3 N. Adwentu, Nie jestem godzien, J 1, 6-8. 19-28

Total
0
Shares

Przeprowadzano kiedyś wywiad ze słynnym kompozytorem i dyrygentem Leonardem Bernsteinem. Ostatnie pytanie brzmiało bardzo niewinnie: – Na jakim instrumencie najtrudniej jest grać w orkiestrze symfonicznej? Uśmiechając się szelmowsko, mistrz odpowiedział bez wahania: – Drugie skrzypce. Wszyscy chcieliby grać pierwsze skrzypce i jest bardzo mało takich, którzy z tym samym entuzjazmem i zainteresowaniem chcieliby grać drugie. Wszyscy starają się być pierwszymi skrzypcami i niewielu rozumie wagę drugich. Najsławniejsze orkiestry świata to te, które mają lepsze drugie skrzypce, podczas gdy wszyscy liczą na wspaniałe pierwsze. Bez drugich skrzypiec nie ma harmonii…, a to samo można powiedzieć o drugiej trąbce czy drugim flecie.

Rzeczywistość jest taka, że nikomu nie imponuje rola drugich skrzypiec w orkiestrze i dlatego walczy się na śmierć i życie, aby być “numerem jeden” i tak chwalić się zdobytym zaufaniem, które pozwala czuć się lepszym od innych[1].

Znaleźć właściwe miejsce na świecie to sztuka nad sztuki. A przy okazji w tej roli być pokornym, to już wyzwanie nie lada. Prawdziwa pokora to uznanie swojej małości przede wszystkim przed Bogiem. Jest jednocześnie w pełni oddaniem się w ręce Boga, który zbawia, daje wolność, dodaje siły i mocy wiary. Fałszywa pokora jest jej odwrotnością, bo skupia na egoizmie, grzechu człowieka i pysze, która podpowiada, że człowiek poradzi sobie sam. Człowiek taki stawia się na pierwszym miejscu, a nawet na miejscu samego Boga. Żyje iluzją, że jest samowystarczalny i może wszystko. Brak miłości i poczucie doskonałości wcześniej, czy później sprawdzi taką osobą do szeregu. 

Trafnie to ujęła Marianna Fijewska (Tajemnice pielęgniarek. Prawda i uprzedzenia): „To jest największa wartość bycia pielęgniarką – obserwujesz potwornie ciężkie momenty w życiu swoich pacjentów i siłą rzeczy odnosisz je do siebie. Zaczynasz rozumieć, co jest naprawdę ważne i bardziej doceniasz wszystko, co masz. Z perspektywy szpitalnych korytarzy widzisz zupełnie inny świat. Ten prawdziwy”[2].

Wystarczy zwykła choroba i już wie, że sam sobie nie poradzi, bo będzie uzależniony od lekarstw i lekarza, drugiego człowieka, który będzie musiał mu pomóc, rodziny, bliskich i znajomych, a w końcu i samego Boga.

Trzy osoby znalazły się pewnego dnia na brzegu rzeki o wodach spienionych i groźnych. Osoby te musiały przeprawić się na drugi brzeg. Była to dla nich sprawa bardzo ważna. 

Pierwszy mężczyzna, przebiegły kupiec i wielki kombinator, który potrafił kierować ludźmi i sprawami, ukląkł i zwrócił się do Boga: “Panie, spraw, bym odważył się rzucić w te groźne wody i przeprawić się przez rzekę. Po drugiej stronie czekają na mnie ważne sprawy. Podwoję moje zyski, ale muszę się spieszyć…”. Wstał i po chwili wahania rzucił się do wody. Ale rzeka porwała go ze sobą. 

Drugi był żołnierzem, znanym z prawości i mocy ducha. Stanął na baczność i tak się modlił: “Panie, obdarz mnie siłą, bym mógł przezwyciężyć tę przeszkodę. Ja zwyciężę rzekę, gdyż walka o zwycięstwo jest moją dewizą”. Rzucił się bez wahania, ale prąd był silniejszy od niego i porwał go ze sobą. 

Trzecią osobą była pewna kobieta. W domu czekali na nią mąż i dzieci. Również ona uklękła i pomodliła się: “Panie, pomóż mi, obdarz mnie radą i mądrością, abym mogła przeprawić się przez tę groźną rzekę”. Wstała i zauważyła w pobliżu pasterza, który pilnował swego stada na pastwisku. “Czy jest tu jakaś możliwość przeprawienia się przez rzekę?” – spytała. “Dziesięć minut drogi stąd, za tą wydmą, znajduje się most” – odpowiedział pasterz. 

Czasami wystarcza odrobina pokory. I ktoś, kto daje właściwą wskazówkę.[3]

„Im bardziej w pokorze zniżamy się do Boga, tym bardziej On nas podnosi” – powiedział Papież w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański (23.10.2022). Franciszek nawiązał do dzisiejszej Ewangelii opowiadającej o dwóch ludziach, którzy przyszli do świątyni, aby się modlić: religijnym faryzeuszu i celniku uważanym za publicznego grzesznika. Tylko ten ostatni prawdziwie wznosi się do Boga, ponieważ z pokorą uznaje prawdę o sobie i ukazuje się takim, jakim jest, bez udawania, z całą swoją nędzą[4].

I to jest fundamentalna prawda, którą przekazuje nam dziś Jan Chrzciciel, który miał świadomość własnej nędzy. Wiedział, że został wybrany przez Boga, aby przygotować „drogę Panu”, zbawicielowi świata, Jezusowi, który przecież był jego rówieśnikiem. Jednocześnie miał też świadomość, że bez Jezusa byłby, jest i będzie nikim. Jezus nadawał sens życiu Jana Chrzciciela. 

Wielu współczesnych buntuje się postawie Jana, bo nie chce wiązać w pokorze buty innym ludziom. Nie chcą być sługami, ale panami świata. Tymczasem paradoksalnie, tylko ten, kto potrafi uniżyć swoje kolano, ten może rządzić. Pokora jest cechą ludzi silnych i mocnych, a nie słabych. Bez pokory nie ma mądrości, a bez niej z kolei nie ma dobrego rządzenia. W historii świata ci, którzy uważali się za niegodnych podjęcia się trudu rządzenia, byli najlepszymi królami, monarchami i przywódcami tej ziemi. Pyszałkowie i ci, którzy uważali się za najmądrzejszych doprowadzali ten świat do ruiny, zgliszczy i śmierci milionów istnień ludzkich. Ich pycha doprowadziła do dramatu ludzkich serc i umysłów, jako konsekwencja braku pokory. 

Ksiądz Stanisław Biel SJ pisze tak: „Człowiek pokorny przede wszystkim akceptuje siebie. Zna swoją wartość i godność. Nie stawia siebie w miejsce innych (i Boga), ani też nie deprymuje siebie, nie cierpi z powodu kompleksu niższości. Ma szacunek dla siebie i kocha siebie zdrową miłością.(…) Nie boi się kompromitacji, gotów jest ponieść ryzyko i jego konsekwencje. Uznaje swoje słabości, potrafi przyznać się do nich i nie cierpi z tego powodu. (…) Człowiek pokorny akceptuje innych. Nie porównuje się z nimi”[5].

Dziś prośmy dla nas o pokorę w tym okresie Adwentu, oczekiwaniu na przyjście Pana!

J 1, 6-8. 19-28

Świadectwo Jana Chrzciciela o Chrystusie

Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.

Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś? », on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem».

Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie». Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?»

Powiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak rzekł prorok Izajasz». A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. i zaczęli go pytać, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała».

Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.


[1] https://adonai.pl/rozwazania/?id=275

[2] https://lubimyczytac.pl/cytaty/t/pokora?page=5&listId=quoteListFull&listId=quoteListFull&tags%5B0%5D=pokora&tags%5B1%5D=pokora&showFirstLetter=0&paginatorType=Standard&paginatorType=Standard

[3] Bruno Ferrero, Czasami wystarcza odrobina pokory, https://adonai.pl/opowiadania/zycie/?id=294

[4] https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2022-10/papiez-pielegnujmy-szczerosc-i-pokore-serca.html

[5] Stanisław Biel SJ, Równowaga duchowa. Wokół siedmiu grzechów głównych

Total
0
Shares
(fot. Johnny Silvercloud / flickr.com / CC BY-SA 2.0)

4 N. Adwentu, Koniec oczekiwania, Łk 1, 26-38

Dawno temu, w kraju o nazwie mi nieznanej, rosło wielkie drzewo mango. Pewien mały chłopiec lubił przychodzić do…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może spodoba Ci się też...