie chwili”
Następnym razem, gdy Twój poranek wyda ci się szalony, dzieci będą się spóźniać z ubieraniem, nie możesz znaleźć kluczyków do samochodu, albo wszystkie światła będą na czerwonym… nie złość i nie denerwuj się, bo wszystko jest tak jak powinno być…[5]

To dlatego słyszymy od Jezusa: “Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego”. Czego?

Modlitwa serca

Panie Jezu,
Ucisz moje serce, jak wodę źródlaną.
Naucz mnie siadać u Twoich stóp, zanim ruszę w drogę.
Nie pozwól, bym zagubił się w działaniu, zapominając dla Kogo to wszystko.
Daj mi serce Marii i ręce Marty.
Daj mi mądrość, bym najpierw słuchał, a potem działał.

Amen.

Łk 10, 38-42

Jezus w gościnie u Marty i Marii

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa.

Marta zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła: «Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła».

A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».


[1] Odpoczynek to nie grzech

[2] Jedna minuta

[3] Mistrz i młody mnich

[4] Człowiek, który przeszedł obok życia

[5] Marzena Szymaniak, Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu

Total
0
Shares
(fot. Makena Zayle Gadient / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

16 N. Zwykła, Dwa rodzaje miłości, Łk 10, 38-42

Pewien stary, ale bardzo mądry nauczyciel rozmawiał z grupą pełnych zapału uczniów. Wyznaczył im zadanie – na skraju…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...