Uroczystość Świętej Rodziny, Rodzina Bogiem pełna, Mt 2,13-15.19-23 

Total
0
Shares

W pewnym domu nie było wielu modlitw na głos. Nie zawsze był czas, nie zawsze siły, nie zawsze słowa. Ale była jedna rzecz niezmienna – zapalona świeca. Matka zapalała ją wieczorem, gdy dzieci już zasypiały. Ojciec czasem poprawiał knot, mówiąc półżartem: – Niech się pali równo, żeby starczyło do rana. Dzieci myślały, że to tylko światło. Dopiero po latach zrozumiały, że była to milcząca modlitwa domu. Kiedy pojawiały się kłótnie, świeca paliła się dalej. Kiedy brakowało pieniędzy – świeca paliła się dalej. Kiedy ktoś chorował – świeca paliła się dalej. Nie rozwiązywała problemów. Ale przypominała, że nie są sami.

Pewnego dnia jedno z dzieci zapytało: – Mamo, dlaczego zawsze zapalasz tę świecę? Matka odpowiedziała spokojnie: – Żeby Bóg wiedział, że czekamy. – A On nie wie? – Wie. Ale my wtedy pamiętamy. I tak dom, w którym nie wszystko było idealne, stawał się miejscem, gdzie było więcej pokoju niż lęku, więcej przebaczenia niż gniewu, więcej nadziei niż zmęczenia. Bo tam, gdzie Bóg jest zaproszony, rodzina nie jest wolna od krzyża, ale nigdy nie jest pozbawiona sensu. Rodzina Bogiem pełna to nie rodzina bez problemów, lecz taka, która nawet w ciemności zapala światło i wierzy, że miłość jest silniejsza niż wszystko inne.

Dzisiejsza Uroczystość Świętej Rodziny nie jest sentymentalnym obrazkiem z ramki. Ewangelia pokazuje nam rodzinę w drodze, w niepewności, w lęku o przyszłość dziecka. Józef budzi się w nocy, bierze Maryję i Dziecko i ucieka do Egiptu. Nie pyta: „dlaczego?”. Pyta sercem: „jak ocalić?”. Tak wygląda miłość odpowiedzialna. „Czcij ojca i matkę” – to przykazanie nie jest tylko prośbą o grzeczność. To zaproszenie do wdzięczności, pamięci i troski, nawet wtedy, gdy życie było trudne.

Ewangelia według św. Mateusza opowiada wpierw o ucieczce. Jezus od pierwszych dni doświadcza niebezpieczeństwa. Bóg nie wybiera drogi wygodnej, lecz drogę bliskości z człowiekiem. Józef nie wygłasza kazań. On wstaje i idzie. Chroni życie. Właśnie w tym uczy nas czci: czasem jest ona milczeniem, czuwaniem nocą, decyzją podjętą wbrew zmęczeniu. Pewien ojciec wracał późno z pracy. Syn już spał. Ojciec nachylał się i całował go w czoło. Po latach syn powiedział: „Nie pamiętam, ile zarabiał mój tata. Pamiętam, że byłem bezpieczny”. Cześć dla ojca i matki zaczyna się od uznania ich cichej miłości.

Nie każda rodzina jest idealna. Czasem nosimy w sercu żal, niedopowiedzenia, rany. Przykazanie czci nie usprawiedliwia zła, ale zaprasza do prawdy połączonej z miłosierdziem. Starsza kobieta codziennie zapalała świeczkę. Zapytana – odpowiedziała: „To za mamę. Nie była łatwa. Ale dała mi życie. A ja uczę się dziękować za to, co było światłem”. Cześć to umiejętność oddzielenia światła od cienia.

Po burzy przychodzi zwyczajność. Nazaret. Praca, dom, relacje. To tam Jezus wzrastał „w mądrości i w łasce”. Czcij ojca i matkę – to także telefon, odwiedziny, cierpliwość, czas. To pamięć o starości rodziców i delikatność wobec ich słabości. Syn spieszył się zawsze. Gdy wreszcie usiadł z ojcem, ten zapytał: „Masz chwilę?”. Odpowiedź: „Mam godzinę”. Ojciec uśmiechnął się: „Wystarczy”. Cześć mierzy się obecnością.

W Maryi uczymy się zaufania. W Józefie – odpowiedzialności. W Jezusie – posłuszeństwa, które nie jest upokorzeniem, lecz drogą miłości. Rodzina nie jest doskonała, ale może być święta, gdy w centrum jest Bóg i wzajemna troska.

Czcić ojca i matkę to ocalić historię, z której wyrastamy. To nie tylko pamiętać o tym, co było trudne, lecz strzec tego, co dało życie. Jak Józef – wstać, gdy trzeba. Jak Maryja – zaufać. Jak Jezus – wzrastać w miłości, nawet w zwyczajnym Nazarecie. Matka i ojciec – trudne, piękne zadanie wychowania. Wychowanie dziecka nie zaczyna się od słów. Zaczyna się od obecności. Matka uczy miłości, zanim dziecko nauczy się mówić. Ojciec uczy odwagi, zanim dziecko nauczy się chodzić. Jedno i drugie czyni to często w ciszy, zmęczeniu i bez oklasków.

Pewnego dnia nauczyciel zapytał uczniów, kto jest ich pierwszym nauczycielem. Jedno dziecko odpowiedziało: „Mama – bo nauczyła mnie kochać”. Drugie dodało: „Tata – bo nauczył mnie nie bać się świata”. Rodzice spojrzeli na siebie nieco zawstydzeni. Myśleli, że robią za mało. Mały chłopiec narysował serce. W środku napisał: „Dom”. Zapytany, dlaczego, odpowiedział: „Bo kiedy rodzice się kochają, serce dziecka ma gdzie odpocząć”.

Miłość rodziców staje się pierwszym językiem Boga, który dziecko rozumie. Wychowanie to zadanie trudne, bo wymaga czasu, cierpliwości i wyrzeczenia. Rodzice nie są idealni. Czasem się mylą, czasem brakuje im sił. A jednak każdego dnia zaczynają od nowa – jakby mówili: „Spróbujemy jeszcze raz, bo miłość jest ważniejsza niż zmęczenie”. Pewien ojciec powiedział: „Nie potrafię dać dzieciom wszystkiego, ale mogę dać im siebie”. I to wystarczyło. Bo dzieci nie potrzebują doskonałych rodziców – potrzebują prawdziwych. 

Szacunek rodzi się w domu. Nie z nakazów, ale z przykładu. Gdy dziecko widzi, że rodzice potrafią się przeprosić – uczy się pokory. Gdy widzi, że potrafią sobie przebaczyć – uczy się miłosierdzia. Gdy widzi, że potrafią się kochać mimo trudności – uczy się nadziei. Starsza kobieta powiedziała kiedyś: „Dopiero gdy zostałam matką, zrozumiałam moją mamę. Dopiero gdy wychowałem dzieci – powiedział mężczyzna – nauczyłem się szacunku do mojego ojca”. Miłość dojrzewa powoli. Szacunek przychodzi z czasem. Ale jedno jest pewne: tam, gdzie matka i ojciec kochają, dziecko nigdy nie jest samo. Wychowanie to nie sztuka doskonałości. To sztuka miłości, która nie rezygnuje. Matka i ojciec – przez swoje codzienne „tak” – uczą dzieci, że są kochane… a przez to uczą je, że Bóg także kocha i nie opuszcza.

W pewnym domu stał stary stół. Nie był ani piękny, ani nowoczesny. Miał rysy, plamy po herbacie i jedno lekko nadłamane ramię. Gdy ktoś zaproponował, by go wymienić, ojciec powiedział: – Zostawmy. On pamięta nasze rozmowy. Przy tym stole matka uczyła dzieci pierwszych modlitw. To tutaj ojciec wracał zmęczony po pracy i siadał w ciszy, a dzieci wiedziały, że wystarczy chwila, by znów się uśmiechnął. To tutaj rodziły się kłótnie… i jeszcze częściej pojednania.

Pewnego dnia najmłodsze dziecko zapytało: – Mamo, czym jest rodzina? Matka odpowiedziała po chwili: – To miejsce, gdzie możesz powiedzieć wszystko… i nie musisz się bać. Ojciec dodał cicho: – I gdzie zawsze masz do czego wrócić. Minęły lata. Dzieci dorosły, wyjechały w świat. Stół nadal stał w tym samym miejscu. Gdy wracali na święta, nikt nie liczył krzeseł — zawsze się jakoś mieściło. A gdy brakowało miejsca, siadano bliżej siebie. Kiedyś jedno z dzieci powiedziało: – Teraz rozumiem. Ten stół nie był meblem. Był sercem domu. 

Rodzina nie jest doskonała. Czasem brakuje słów, czasem cierpliwości, czasem sił. Ale tam, gdzie ludzie potrafią usiąść razem, wysłuchać się nawzajem i zaczynać od nowa, tam rodzi się coś więcej niż dom. Tam rodzi się rodzina. Rodzina to nie miejsce bez ran, ale miejsce, gdzie rany mogą się goić. Nie dlatego, że wszyscy są idealni, lecz dlatego, że miłość zawsze zostawia zapalone światło.

Mt 2, 13-15. 19-23

Ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu

Gdy mędrcy się oddalili, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić».

On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: «Z Egiptu wezwałem Syna mego».

A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się Anioł Pański we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia».

On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w okolice Galilei. Przybył do miasta zwanego Nazaret i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: «Nazwany będzie Nazarejczykiem».

Total
0
Shares
(fot. Denise Mattox / flickr.com / CC BY-ND 2.0)

Święto św. Jana Apostoła i Ewangelisty, Ujrzał i uwierzył, J 20, 2-8 

Święty Jan to uczeń umiłowany. Ten, który spoczywał na piersi Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy. Ten, który stał pod…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...