Ewangelia opowiada nam dzisiaj historię dziesięciu trędowatych. Wszyscy zostali uzdrowieni, ale tylko jeden wrócił, by podziękować Jezusowi. Dziewięciu otrzymało zdrowie, odzyskało życie, ale zabrakło im serca, by dostrzec Darczyńcę. Niewdzięczność – to rana, która boli nie tylko Boga, ale i człowieka.
Trąd był symbolem śmierci i wykluczenia. Jezus dał tym ludziom nowe życie. A jednak tylko Samarytanin – cudzoziemiec – wrócił, by oddać chwałę Bogu. To pokazuje, że nie zawsze ci, którzy „są blisko świątyni”, potrafią być wdzięczni. Ile razy Bóg uzdrawia nasze serca, wyciąga nas z grzechu, daje szansę – a my biegniemy dalej, jakby nic się nie stało?
Niewdzięczność dotyka także naszych relacji. Ile razy ktoś poświęcił nam czas, wysłuchał, pomógł – a my zapomnieliśmy podziękować? Ile razy rodzice, przyjaciele, współmałżonkowie okazali miłość, a zamiast wdzięczności spotkali się z obojętnością? Przyjaźń nie kończy się na wspólnych chwilach, ale buduje się także na pamięci i wdzięczności. Kto nie potrafi dziękować, ten rani.
Opowiadała kiedyś pewna pielęgniarka z oddziału onkologii. Był tam młody chłopak, któremu rodzina i przyjaciele przez wiele miesięcy towarzyszyli w chorobie. Jeden z kolegów niemal codziennie przychodził, by mu czytać i żartować, podnosić na duchu. Kiedy chłopak wyzdrowiał, zajął się swoim życiem i… zapomniał o nim. Minęły miesiące, ani telefonu, ani spotkania. Dopiero kiedy pielęgniarka delikatnie zwróciła mu uwagę, że jego kolega czuje się odrzucony, zawstydził się i przyznał: „Nie chciałem ranić, ale nie pomyślałem, że on potrzebuje mojej wdzięczności”.
Widzimy tu, jak łatwo przyjąć pomoc jako coś „oczywistego” – a wdzięczność wymaga wysiłku.Wszyscy spotykamy się z niewdzięcznością. Nieraz pomagamy, wspieramy, a ktoś odchodzi i nie powie nawet „dziękuję”. To boli. Ale wtedy warto pamiętać: Jezus też doświadczył niewdzięczności – z dziesięciu uzdrowionych wrócił tylko jeden. Pan uczy nas, że dobro czyni się nie dla poklasku, lecz z miłości. A wdzięczność? Jest pięknym owocem serca, ale nie zawsze ją otrzymamy.
Jest taki żart Zbigniewa Wodeckiego: “Kto jest najlepszym przyjacielem skrzypka? Drugi skrzypek, tylko gorszy. Świetnie to pokazuje, że o prawdziwą przyjaźń jest trudno. Wychowałem się na “Trzech muszkieterach” Aleksandra Dumasa, idei jeden ze wszystkich, wszyscy za jednego. W dzieciństwie miałem dobrych kolegów, wydawało się nam, że bez problemu można oddać życie za przyjaciela. Potem dorosłem i okazało się, że ludzie wcale nie są tacy fajni jak w książkach. Przyjaźń to poważna rzecz, przekonujemy się o tym w ekstremalnych sytuacjach, gdy coś nam się wali, pali, a obok znajduje się ktoś, kto bez wahania pomaga”.
Niewdzięczność nie zawsze objawia się milczeniem czy brakiem słowa „dziękuję”. Czasem jest jeszcze trudniejsza – przybiera formę obmowy, dorabiania złych intencji, oczerniania zaplecami. Zdarza się, że ktoś otrzymał od drugiego człowieka pomoc, wsparcie, przyjaźń – a zamiast wdzięczności zaczyna obgadywać go za plecami. Opowiada innym historie, których nigdy nie było. Przypisuje złe motywy, choć w rzeczywistości było tam tylko dobro. Takie sytuacje bolą najbardziej, bo w niewdzięczności pojawia się dodatkowo zdrada zaufania. Człowiek, który powinien być wdzięczny, nie tylko nie dziękuje, ale jeszcze odwraca dobro w zło. To właśnie takie rany Jezus zna doskonale – sam był oskarżany o rzeczy, których nigdy nie zrobił, przypisywano Mu złe intencje, choć przyszedł, by kochać i zbawiać.
Marta i Anna znały się od lat. Razem studiowały, wspierały się w trudnościach, pomagały sobie jak siostry. Marta zawsze starała się być blisko Anny, szczególnie w trudniejszych chwilach – kiedy ta straciła pracę, towarzyszyła jej, dodawała otuchy, nawet pomogła finansowo.
Z czasem jednak Anna zaczęła słuchać podszeptów innych ludzi. Ktoś powiedział jej: „Wiesz, Marta nie robi tego bezinteresownie. Pewnie oczekuje, że się jej odwdzięczysz”. Ktoś inny dodał: „Marta pewnie opowiada innym o twoich problemach”. I tak w sercu Anny zaczęły rosnąć podejrzenia. Zamiast wdzięczności pojawiła się nieufność. Zaczęła obgadywać Martę za plecami, przypisywać jej złe intencje, których wcale nie miała. Marta, kiedy się o tym dowiedziała, poczuła ogromny ból. Nie dlatego, że straciła coś materialnego, ale dlatego, że dobro, które dawała z serca, zostało odwrócone przeciwko niej.
Ta historia nie zakończyła się happy endem. Przyjaźń się rozpadła. Ale Marta, choć zraniona, powiedziała później: „Zrozumiałam coś ważnego – że kiedy czynię dobro, muszę to robić naprawdę dla Boga, nie dla podziękowań. Bo ludzie są zmienni, ale On nigdy nie zapomina”[1].
Słyszymy dziś w Ewangelii, że dziesięciu zostało uzdrowionych, a tylko jeden wrócił, by podziękować. Dziewięciu przyjęło dobro, a potem o Nim zapomniało. Podobnie bywa w naszych relacjach – ktoś otrzymuje pomoc, wsparcie, przyjaźń, a zamiast wdzięczności potrafi odwrócić się plecami, a nawet dorobić złych intencji, których nigdy nie było. Albo tylko po to, aby się wywyższyć i wypromować, zistnieć choć przez chwilę, dowartościować kosztem innych. Jim Carrey powiedział kiedyś: „Wyobraź sobie, że jesteś w trudnej sytuacji finansowej, bez dachu nad głową, a nagle ktoś podchodzi do Ciebie z kamerą. Chce uchwycić Twoją twarz, Twoją bezradność, tylko po to, by wręczyć Ci posiłek – nie z dobroci serca, lecz po to, by to nagrać i wrzucić do Internetu. A Ty, głodny, nie masz wyboru i musisz go przyjąć… Poczuj to. Proszę, przestańcie tak robić. Jeśli chcesz pomóc, rób to z życzliwości, a nie dla lajków w Internecie”.
Ale Jezus pokazuje nam, że warto czynić dobro mimo to. On sam został zdradzony, oskarżony, niezrozumiany, a jednak nie przestał kochać. Prawdziwa wdzięczność rodzi się w sercu, które pamięta, że każde dobro ma swoje źródło w Bogu. Dlatego Ewangelia wzywa nas dzisiaj, abyśmy: jak Samarytanin – umieli wracać i dziękować, jak Jezus – czynili dobro nawet wtedy, gdy nie spotka nas wdzięczność. Bo wdzięczność nie tylko leczy relacje między ludźmi, ale przede wszystkim otwiera nas na Boga i czyni nasze serce podobnym do Jego serca, by przeciwdziałać panoszacemu się złu.
Mały Chłopiec zapytał: – Dziadku, a czego boi się zło? Dziadek uśmiechnął się: Świetne pytanie! Zło boi się prawdy, bo prawda odbiera mu siłę. Boi się miłości, bo ona jest jak tarcza, której nie potrafi przebić. I boi się nadziei, bo nadzieja sprawia, że człowiek zawsze wstaje, nawet kiedy mocno upadnie. Ale chyba najbardziej, najbardziej boi się jedności ludzi – bo zło karmi się podziałami. Uwielbia je! Ale gdy ludzie trzymają się razem, wspierają, zło staje się bezsilne. Chłopiec zamyślił się: – To znaczy, że kiedy ludzie są razem i sobie pomagają, zło nie ma już miejsca na świecie. To jest takie proste? – Tak A jednocześnie bardzo trudno o tym pamiętać[2].
Dziś Ewangelia zaprasza nas, byśmy stali się jak ten jeden Samarytanin – wdzięczni. Za życie, za wiarę, za ludzi wokół nas. Byśmy dziękowali nie tylko Bogu, ale i sobie nawzajem. Bo wdzięczność leczy rany, zbliża i daje radość bycia człowiekiem. „Bądźmy dla siebie ludźmi i pamiętajmy, że tolerancja oznacza także to, żeby nie wchodzić nikomu w życie z buciorami” (Anonim). „Wielu ludzi wkracza w nasze życie zupełnie przypadkowo. Niektórzy pojawiają się na kilka dni, inni niekiedy nawet tylko na kilka godzin. Nieliczni pozostają z nami na zawsze” (Anonim). Ten jeden z dziewięciu, ten Samarytanin został przy Jezusie na zawsze, bo miał Mu za co dziękować.
Łk 17, 11-19
Niewdzięczność uzdrowionych z trądu
Zdarzyło się, że Jezus, zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.
Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ten widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni.
Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin.
Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?» Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».
[1] Opowiadanie pt. “Przyjaźń wystawiona na próbę”
[2] Znalezione w necie