Działajcie i uzdrawiajcie…
Uzdrowienie opętanego i chorych
Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.
Wtedy rzekł do swych uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości.
Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie!
Opowiadanie pt. “O trzech posłańcach niebieskich”
Pierwszy posłaniec, jaki zjawił się w mieście z rozkazu nieba, nie zdziałał rzeczywiście wiele: Jąkał się paskudnie, mówił niewyraźnie i bez zapału tak że ludzie już przy trzecim zdaniu wyrażali głośno swoje niezadowolenie lub demonstrowali nudę. Dopiero, gdy gość niebieski znikł niespodziewanie, opamiętali się, było im głupio, i na wszelki wypadek ufundowali z wdzięczności kolumnę ku czci nieba i ustawili ją na rynku.
Ale o dziwo, niebo nie ukarało miasta: ogniem i siarką. Przeciwnie: niedługo potem przyszedł drugi posłaniec: Ten robił już lepsze wrażenie: przemawiał płomiennie, mówił całym sobą, zniewalał serca i umysły. Ale w kazaniach nie oszczędzał nikogo, i poza tym za dużo w nich było prawdy. Więc zaczęto obrzucać go pomidorami; aż w końcu posłaniec pewnego dnia odszedł w nieznanym kierunku.
I znowu zafrasowali się mieszkańcy; dostawili dalsze kolumny, nakryli dachem i w ten sposób powstał dom ku czci nieba.
Ledwo skończyli budowę, przed bramą zjawił się trzeci wysłaniec nieba: Ten mówił jeszcze lepiej niż poprzedni. Więcej: uzdrawiał chorych, zabawiał dzieci, pocieszał starców i wszystko wyglądało jak najlepiej, dopóki nie zaczął wygłaszać kazań. Mówił o tym, dlaczego tylu chorych i biednych, dlaczego dzieci pełne strachu; dlaczego starcy opuszczeni. Mówił prosto z życia i trafiał każdego w serce, tak że nie dało się tego słuchać. A więc i ten gość musiał odejść-sponiewierany i wygnany.
Ale i tym razem skruszyli się niewdzięczni mieszczanie. I znowu dostawili parę kolumn, rozbudowali i przyozdobili ich dom ku czci nieba; puczem zaczęli się zastanawiać, kogo teraz niebo zechce im przysłać. Dom już był i tak za duży, wymagał stałych remontów, a koszty utrzymania przekraczały możliwości miasta. Więc rajcy uradzili, żeby obiekt ten wciągnąć na listę zabytków. Zrobiono propagandę i wydrukowano bilety wstępu. Masowo zaczęli napływać turyści, poprawiając wydatnie sytuację finansową miasta. Teraz dom utrzymany jest wzorowo. Tylko głucho o czwartym posłańcu. Nie wiadomo, czy w ogóle przyszedł. A może nie miał pieniędzy na bilet wstępu?
Refleksja
Warto działać i uzdrawiać nie tylko z chorób fizycznych, ale przede wszystkim z tych, które są przyczyną śmierci duchowej. Każdy z nas potrzebuje uzdrowienia z tego co nas boli fizycznie, ale też i duchowo. Każde wydarzenie, które jest przyczyną naszego bólu duchowego jest konsekwencją naszej źle obranej drogi. Zbieramy bowiem konsekwencje naszych złych wyborów…
Jezus uczy nas, że każdy dzień jest dniem wyboru. Wybieramy w każdym momencie naszego życia. Często popełniamy błędy w naszych decyzjach, ale nie warto się poddawać, bo tylko wytrwali dobiegną do końca mety. W naszym życiu powinniśmy powstawać i wciąż uczyć się na naszych małych i wielkich błędach. Powinismy w ten sposób dbać osobiście o proces własnego uzdrowienia…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Na czym polega “śmierć duchowa”?
2. Dlaczego warto uczyć się na własnych błędach?
3. Na czym polega proces własnego uzdrowienia?
I tak na koniec…
Wszyscy byli odwróceni, ale pewnego dnia może się zdarzyć, że wszyscy odwrócą się akurat wtedy, gdy wam będzie się działa krzywda (Marek Hłasko)