32 N. zwykła, Oddaj wszystko, co masz, Mk 12, 38-44

Total
0
Shares

Pewien mój kolega zawsze miał przy sobie guzik. Nosił go w kieszeni i od czasu do czasu wyciągał i patrzył na niego uśmiechając się. Któregoś dnia nie wytrzymałam i zapytałam: „Dlaczego nosisz przy sobie ten guzik?”. I wysłuchałam takiej historii. Gdy byłem mały miałem bardzo dużo zabawek. Mój tata pracował w hurtowni zabawek i akcesoriów do szycia. Pracując w hurtowni, mój tata mógł kupić bardzo tanio zabawki, które dla innych były drogie lub bardzo drogie.

Jednak nieważne jak dużo zabawek miałem, wciąż prosiłem o więcej. Uważałem, że tata powinien mi przynosić każdą zabawkę, o której tylko zamarzę. Tata próbował mi tłumaczyć, że nie można mieć wszystkiego, ale ja byłem strasznie kapryśny i zachłanny. Chciałem mieć wypatrzoną zabawkę natychmiast, potem kolejną i kolejną. Nigdy nie było mi dość.

W końcu, z okazji kolejnych urodzin, mój tata powiedział, że muszę wybrać sobie jedną zabawkę. Żeby mi to ułatwić powiedział, że weźmie mnie do swojej hurtowni i że będę mógł sam wybrać sobie co będę chciał.

Byłem przeszczęśliwy! Jednak mój tata postawił jeden warunek. Cała hurtownia składała się z wielu małych pomieszczeń i w każdym pomieszczeniu były jakieś zabawki. Będę mógł przechodzić kolejno przez te pomieszczenia i będę mógł wybrać tylko jedną zabawkę. Gdy w danym pokoju nic sobie nie wybiorę i przejdę do kolejnego, to nie będę już mógł wrócić do sali, w której byłem wcześniej. Powiedział: „Musisz się dobrze zastanowić co chcesz wziąć, bo nie będziesz już mógł wrócić do żadnego pokoju, z którego wyjdziesz! Jeżeli coś Ci się spodoba, wybierz to i będzie to Twój prezent na urodziny”.

Słuchając tych słów pomyślałem, że to będą najfajniejsze urodziny, jakie kiedykolwiek miałem. Będę mógł wybrać co prawda tylko jedną zabawkę, ale za to najlepszą jaką znajdę!

Zaczęliśmy od pierwszej sali, w której były różne pojazdy: samochody, czołgi, zwyczajne i zdalnie sterowane. Niektóre były cudowne, takie duże i piękne. Już, już miałem sobie wybrać wielką ciężarówkę, gdy pomyślałem, że skoro w pierwszym pomieszczeniu są takie fajne rzeczy, to w drugim na pewno są jeszcze lepsze. Poszedłem więc dalej.

W drugim pomieszczeniu były zabawki dla dziewczynek, więc szybko przeszedłem do kolejnego. W tej sali były pistolety i plastikowe karabiny. Jakie cuda! Były pistolety na wodę, na strzałki, na kulki. Do wyboru, do koloru. Był karabin, który niedawno oglądałem w Internecie i nawet chciałem o niego poprosić tatę! Mój wymarzony karabin! Już go miałem w rękach, już prawie się zdecydowałem, ale pomyślałem: „A co jeśli w kolejnej sali są jeszcze fajniejsze zabawki?” I poszedłem dalej.

W kolejnych pomieszczeniach były klocki, ogromny wybór klocków! Małe, duże, średnie, plastikowe, drewniane. W następnym były gry planszowe. Jeszcze w innym modele do składania. I tak przechodziłem z pomieszczenia do pomieszczenia i nie mogłem się na nic zdecydować. Za każdym razem myślałem, że w kolejnym pokoju będą jeszcze lepsze i jeszcze większe zabawki. Mój tata od czasu do czasu namawiał mnie, żebym wziął jakąś zabawkę, która szczególnie mi się spodobała, ale ja chciałem coś jeszcze lepszego!

I tak doszliśmy do ostatniego pomieszczenia. Tata otworzył drzwi a ja nie mogąc się doczekać tych najlepszych zabawek wbiegłem i… stanąłem nie mogąc uwierzyć własnym oczom. W tym pokoju nie było zabawek. W tym pokoju były regały pełne przyborów do szycia i guzików. Mnóstwo guzików. Chciałem wybiec i wrócić do poprzednich pomieszczeń, ale tata je wszystkie pozamykał. Zgodnie z umową, nie mogłem wrócić do sal, przez które przeszliśmy. Płakałem i krzyczałem, że chcę tą ciężarówkę z pierwszego pomieszczenia albo klocki, albo model do składania, cokolwiek z tych zabawek, które wcześniej mi się spodobały. Tata był nieugięty! Na dokładkę kazał mi wybrać coś z tego ostatniego pokoju, żebym na zawsze zapamiętał, że nie warto być zachłannym. Wziąłem pierwszy z brzegu guzik i bardzo nieszczęśliwy i zły na tatę wyszedłem z hurtowni.

Te urodziny były najgorsze w moim życiu i długo nie odzywałem się do taty za to, co mi zrobił. Dopiero po wielu latach doceniłem tę lekcję. Od tamtej pory zawsze mam przy sobie ten guzik, który mi przypomina, żebym cieszył się ze wszystkiego co mam i żebym nie był chciwy ani zachłanny.

Często nie doceniamy tego co mamy i marzymy, żeby mieć więcej. Zazdrościmy innym i pożądamy wciąż nowych rzeczy. To sprawia, że jesteśmy wiecznie niezadowoleni i nieszczęśliwi. W pogoni wciąż za czymś lepszym gubimy radość z tego co mamy. Doceniaj i bądź wdzięczny za wszystko co masz. Dziękuj bliskim i Bogu! Ciesz się z każdego, nawet małego, błogosławieństwa, które otrzymujesz. I zawsze wybieraj mądrze prosząc Boga o Jego radę i pomoc[1].

Uboga wdowa z dzisiejszej Ewangelii była człowiekiem wolnym. Oddała Bogu nie to, z czego jej zbywało, ale wszystko, co posiadała. Oddała całe swoje utrzymanie. Miała pełną świadomość tego, że to, co posiada – ile by tego nie miała – należy nie do niej, ale do Boga, do którego cała należała, bo w pełni zaufała Mu w swoim codziennym życiu. Jest to przykład na to, że “są tacy ludzie, którzy sami, mając niewiele, potrafią podzielić się z innymi. To zachowanie przeszło do mowy potocznej jako związek frazeologiczny wdowi grosz (…), czyli niewielki datek pieniężny, ofiarę lub dar okupione dużymi wyrzeczeniami, przeznaczone na szlachetny cel, ale ofiarowany ze szczerej życzliwości i dobroci serca przez osobę niezamożną. Nie określa się tym konkretnej sumy pieniędzy. Chodzi po prostu o to, że jakaś osoba, mimo tego że sama nie posiada zbyt wiele, jest też wrażliwa na potrzeby innych i choć w ten sposób taką niewielką kwotą umie ich wesprzeć[2].

Czy w ostatnim czasie wsparłem kogoś bezintersownie? To nie musi być pieniądz, ale np. dobry uczynek, dobry i bezinteresowny czyn otwartej ręki, który wynikał z czystej i serdecznej, bo szczerej postawy serca. Taki spontaniczny, z głębi własnego jestestwa, podzielony z drugą osobą, bo była we mnie życzliwość, poruszenie serca, oddana miłość. A może była to postawa tych bogatych, którzy co prawda dali, ale tylko z tego, co im zbywało. W sumie było im to obojętne, czy komuś coś dali, czy nie, bo przecież nic ich to nie kosztowało. Obojetność wypełniała ich serca, które były zimne jak lód.  

Pan Jezus, nauczając rzesze powiedział krótko: Strzeżcie się uczonych w Piśmie, którzy wszsytko co robią, robią na pokaz. Tymczasem Jezus wskazał na wdowę, która oddała całą siebie do Jego dyspozycji. Tym symbolicznym gestem przekazała mu całe swoje życie, swoją nędzę i rozpacz osoby, która nie miała już nic. W sytuacjach kryzysowych, kiedy wydaje się, że już nic nie pomoże, pamiętajmy o Jezusie, który jest całą naszą nadzieją, cała nasza miłością i całym naszym życiem. Kobieta, która oddaje Jezusowi wszystko, co miała była wdową, czyli osobą po przejściach życiowych, bo odszedł z tego świata jej mąż i zdana była na innych ludzi. Nie jedno zatem przeżyła. I faktycznie, to prawda, że “im jesteś starszy, tym bardziej chcesz żyć cicho i nie marnować czasu na próżne rozmowy i zajęcia. Im jesteś starszy, tym mniej wypowiadasz pustych słów. Każde słowo, ważone jak ołowiany pocisk, trafia w cel bez szansy na chybienie. Im jesteś starszy, tym bardziej nie dbasz o to, co myślą i mówią o tobie inni ludzie. Dla wielu dyskutowanie i ocenianie jest jedyną rozrywką w życiu. Im jesteś starszy, tym łatwiej wybaczasz ludziom, którzy cię skrzywdzili i zranili. Łatwiej jest wybaczyć i pozwolić im odejść, pozwolić im żyć, ale daleko, gdzieś bardzo daleko od ciebie. Im jesteś starszy, tym mniej martwisz się utratą. Utrata przyjaciół, utrata pracy. Jesteś pewny siebie i zdecydowanie zdajesz sobie sprawę, że masz bogate doświadczenie, które pomoże ci zacząć od nowa i zadomowić się w tym życiu. Im jesteś starszy, tym bardziej doceniasz „rzadkie” ludzkie cechy u ludzi, takie jak: uczciwość, życzliwość, otwartość, lojalność, niezawodność…”. 

Tę prawdę o życiu nabyła uboga wdowa, która oddała wszystko, co posiadała. Doświadczenie życia było dla niej cenniejsze, niż wszelkie umowne bogactwa tego świata. Bo to prawda, że “kiedyś zrozumiesz, że wszystko co się wydarzyło w Twoim życiu było potrzebne. Każda dobra i zła chwila miała Cię czegoś nauczyć. Nowy dzień jest nową lekcją. Życie to nieustanne zbieranie doświadczeń. Każdy nadchodzący dzień może ponownie Cię zaskoczyć. Nikt z nas nie rodzi się idealny. Nikt też idealny nie umiera. Tak naprawdę liczy się to jak wykorzystujemy posiadany czas. Nigdy nie wiemy jak wiele nam go zostało. Zegar tyka. Czas leci. Na co więc czekasz? Im szybciej znajdziesz w sobie odwagę na robienie tego co kochasz, tym szczęśliwsze będzie Twoje życie. Im prędzej zrozumiesz, że kilkoro prawdziwych przyjaciół, jest cenniejszych niż cała reszta ludzi żyjących na świecie, tym łatwiej będzie Ci iść przez życie. Nie trać czasu na zamartwianie się wszystkimi nic wartymi znajomościami. Zwyczajnie wyrzuć z życia toksycznych ludzi, którzy bez przerwy gaszą w Tobie to co dobre i piękne. Wieczne pretensje, narzekania i bezsensowne gadania – dość tego. Nie ma na to więcej miejsca.

Kiedyś zrozumiesz, że zbieranie pięknych chwil jest dużo ważniejsze, niż posiadanie rzeczy. Dotrze do Ciebie, że najlepsze wspomnienia są warte więcej, niż wszystkie skarby świata. Trzeba łapać i kolekcjonować idealne momenty. Zachody słońca, uśmiechy i rozmowy. Zapachy oceanów i szumy wiatru. Dotyki dłoni i spojrzenia. Ciepłe promienie słońca i płatki śniegu na skroniach. Szczęście wylewa się z pięknych momentów, spędzanych z wyjątkowymi ludźmi. Niebawem zrozumiesz, że wszystko, co wydarzyło się w życiu miało jakiś cel. Było potrzebne, bo dzięki temu dziś jesteś w tym miejscu. Większość ludzi pojawia się na moment. Tylko niewielka część zostaje przy Tobie na zawsze. Garstka z nich pozostawi po sobie niezapomniane wspomnienia. Niestety również część z nich zada Ci rany, które mogą boleć i goić się latami. Musisz jednak wiedzieć, że każda osoba, którą spotykasz na swojej drodze miała Cię czegoś nauczyć. Każdy człowiek, którego poznajesz jest lekcją. Wszystko, co wydarzyło się w życiu było potrzebne, byś dziś był tym, kim jesteś…”. 

Tę lekcję zrozumiała uboga wdowa. To doświadczenie życia było ważniejsze, niż dwa pieniążki, które był sybolem tego, co stare. To dlatego oddała je, aby uwolnić się od trosk przeszłości. Niby straciła, ale zyskała. Otrzymała walność w Jezusie, bo oddała mu się w całości i bez żadnych kompromisów. Pamiętamy młodego i zarazem bardzo bogatego meżczyznę, który chwalił się Jezusowi, że przestrzega wszyskich przykazań i jest doskonały na drodze do doskonałości. Jezus powiedział mu, że jednego mu brakuje: ma oddać cały swój majątek i wtedy będzie dopiero naśladowcą Jezusa. Nie uczynił tego, bo przywiązany był do bogactw tego świata, bo to one dawały mu poczucie mocy i siły. Tam ulokował wszystko, co miał. Całe swoje jestestwo. Dlatego odszedł od Jezusa smutny. Uboga wdowa, mimo, że obiektywnie miała o wiele mniej niż ten młody mężczyzna, oddała wszystko, co posiadała. Oddała cały swój majątek. To dlatego to on był smutny i nieszczęśliwy, a ona była wolna i radosna. Można mieć mało lub wiele, ale trzeba oddać wszystko Jezusowi. Stawiąc na Jezusa zawsze zyskujesz wolność i radość życia! Jest jeden tylko warunek: “Oddaj Jezusowi wszystko, co masz!”.  

Mk 12, 38-44

Wdowi grosz

Jezus, nauczając rzesze, mówił:

«Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok».

Potem, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.

Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie».

Wersja krótsza

Mk 12, 41-44

Jezus, usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.

Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie».


[1] Guzik, https://bibliadladzieci.com/materialy/opowiadania/guzik/

[2] Wdowi grosz, czyli jaki? Znaczenie, pochodzenie, przykłady, https://polszczyzna.pl/wdowi-grosz-znaczenie-pochodzenie-biblizmy/

Total
0
Shares
(fot. Indi Samarajiva / flickr.com / CC BY 2.0)

33 N. zwykła, Walizki do wieczności, Mk 13, 24-32

Ciężko i trudno jest mówić o śmierci, bowiem bardzo często łączy się z nią ból, rozgoryczenie i wspomnienia…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...