4 N. Adwentu, Pomyśl, uwierz, marz i miej odwagę, Łk 1, 26-38

Total
0
Shares

Pewien ośmiolatek zbliżył się do staruszka siedzącego przy starej studni, spojrzał mu głęboko w oczy i powiedział: “- Widzę, że jest pan bardzo mądrym człowiekiem. Chciałbym poznać sekret udanego życia”. Staruszek popatrzył na małego i odrzekł: “- Rozmyślałem na tym wiele lat i streszczę ci ten sekret za pomocą czterech słów…”.

Pierwsze z nich to: MYŚLENIE. Pomyśl, na jakich wartościach pragniesz oprzeć swoje życie. Drugie to: WIARA. Uwierz w siebie, odwołując się do tych wartości, na których chcesz oprzeć swoje życie. Trzecie to: MARZENIA. Marz o tym, czego możesz dokonać, wierząc w siebie i odwołując się do wartości, na których postanowiłeś oprzeć swoje życie. Czwarte to: ODWAGA. Odważ się wcielić w życie swoje marzenia, wierząc w siebie i odwołując się do wartości, na których postanowiłeś oprzeć swoje życie. – A więc, chłopcze – dodał jeszcze Walt E. Disney – pomyśl, uwierz, marz i miej odwagę[1].  

Szatan bardzo by chciał, aby Maryja nie zaakceptowała woli Boga względem Niej. Ta jednak jest dla nas wzorem tego, jak należy przyjąć wolę i Słowo Odwieczne. Po ludzku nie powinna się zgodzić. Ta, która przecież miała swoje prywatne życie, ambicje, plany i marzenia słyszy wewnętrzny głos realizacji własnych planów. Tymczasem przychodzi Anioł, który zwiastuje jej „radość wielką”. A co to za radość, jeśli dowiaduje się ona, że stała się brzemienną bez udziału męża? Jakie myśli mogą rodzić się w tak młodej kobiecie? Ma świadomość przecież, że wkrótce wszyscy będą ją publicznie wytkać palcami, bo przecież jawnie złamała prawo, które obowiązywało wszystkich. I że ten jej początek życia tu na ziemi już nie będzie taki łatwy, jak dotychczas, bo trzeba będzie się ukrywać, ciągle uciekać przed oczami i ustami ludzi, stanąć przed rodziną i innymi i wciąż się tłumaczyć z czegoś, czego się nie popełniło. Po ludzku zatem Maryja staje na krawędzi swojego młodego życia, gdzie jej wszystkie palny zostają zburzone jednym zdaniem… dobrego, bo Bożego Anioła. I tu polega ta ogromna wielkość Maryi, która rozważała to wszystko w swoim sercu i już wie z kim rozmawia: czy jest to dobry Anioł, czy ten drugi – Upadły. 

Jak bardzo trzeba mieć czyste serce i myśli, jeśli Matka Jezusa zgadza się na warunki postawione przez Anioła. Maryja mówi: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”. A to, że decyzja nie była dla niej łatwa mówią ostatnie słowa tego fragmentu Ewangelii św. Łukasza (1, 38): „Wtedy odszedł od Niej Anioł”. Dopiero, gdy usłyszała radosne słowa akceptacji planu samego Boga, wtedy dopiero od Niej odszedł i zostawił na drodze własnego powołania. Maryja pomyślała, co się stało; uwierzyła w to, co oznajmił Jej Anioł; marzenia wprowadziła w życie i miała odwagę pójść z Chrystusem przed siebie. 

Dziś zatem parę słów o naszych planach i nadziejach, ale też i akceptacji tego, co jest tu i teraz, ale też i opinii ludzi, którzy swoim językiem potrafią zniszczyć każde dobro, nawet to, które dopiero co rodzi się w naszych sercach. Znane mądrość ludowa: „Każdy jest kowalem swojego losu” sugeruje lub wręcznakazuje nam wierzyć w zdolność tworzenia i nadaniu kierunku przez człowieka samemu swojej własnej drogi życiowej. Wynika z tego, że można dowolnie tym życiem pokierować i mieć siłę sprawczą. Ktoś inny jednak powie, że człowiek taki niewiele może i wszystko z góry zostało już poukładane, ustalone jakby z góry i nie ma się na nic wpływu, nic nie da się już bowiem zmienić. Sztuką życia jest zobaczenie tego, że każdy trudna sytuacja życiowa ma sens w Bogu. Częściej jednak człowiek oskarża tego Boga o złe nastawienie i uprzykrzanie mu tak skutecznie życie, że w końcu odechciewa mu się robić cokolwiek. Po co bowiem się męczyć, jak nie będzie po jego myśli? Takie jest myslenie wspólczensego świata.

Dwie skrajności. Pierwszy to zbytni idealizm, życie w chmurach, nie widzenie żadnych problemów, „easy life”, oddanie się w ręce Boga, bo On wszystko załatwi i będzie dobrze. Wtedy przeważnie czarne chmury pojawią się nad życiem takiego człowieka, bo brak jakiegokolwiek działania, lenistwo fizyczne i duchowe przyniesie z czasem negatywne skutki. Ta druga skrajność to fatalizm widzenia wszystkiego tylko w ciemnych kolorach, bez możliwości wpływania na własne życie i plany na przyszłość, bez perspektywy widzenia się w planie Boga. W tym planie i zamyśle jest on człowiekowi zupełnie niepotrzebny, bo poradzi sobie sam. Jak to się skończy „bez Boga” nie musze długo tłumaczyć, bo w historii widzieliśmy wielu takich, co uważali się za bogów, bożki bez wad. Konsekwencje ich rządów były tragiczne dla dziesiątków i setek milionów. Jak zatem mamy podejść do życia, aby nie wejść ze skrajności w skrajność?  

Rozwiązaniem i podpowiedzią niech będzie modlitwa świętego Ignacego Loyoli, założyciela Jezuitów, który przekazał nam taką oto myśl: „Ufaj Bogu tak, jakby całe powodzenie spraw zależało wyłącznie od Niego; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła”.

Sobotni poranek to idealny czas, by wreszcie przymierzyć się do wiszącej na drzwiach lodówki listy rzeczy pilnie wymagających naprawy, co zazwyczaj wymaga wizyty w najbliższym sklepie z narzędziami. Pewnego razu w takim właśnie sklepie pojawił się klient, który poprosił o piłę do cięcia drewna na opał. Sprzedawca zdjął z półki żądane narzędzie i wyjaśnił, że jest to ostatni model, najnowszy krzyk techniki, którym można pociąć do dziesięciu sagów drewna dziennie. Klient był tak zadowolony, że kupił piłę natychmiast. 

Następnego dnia klient powrócił, mocno wyczerpany. – Coś jest nie tak z tą piłą – jęknął. – zmachałem się na śmierć, a zdołałem pociąć tylko pięć sagów. Poprzednią piłą byłem w stanie pociąć siedem. – Zaraz ją sprawdzimy, mamy tu trochę drewna – powiedział zaskoczony sprzedawca. Kiedy podeszli do sterty, sprzedawca włączył piłę, silnik zawarczał, a przerażony klient odskoczył z krzykiem: – A co to takiego?!?

Klient, który próbował ciąć drewno elektryczną piłą, nie podłączając jej do prądu, jest podobny do wierzącego, który usiłuje prowadzić życie chrześcijańskie bez codziennego napełnienia się Duchem Świętym.       

Aleksander Fredro w Zemście w usta dwóch panów: Cześnika i Rejenta, dał im swoje ulubione powiedzonka. Cześnik do swoich wypowiedzi wtrącał powiedzenie mocium panie, a Rejent mówił: Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba, co tylko podkreślało jego obłudę. Jako osoby wierzące nie możemy być obłudni jak Rejtan, ale zawsze ze szczerością serca musimy przyznać rację Bogu mówiąc, że „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba!”. 

Akceptacja drogi Jezusa i współpraca z Duchem Świętym jest najlepszym rozwiązaniem przejścia przez ten świat bezpiecznie i z uśmiechem na twarzy. Wtedy nasze życie będzie pełne niespodzianek, które odkryte w Bożym duchu dadzą radość życia tu na ziemi. Zaufajmy Bogu i pracujmy na Jego ziemi z perspektywą powrotu po ciężkiej i pełnej wyzwań pracy, potem do domu naszego Ojca, który jest w niebie. Bierzmy przykład z Maryi, która pomyślała, uwierzyła, realizowała marzenia i miała odwagę z Duchem Świętym iść drogą Jej powołania, ukazując, że pokora przed Bogiem to ciągła współpraca z Jego wolą w Chrystusie Panu naszym.  

Dlatego o to, abyśmy rozeznawali wolę Boga względem nas i realizowali ją w naszym życiu prośmy zwłaszcza dzisiaj u progu Bożego Narodzenia. Nie właśnie narodzi się w nas to nowe spojrzenie na działanie Boga w naszej codzienności wśród ludzi, krórych postawił na naszej drodze sam Bóg.  

Łk 1, 26-38

Maryja pocznie i porodzi Syna

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a dziewicy było na imię Maryja.

Wszedłszy do Niej, Anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami ». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie.

Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie on wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca».

Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»

Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego».

Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego».

Wtedy odszedł od Niej Anioł.


[1] Brian Cavanaugh TOR, Sto opowiadań o nadziei i odwadze, 75. Sekret udanego życia, Autor nieznany, s. 88.

Total
0
Shares
(fot. Howard Ignatius / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)

Boże Narodzenie, Narodzić się, Mt 1, 18-25

Katolicy Ameryki Łacińskiej kultywują piękny zwyczaj bożonarodzeniowy zwany “Las Pasadas”. Poczynając od 16 grudnia, przez 9 dni trwają…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...