28 N. zwykła, Wdzięczność, która leczy, Łk 17, 11-19

Total
0
Shares

Ewangelia opowiada nam dzisiaj historię dziesięciu trędowatych. Wszyscy zostali uzdrowieni, ale tylko jeden wrócił, by podziękować Jezusowi. Dziewięciu otrzymało zdrowie, odzyskało życie, ale zabrakło im serca, by dostrzec Darczyńcę. Niewdzięczność – to rana, która boli nie tylko Boga, ale i człowieka.

Trąd był symbolem śmierci i wykluczenia. Jezus dał tym ludziom nowe życie. A jednak tylko Samarytanin – cudzoziemiec – wrócił, by oddać chwałę Bogu. To pokazuje, że nie zawsze ci, którzy „są blisko świątyni”, potrafią być wdzięczni. Ile razy Bóg uzdrawia nasze serca, wyciąga nas z grzechu, daje szansę – a my biegniemy dalej, jakby nic się nie stało?

Niewdzięczność dotyka także naszych relacji. Ile razy ktoś poświęcił nam czas, wysłuchał, pomógł – a my zapomnieliśmy podziękować? Ile razy rodzice, przyjaciele, współmałżonkowie okazali miłość, a zamiast wdzięczności spotkali się z obojętnością? Przyjaźń nie kończy się na wspólnych chwilach, ale buduje się także na pamięci i wdzięczności. Kto nie potrafi dziękować, ten rani.

Opowiadała kiedyś pewna pielęgniarka z oddziału onkologii. Był tam młody chłopak, któremu rodzina i przyjaciele przez wiele miesięcy towarzyszyli w chorobie. Jeden z kolegów niemal codziennie przychodził, by mu czytać i żartować, podnosić na duchu. Kiedy chłopak wyzdrowiał, zajął się swoim życiem i… zapomniał o nim. Minęły miesiące, ani telefonu, ani spotkania. Dopiero kiedy pielęgniarka delikatnie zwróciła mu uwagę, że jego kolega czuje się odrzucony, zawstydził się i przyznał: „Nie chciałem ranić, ale nie pomyślałem, że on potrzebuje mojej wdzięczności”. 

Widzimy tu, jak łatwo przyjąć pomoc jako coś „oczywistego” – a wdzięczność wymaga wysiłku.Wszyscy spotykamy się z niewdzięcznością. Nieraz pomagamy, wspieramy, a ktoś odchodzi i nie powie nawet „dziękuję”. To boli. Ale wtedy warto pamiętać: Jezus też doświadczył niewdzięczności – z dziesięciu uzdrowionych wrócił tylko jeden. Pan uczy nas, że dobro czyni się nie dla poklasku, lecz z miłości. A wdzięczność? Jest pięknym owocem serca, ale nie zawsze ją otrzymamy.

Jest taki żart Zbigniewa Wodeckiego: “Kto jest najlepszym przyjacielem skrzypka? Drugi skrzypek, tylko gorszy. Świetnie to pokazuje, że o prawdziwą przyjaźń jest trudno. Wychowałem się na “Trzech muszkieterach” Aleksandra Dumasa, idei jeden ze wszystkich, wszyscy za jednego. W dzieciństwie miałem dobrych kolegów, wydawało się nam, że bez problemu można oddać życie za przyjaciela. Potem dorosłem i okazało się, że ludzie wcale nie są tacy fajni jak w książkach. Przyjaźń to poważna rzecz, przekonujemy się o tym w ekstremalnych sytuacjach, gdy coś nam się wali, pali, a obok znajduje się ktoś, kto bez wahania pomaga”. 

Niewdzięczność nie zawsze objawia się milczeniem czy brakiem słowa „dziękuję”. Czasem jest jeszcze trudniejsza – przybiera formę obmowy, dorabiania złych intencji, oczerniania zaplecami. Zdarza się, że ktoś otrzymał od drugiego człowieka pomoc, wsparcie, przyjaźń – a zamiast wdzięczności zaczyna obgadywać go za plecami. Opowiada innym historie, których nigdy nie było. Przypisuje złe motywy, choć w rzeczywistości było tam tylko dobro. Takie sytuacje bolą najbardziej, bo w niewdzięczności pojawia się dodatkowo zdrada zaufania. Człowiek, który powinien być wdzięczny, nie tylko nie dziękuje, ale jeszcze odwraca dobro w zło. To właśnie takie rany Jezus zna doskonale – sam był oskarżany o rzeczy, których nigdy nie zrobił, przypisywano Mu złe intencje, choć przyszedł, by kochać i zbawiać. 

Marta i Anna znały się od lat. Razem studiowały, wspierały się w trudnościach, pomagały sobie jak siostry. Marta zawsze starała się być blisko Anny, szczególnie w trudniejszych chwilach – kiedy ta straciła pracę, towarzyszyła jej, dodawała otuchy, nawet pomogła finansowo.

Z czasem jednak Anna zaczęła słuchać podszeptów innych ludzi. Ktoś powiedział jej: „Wiesz, Marta nie robi tego bezinteresownie. Pewnie oczekuje, że się jej odwdzięczysz”. Ktoś inny dodał: „Marta pewnie opowiada innym o twoich problemach”. I tak w sercu Anny zaczęły rosnąć podejrzenia. Zamiast wdzięczności pojawiła się nieufność. Zaczęła obgadywać Martę za plecami, przypisywać jej złe intencje, których wcale nie miała. Marta, kiedy się o tym dowiedziała, poczuła ogromny ból. Nie dlatego, że straciła coś materialnego, ale dlatego, że dobro, które dawała z serca, zostało odwrócone przeciwko niej.

Ta historia nie zakończyła się happy endem. Przyjaźń się rozpadła. Ale Marta, choć zraniona, powiedziała później: „Zrozumiałam coś ważnego – że kiedy czynię dobro, muszę to robić naprawdę dla Boga, nie dla podziękowań. Bo ludzie są zmienni, ale On nigdy nie zapomina”[1].

Słyszymy dziś w Ewangelii, że dziesięciu zostało uzdrowionych, a tylko jeden wrócił, by podziękować. Dziewięciu przyjęło dobro, a potem o Nim zapomniało. Podobnie bywa w naszych relacjach – ktoś otrzymuje pomoc, wsparcie, przyjaźń, a zamiast wdzięczności potrafi odwrócić się plecami, a nawet dorobić złych intencji, których nigdy nie było. Albo tylko po to, aby się wywyższyć i wypromować, zistnieć choć przez chwilę, dowartościować kosztem innych. Jim Carrey powiedział kiedyś: „Wyobraź sobie, że jesteś w trudnej sytuacji finansowej, bez dachu nad głową, a nagle ktoś podchodzi do Ciebie z kamerą. Chce uchwycić Twoją twarz, Twoją bezradność, tylko po to, by wręczyć Ci posiłek – nie z dobroci serca, lecz po to, by to nagrać i wrzucić do Internetu. A Ty, głodny, nie masz wyboru i musisz go przyjąć… Poczuj to. Proszę, przestańcie tak robić. Jeśli chcesz pomóc, rób to z życzliwości, a nie dla lajków w Internecie”.

Ale Jezus pokazuje nam, że warto czynić dobro mimo to. On sam został zdradzony, oskarżony, niezrozumiany, a jednak nie przestał kochać. Prawdziwa wdzięczność rodzi się w sercu, które pamięta, że każde dobro ma swoje źródło w Bogu. Dlatego Ewangelia wzywa nas dzisiaj, abyśmy: jak Samarytanin – umieli wracać i dziękować, jak Jezus – czynili dobro nawet wtedy, gdy nie spotka nas wdzięczność. Bo wdzięczność nie tylko leczy relacje między ludźmi, ale przede wszystkim otwiera nas na Boga i czyni nasze serce podobnym do Jego serca, by przeciwdziałać panoszacemu się złu. 

Mały Chłopiec zapytał: – Dziadku, a czego boi się zło? Dziadek uśmiechnął się: Świetne pytanie!  Zło boi się prawdy, bo prawda odbiera mu siłę. Boi się miłości, bo ona jest jak tarcza, której nie potrafi przebić. I boi się nadziei, bo nadzieja sprawia, że człowiek zawsze wstaje, nawet kiedy mocno upadnie. Ale chyba najbardziej, najbardziej boi się jedności ludzi – bo zło karmi się podziałami. Uwielbia je! Ale gdy ludzie trzymają się razem, wspierają, zło staje się bezsilne. Chłopiec zamyślił się: – To znaczy, że kiedy ludzie są razem i sobie pomagają, zło nie ma już miejsca na świecie. To jest takie proste? – Tak  A jednocześnie bardzo trudno o tym pamiętać[2].

Dziś Ewangelia zaprasza nas, byśmy stali się jak ten jeden Samarytanin – wdzięczni. Za życie, za wiarę, za ludzi wokół nas. Byśmy dziękowali nie tylko Bogu, ale i sobie nawzajem. Bo wdzięczność leczy rany, zbliża i daje radość bycia człowiekiem. „Bądźmy dla siebie ludźmi i pamiętajmy, że tolerancja oznacza także to, żeby nie wchodzić nikomu w życie z buciorami” (Anonim). „Wielu ludzi wkracza w nasze życie zupełnie przypadkowo. Niektórzy pojawiają się na kilka dni, inni niekiedy nawet tylko na kilka godzin. Nieliczni pozostają z nami na zawsze” (Anonim). Ten jeden z dziewięciu, ten Samarytanin został przy Jezusie na zawsze, bo miał Mu za co dziękować.

Łk 17, 11-19

Niewdzięczność uzdrowionych z trądu

Zdarzyło się, że Jezus, zmierzając do Jeruzalem, przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei.

Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» Na ten widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali oczyszczeni.

Wtedy jeden z nich, widząc, że jest uzdrowiony, wrócił, chwaląc Boga donośnym głosem, padł na twarz u Jego nóg i dziękował Mu. A był to Samarytanin.

Jezus zaś rzekł: «Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Czy się nie znalazł nikt, kto by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec?» Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».


[1] Opowiadanie pt. “Przyjaźń wystawiona na próbę”

[2] Znalezione w necie

Total
0
Shares
(fot. Arno Meintjes Wildlife / Foter / CC BY-NC)

Na dobranoc i dzień dobry – Łk 17, 11-19

Ulituj się nad nami… Wdzięczny Samarytanin Stało się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...